Holendrzy zatrudnią Polaka, czy podziękują "polskim dresom"?
Do holenderskich firm bardziej przemawia rachunek ekonomiczny niż medialne pyskówki polityków i wizerunek polskiego "dresa". Co dalej z polskimi pracownikami w Holandii - czy wciąż mają szansę na pracę w kraju tulipanów? Może polityków z czasem przekona fakt, że Polacy pracujący sezonowo i tymczasowo rocznie wkładają do holenderskiego budżetu aż 3 mld euro? To o 700 tys. euro więcej niż rząd Holandii wydał na rolnictwo w 2011 roku (dane za Economic Picture).
Holenderskie firmy nie rezygnują z zatrudniania pracowników z Polski, wręcz przeciwnie. Według Netherlands Council for Trade Promotion do 2015 w Holandii będzie pracować ponad 240 tys. Polaków. To prawie dwa razy tyle, ile obecnie. I chociaż politycy chętnie pozbyliby się "tańszej" siły roboczej, to jednak sprzeciwiają się im pracodawcy, dla których Polak w firmie to nie tylko oszczędność, ale i solidność - przekonują eksperci rynku pracy.
Pobierz darmowy: PIT 2011
Holenderskie firmy nadal poszukują w Polsce fachowców z uprawnieniami - przede wszystkim cieśli, spawaczy, rzeźników, operatorów wózków widłowych czy operatorów frezarek. Coraz częściej patrzą także w stronę polskich specjalistów z wyższym wykształceniem. Do 2015 roku w Niderlandach będzie wolnych ponad 500 tys. miejsc pracy, z czego 300 tys. dla absolwentów uczelni wyższych, w tym także fachowców z Polski, których wciąż w Holandii jest jak na lekarstwo - czytamy w raporcie Nederlandse Arbeidsmarkt 2011-2015.
Politycy mówią jedno, a holenderski rynek pracy drugie. Ten drugi zdaje się być rozsądniejszy, bo firmy ani myślą pozbywać się pracowników znad Wisły. - To, co spotyka obecnie Polaków pracujących w Holandii, przypomina reakcje na bezrobocie wśród emigrantów z Maroka czy Turcji, którzy od lat żyją na rządowym garnuszku, korzystając z zasiłków, opieki socjalnej czy zasiłków rodzinnych. Niestety w tym przypadku politycy źle trafili, szukając winnych - mówi Artur Ragan, rzecznik prasowy Work Express, agencji pracy tymczasowej.
Według danych agencji, w Holandii pracuje dziś około 150 tys. pracowników z Polski. Aż 85 proc. emigrantów zatrudnionych w tamtejszych firmach to Polacy. Stopa bezrobocia wśród Polaków sięga natomiast zaledwie 5 proc. - podaje portal depers.nl. Co więcej, według NCTP dzięki Polakom gospodarka Holandii rozwija się o 0,31 proc. rocznie. Nie jesteśmy też ciężarem społecznym, większość pracowników tymczasowych wraca do kraju po 13 miesiącach. Aż 60 proc. po zaledwie 4 - wyliczyła ABU (holenderskie Stowarzyszenie Agencji Pracy Tymczasowej).
- Od czasu otwarcia rynku pracy, holenderscy pracodawcy cenią w Polakach przede wszystkim wszechstronność. Polski specjalista potrafi zrobić kilka rzeczy na raz, najlepszymi przykładami są polscy specjaliści budowlani, umiejący wykonywać kilka różnych typów robót - holenderski spawacz jest wykwalifikowany w jednym kierunku i tego się trzyma. Ponadto Polacy są elastyczni czasowo (co również wynika z faktu, że jako pracownicy tymczasowi są bardziej dyspozycyjni niż ich holenderscy koledzy z "rodziną u boku"), w związku z czym częściej podejmują nadgodziny. Poza tym Polacy nie wybrzydzają, nie boją się ciężkich prac, mając świadomość, że stoi za tym dobra płaca. Potrafią się szybko dostosować do istniejących warunków i łatwo się uczą. Polacy często podejmują się prac, których odmawiali inni emigranci. W ten sposób staliśmy się dominującą siłą roboczą w branży budowlanej i logistyce. W sumie liczymy się dziś aż w 5 branżach, podejmując się często prac, z których rezygnowali Holendrzy, Marokańczycy czy Turcy - mówi Artur Ragan.
Skąd więc negatywna opinia na temat Polaków? Zdaniem ekspertów rynku pracy, Polacy stali się kozłami ofiarnymi, których potrzebował holenderski rząd do swojej polityki antykryzysowej. - Same firmy oceniają pracowników z Polski bardzo dobrze i nieustannie zgłaszają się do polskich agencji pracy tymczasowej po kolejnych. Jednak liczba emigrantów w Holandii, a także procentowy ich udział w rynku pracy, sięgający dziś aż 30 proc., sprawia, że Holendrzy nie radzą sobie z tą sytuacją. Zwłaszcza, że wielu obcokrajowców to bezrobotni będący na utrzymaniu państwa, a tego kryzysowa ekonomia Holandii nie wytrzymuje. Odbija się to rykoszetem na tych nacjach, które podejmują się każdej pracy. W efekcie tego pokutuje negatywny wizerunek polskiego pracownika: awanturniczego "dresa" i bezrobotnego lenia, osoby bez wykształcenia, nie znającej języka, która przyjechała jedynie szybko się dorobić w pracy sezonowej. Tymczasem realia wyglądają zupełnie inaczej - mówi Ragan.
Dziś ponad 55 proc. osób wyjeżdżających do pracy w Holandii to kobiety. Znajdują one zatrudnienie w dużej mierze w branży medycznej, rolnictwie i produkcji. Z kolei mężczyźni pracują na budowach i w magazynach. 73 proc. polskich pracowników ma umowy na okres 1,5 roku w oparciu o umowy na pracę tymczasową, 23 proc. umowy na czas określony - wylicza ABU. - Polacy coraz częściej do Holandii wyjeżdżają poprzez agencje pracy tymczasowej, które w Polsce rekrutują dla holenderskich firm, przeprowadzają wstępną selekcję i zatrudniają. Od kilku lat spada więc liczba Polaków jadących do pracy na dziko, co jest ogromnym problemem tamtejszego rynku pracy, bardzo atrakcyjnego zarówno dla emigrantów z zachodu, jak i ze wschodu - mówi przedstawiciel Work Express.
Wizerunek pracowników tymczasowych od kilku lat poprawiają agencje pracy tymczasowej, przez sito których przechodzą Polacy wyjeżdżający do Holandii. W efekcie czego, w ostatnich miesiącach nie obserwuje się spadku zainteresowania polskimi pracownikami. - Lista fachowców, których poszukuje się w Polsce wciąż jest bardzo długa i wszystko wskazuje na to, że najbliższych latach będzie się ona raczej wydłużała. Polski rynek pracy jest jednym z nielicznych, z którego Holendrzy samodzielnie rekrutują Polaków do siebie - mówi Artur Ragan.
- Nie brakuje ofert pracy dla spawaczy, malarzy, mechaników, elektryków, hydraulików czy monterów. Coraz częściej jednak rosną wymagania. Firmy oczekują od Polaków uprawnień, a także znajomości języka angielskiego lub niemieckiego w stopniu komunikatywnym. Na bieżąco jest zapotrzebowanie na pracowników magazynów, produkcji, jak również w rolnictwie - wylicza Ragan. Ponadto sprawdzając kwalifikacje kandydata do pracy już w Polsce pomaga poprawić wizerunek polskiego pracownika. A ten psuły przypadkowe osoby, które wyjechały do pracy bez kwalifikacji, znajomości języka, szukając szczęścia.
Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w serwisie Praca INTERIA.PL
Pracownicy wracający z Holandii mają także większe szanse na zatrudnienie w Polsce. - Standardy pracy na zachodzie ciągle są wyższe niż u nas w Polsce. I nie chodzi tylko o dyscyplinę pracy, ale także o bezpieczeństwo. Dlatego pracodawcy, którzy mają do wyboru zatrudnienie kogoś, kto na tym samym stanowisku pracował np. w Holandii i kogoś, kto ma doświadczenie w pracy krajowej, wybiorą tego pierwszego - mówi Artur Ragan. A najwięcej szans na zatrudnienie po powrocie z zagranicy mają pracownicy magazynów czy operatorzy wózków widłowych. Dużo ofert jest także dla budowlańców.