Zamknięta granica. Pomoc dla pracowników z Polski

Mimo niemieckich programów wsparcia, do wielu polskich pracowników przygranicznych pomoc nie dotrze.

Sytuacja w klinice Uckermark w niemieckim mieście Schwedt w pobliżu granicy z Polską jest od kilku dni napięta. Jednak nie tylko z powodu epidemii koronawirusa. Spośród 50 zatrudnionych tam polskich lekarzy i pielęgniarek połowa od kilku dni nie pracuje, bo polskie władze rozszerzyły związane z epidemią obostrzenia w przekraczaniu granicy.

Także osoby dojeżdżające do pracy po stronie niemieckiej muszą poddać się obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie po powrocie do kraju. Regulacja ta sprawiła, że codzienne dojazdy do pracy w Niemczech są stały się niemożliwe.

- To niezrozumiałe i niesłychane. Tak nie wygląda dobre sąsiedztwo w Unii Europejskiej - oburza się w rozmowie z Deutsche Welle dyrektor kliniki ds. medycznych Ruediger Heicappell. Mówi wręcz o "nieprzyjaznym akcie" ze strony polskich władz. - Nie rozumiem, dlaczego nie wyłączono spod tych obostrzeń pracowników sektora ochrony zdrowia, jak zrobili to Czesi - dodał.

Reklama

Dotacje na zatrzymanie Polaków

Polscy pracownicy szpitala wymieniają się co dwa tygodnie. Klinika wynajęła dla nich pokoje w hotelach, podobnie jak wielu innych niemieckich pracodawców w regionie przygranicznym, którzy zatrudniają tysiące Polaków, dojeżdżających zza Odry.

W zeszłym tygodniu niemieckie landy przygraniczne Brandenburgia, Saksonia i Meklemburgia-Pomorze Przednie ogłosiły, że będą refundować koszty zakwaterowania polskich pracowników, którzy na czas obowiązywania obostrzeń zostają po niemieckiej stronie. Brandenburgia i Meklemburgia-Pomorze Przednie oferują po 65 euro na jednego pracownika i po 20 euro na członków ich rodzin, Saksonia proponuje po 40 euro dla pracowników sektora ochrony zdrowia.

W Brandenburgii, gdzie liczba pracowników z Polski sięga około 17 tysięcy, wnioski będzie można składać od 6 kwietnia za pośrednictwem działających w regionie Izb Przemysłowo-Handlowych (IHK). Szczegóły programu jeszcze są precyzowane.

- Ostrożnie szacujemy, że w naszym okręgu o wsparcie zwróci się około 200 zakładów - poinformowała DW Norma Gross z IHK we wschodniej Brandenburgii. Z informacji władz landu wynika, że będą to pieniądze przeznaczone dla pracodawców, którzy poniosą dodatkowe koszty w związku z utrzymaniem zatrudnienia pracowników przygranicznych i tylko pracodawcy mogą wnioskować o wsparcie.

W landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie zainteresowanie wsparciem jest już spore. Jak podaje regionalna stacja NDR, władze landu informują, że do wtorku 31 marca wpłynęło już ponad 150 wniosków online. Część pracodawców wnioskuje o wsparcie na po kilku lub kilkunastu zatrudnionych, jak np. szpital w Pasewalku, gdzie pracuje 18 lekarzy z Polski - podaje NDR.

Według komunikatu władz landu, inaczej niż w Brandenburgii, wnioski o dofinansowanie mogą składać także sami pracownicy. Do pracy w Meklemburgii-Pomorzu Przednim dojeżdża w sumie około 3400 Polaków z regionów przygranicznych, te dane jednak obejmują też pracowników sektorze turystycznym, który w czasie epidemii praktycznie nie funkcjonuje.

Tracą pracę z dnia na dzień

Jak mówi DW Kamila Schoell-Mazurek z Polskiej Rady Społecznej, dobrze byłoby, gdyby także land Berlin przyjął podobny program wsparcia, aby zatrzymać pracowników z Polski, których niebawem na pewno zacznie brakować w stolicy Niemiec. - Berlin powinien wziąć przykład z landów przygranicznych - oceniła.
Czy sprzątaczka z Polski może liczyć na wielkie wsparcie?

Polacy, którzy pracują w Berlinie jako osoby samozatrudnione albo mikroprzedsiębiorcy, mogą jednak korzystać z przyjętego przez land programu i ubiegać się o natychmiastowe wsparcie do 5 tysięcy euro; Polska Rada Społeczna pomaga w wypełnianiu wniosków online.

Według Schoell-Mazurek proponowane programy nie dotrą jednak do wielu polskich pracowników przygranicznych, z których znaczna część znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, tracąc źródła dochodów praktycznie z dnia na dzień. - W dużej mierze wynika to z tego, że wiele zawodów, które wykonują Polacy to zawody prekaryjne. Osoba sprzątająca, która przez trzy dni w tygodniu dojeżdża do pracy w Niemczech, nie może liczyć na wielkie wsparcie - przyznaje Schoell-Mazurek.

Dlatego, jak mówi, Polska Rada Społeczna proponowała, by polski i niemiecki rząd wspólnie wypracowały program pomocy dla pracowników przygranicznych. Wydaje się jednak, że w aktualnej sytuacji politycznej propozycja ta nie znajdzie poparcia - ocenia.

O problemach polskich pracowników przygranicznych w Niemczech w związku z obostrzeniami na granicy informuje też Agnieszka Misiuk, doradczyni z programu "Uczciwa mobilność", prowadzonego przez niemiecką centralę związkową DGB. Jak mówi, nie wszyscy mogą skorzystać z proponowanego przez pracodawców zakwaterowania po stronie niemieckiej, a wówczas dostają wypowiedzenia, bo traktowane jest to jako odmowa świadczenia pracy. Misiuk ostrzega też, by pracownicy nie podpisywali żadnych podsuwanych ich dokumentów, których nie rozumieją.

Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: praca | pracownicy | praca w Niemczech | koronawirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »