Wielkie hamowanie w naszej mieszkaniówce

Publikacja statystyk GUS dotyczących wstępnych danych budownictwa mieszkaniowego w pierwszym kwartale 2013r. jest prostą kontynuacją tendencji zapoczątkowanej już wiosną ubiegłego roku, a polegającej głównie na ograniczaniu aktywności inwestycyjnej inwestorów, przy rosnącej liczbie inwestycji oddawanych do użytku - pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Dotychczasowe dość mocno utrwalone trendy w mieszkaniówce, wciąż są najsilniej akcentowane w kwestii mieszkań, których budowę rozpoczęto oraz lokali, na które wydano pozwolenia. W pierwszym przypadku regres osiągnął prawie jedną trzecią, zaś w drugim bez mała jedną czwartą, licząc różnicę pomiędzy wynikami minionego kwartału i pierwszego roku ubiegłego. Jeszcze ostrzejsze hamowanie zaprezentowali w omawianym czasie deweloperzy, którzy rozpoczęli budowę prawie 40 proc. mniejszej liczby lokali oraz zadowolili się skromniejszą o jedną trzecią liczbą pozwoleń aniżeli w 1. kwartale 2012 roku. Dane dotyczące inwestorów budujących na sprzedaż są jednak efektem wysokiej wartości bazy, która dotyczy okresu przyśpieszenia nowych inwestycji w związku z perspektywą wejścia w życie dokładnie przed rokiem przepisów ustawy deweloperskiej.

Reklama

Natomiast zgodnie z oczekiwaniami wytraca swój impet dynamika wzrostu mieszkań oddanych do użytkowania. W omawianym okresie było ich więcej ogółem tylko o 2,4 proc. niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, choć w przypadku deweloperów ta różnica wciąż jest wyraźniejsza, za co należy uznać prawie 7-procentowy kwartalny progres. Jeśli jednak porównamy dane tylko za marzec, to okaże się, że deweloperzy oddali do użytku 3% mniej lokali niż rok temu. Ta tendencja powinna przybrać trwały charakter co oznacza, że systematyczny wzrost ilości mieszkań gotowych z pierwszej ręki powoli przechodzi do historii, co z czasem doprowadzi do stopniowego spadku rynkowego wolumenu mieszkań gotowych - zauważa Jędrzyński.

Rozmach wzrostu lokali gotowych zgodnie z prognozami zaczął więc ulegać stopniowemu wygaszaniu, przy utrzymaniu trendu spadkowego nowych inwestycji oraz pozwoleń na budowę. Wciąż więc raczej niekorzystne tendencje, świadczące o słabnącej koniunkturze w krajowej mieszkaniówce mają się bardzo dobrze, i raczej utrzymają się przez dłuższy czas aż do momentu wyraźnych symptomów zbliżania się koniunkturalnego przesilenia w ramach całej gospodarki.

Jednak jak pokazują statystyki sprzedażowe głównych deweloperów, nie mamy do czynienia z nadzwyczajnym zanikiem popytu na mieszkania z rynku pierwotnego, a nawet można aktualny wolumen sprzedaży mieszkań z pierwszej ręki określić jako zadowalający, oczywiście jak na okoliczności silnego hamowania koniunktury gospodarczej oraz związanej z tym kiepskiej kondycji krajowego rynku pracy. W związku z tym w najbliższych miesiącach możemy mieć do czynienia z systematycznym spadkiem jakości oferty deweloperskiej, ze szczególnym uwzględnieniem mieszkań z segmentu lokali najbardziej poszukiwanych. Już w średnim terminie należy więc oczekiwać odczuwalnego zubożenia optymalnej w ostatnich czasach pod względem wyboru oferty deweloperów oraz komfortu szerokiej dostępności mieszkań z możliwością szybkiego zamieszkania - prognozuje Jędrzyński.

Kłopoty nieco większego kalibru stają się udziałem funkcjonowania spółdzielczej formy budownictwa mieszkaniowego. W tym przypadku można już mówić o prawdziwej porażce na wszystkich frontach. Spółdzielnie mieszkaniowe w okresie trzech miesięcy 2013 roku oddały wprawdzie do użytkowania tylko niecałe 9 proc. mniej mieszkań niż przed rokiem, jednak rozpoczęły budowę zaledwie 256 lokali, a więc ponad 70 proc. mniej niż przed rokiem, natomiast liczba pozwoleń na budowę spadła aż o dwie trzecie. Czy w związku z tym na nowo odżyje dyskusja nad perspektywą odejścia tej archaicznej formy budownictwa do lamusa?

O dość optymistycznym akcencie można mówić w przypadku tzw. pozostałych inwestorów, przez co GUS określa budownictwo komunalne, społeczne czynszowe oraz zakładowe. W tym przypadku kwartalne statystyki dotyczące mieszkań oddanych do użytku są wprawdzie o ponad jedną trzecią gorsze od ubiegłorocznych, co tradycyjnie potwierdza dotychczasowo raczej iluzoryczne zainteresowanie rodzimego państwa finansowaniem budownictwa zaspokajającego potrzeby mieszkaniowe osób oraz gospodarstw domowych o niskim statusie materialnym. Jednak dane dotyczące mieszkań rozpoczętych, wyższe o ponad 12 procent od ubiegłorocznych, są już optymistyczne. Natomiast kwartalny wzrost o dokładnie 350 procent liczby mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia w tej grupie inwestorów, jest zastanawiający. Oby oznaczał trwałą poprawę jakości myślenia gremiów rządzących o potrzebach mieszkaniowych najgorzej sytuowanych polskich rodzin, a tym samym nie posiadających zdolności kredytowej na zakup własnego "M" - podsumowuje Jędrzyński.

Zagłosuj w internetowym referendum w sprawie OFE

Dowiedz się więcej na temat: hamowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »