Koniec holenderskiego eldorado?
Wyjazdy zarobkowe do Holandii przez wiele lat stanowiły główne źródło utrzymania dla Polaków z niemieckim paszportem. Teraz jednak wielu z nich z powodu trudności ze znalezieniem pracy w kraju tulipanów zmuszonych jest wyjechać na stałe do Niemiec.
Na tak dramatyczne pogorszenie pozycji polskich dwupaszportowców w Holandii wpłynęła obecna sytuacja na tamtejszym rynku pracy. Kryzys w przemyśle spowodował wzrost bezrobocia i zmniejszenie liczby wakatów. Do tego doszła jeszcze silna konkurencja pomiędzy agencjami zatrudnienia. Holenderscy pośrednicy chcąc utrzymać kontakty ze swoimi dotychczasowymi kontrahentami prześcigają się w dostarczaniu pracodawcom jak najtańszej siły roboczej. Odbywa się to kosztem starszych, doświadczonych robotników, których obowiązują w Holandii wyższe stawki minimalne. W ten sposób przegrywają oni konkurencję z młodszymi pracownikami, którzy są dla agencji znacznie tańsi. Czasy, w których niemiecki paszport dawał gwarancję zatrudnienia w Holandii minęły bezpowrotnie.
To se ne wrati
Najlepszy okres dla dwupaszportowców przyszedł pod koniec lat 90-tych. To wtedy pojawiły się w Polsce pierwsze agencje zatrudnienia rekrutujące do pracy w Holandii. Najwięcej takich biur powstało w województwie opolskim. Jako że holenderski rynek pracy pozostawał jeszcze długo zamknięty dla Polaków, z oferty pośredników mogli korzystać głównie rodacy z niemieckim paszportem.
- Pojawienie się agencji sprawiło, że praca w Holandii stała się dostępna na wyciągnięcie ręki - mówi Dariusz, posiadacz niemieckiego obywatelstwa. - Wcześniej większość z nas musiała szukać zajęcia na własną rękę, a udawało się to głównie osobom znającym dobrze język niemiecki.
Dobra koniunktura sprawiła, że coraz więcej ludzi zaczęło przypominać sobie o niemieckich korzeniach. Widać to było po rosnącej liczbie wniosków o przyznanie niemieckiego obywatelstwa. Volkslista podpisana przez dziadka przestała być już tylko wstydliwą kartą rodzinnej historii. Był to dokument dający przepustkę do lepszego świata, do którego nie miała wstępu większość Polaków.
Koniec z przywilejami
Sytuacja dwupaszportowców pogorszyła się po 1 maja 2007 roku, a więc po otwarciu holenderskiego rynku pracy dla obywateli nowych państw UE. - Z dnia na dzień straciliśmy tam uprzywilejowaną pozycję - mówi Dariusz. - Od tego momentu o pracę w Holandii było już znacznie trudniej, na szczęście procentowały jeszcze nasze doświadczenia i kontakty.
Pomimo większej konkurencji zawsze się coś znalazło, dopiero ten rok okazał się dramatycznie zły. - Minęło już prawie osiem miesięcy, a ja jeszcze ani razu nie byłem w Holandii. Dzwonię po agencjach, wysyłam CV i za każdym razem słyszę to samo. "Nie mamy dla pana żadnych ofert pracy, proszę zadzwonić później." - żali się Polak. - Jeszcze kilka lat temu jeździłem do Holandii po cztery, pięć razy w roku i nigdy nie musiałem się martwić o pracę. Z każdego wypadu przywoziłem na czysto po 7-8 tys. zł. Dzięki temu mogłem obyć się bez stałej pracy w kraju. Na niekorzyść dwupaszportowców przemawia fakt, że większość z nich, pomimo podwójnego obywatelstwa, nie zna dobrze języka niemieckiego.
Czas na Niemcy
Kłopoty ze znalezieniem zajęcia w Holandii sprawiły, że Dariusz, podobnie jak wielu innych posiadaczy podwójnego paszportu, zdecydował o wyjeździe do Niemiec. - Nie interesuje mnie już jednak dorywcza praca sezonowa. Chcę wyjechać do Niemiec na kilka lat i podjąć tam stałe zatrudnienie - mówi chłopak. - To już ostatni dzwonek, by zapewnić tam sobie uprzywilejowaną pozycję, zanim dostęp do niemieckiego rynku pracy zostanie całkowicie otwarty dla Polaków.
Biorąc pod uwagę koszty życia, Niemcy są tańszym krajem dla Polaków niż Holandia.. Ceny żywności w obydwu państwach kształtują się mniej więcej na podobnym poziomie. Tego samego nie można już jednak powiedzieć o kosztach wynajmu mieszkań.
Tańsze mieszkania za Odrą
- Najtańsze dwupokojowe mieszkanie w Bottrop (zachodnie Niemcy) razem z opłatami wynajmę już za około 400-450 euro miesięcznie. Średnie ceny takich lokali wynoszą tam w granicach 500-600 euro - przekonuje Dariusz. - Za podobne mieszkanie w Holandii zapłaciłbym 600-1200 euro, przy czym wybór takich lokali jest tam dość mocno ograniczony. Jeśli trafisz na coś tańszego, możesz być pewien, że będzie to mieszkanie o bardzo niskim standardzie i kiepskiej lokalizacji.
Lepszym i tańszym rozwiązaniem mogłoby być zamieszkanie w Polsce blisko granicy z Niemcami i dojeżdżanie stamtąd do pracy. - Problem w tym, że we wschodnich landach o zatrudnienie jest już znacznie trudniej - mówi Dariusz. - Do tego dochodzi jeszcze kwestia zameldowania za Odrą. Dopełnienie tej formalności w przypadku mojej przyszłej żony, która nie ma niemieckich dokumentów, umożliwiłoby jej podjęcie legalnej pracy w tym kraju.
Po pracę do Arebeitsamtu
- Jako posiadacz niemieckiego paszportu mam prawo do rejestracji w tamtejszym Arebeitsamcie (niemiecki urząd pracy) - cieszy się Dariusz. - Daje mi to pierwszeństwo w wyborze ofert zatrudnienia przed obywatelami innych krajów UE. Dzięki temu będę zawsze w lepszej sytuacji od rodaków szukających zajęcia w Niemczech. Polak jest zainteresowany pracą w branży rolniczej lub ogrodniczej. Nie zna jeszcze tak dobrze języka, by podjąć zajęcie w zakładzie produkcyjnym w otoczeniu niemieckich pracowników.
Liczy, że uda mu się coś znaleźć za 1000-1200 euro miesięcznie. - Moja narzeczona mogłaby wtedy dorobić pracując przy sprzątaniu lub w opiece - mówi chłopak. - Przy wspólnych dochodach sięgających dwóch tysięcy euro jesteśmy się w stanie spokojnie utrzymać i jeszcze odłożyć niezłą sumkę.
Maciej Sibilak
CZYTAJ TAKŻE: