Wydrą Ci pieniądze z gardła

Już któryś kolejny rok, kolejne rządy mamią nas obietnicami zniesienia podatku od dochodów kapitałowych. Tymczasem znów spotykamy się przy PIT-38. I pewnie znów przyjdzie zapłacić podatek od dochodów z giełdy.

Już któryś kolejny rok, kolejne rządy mamią nas obietnicami zniesienia podatku od dochodów kapitałowych. Tymczasem znów spotykamy się przy PIT-38. I pewnie znów przyjdzie zapłacić podatek od dochodów z giełdy.

Podatek Belki - czyli 19-proc. podatek od zysków z oszczędności i inwestycji kapitałowych - płacą inwestorzy giełdowi, właściciele obligacji i lokat bankowych, klienci funduszy inwestycyjnych. Fiskus pobiera go także od odsetek z oszczędności na rachunkach bankowych. Podatek ten stał się jednym z ważnych elementów dwóch ostatnich kampanii wyborczych do parlamentu. Czy obiecywanie jego zniesienia pomaga zdobyć głosy wyborców? Bez wątpienia. Czy pomaga wygrać wybory? Być może. W każdym razie na pewno nie przeszkadza. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy przedwyborcze obietnice trzeba zrealizować. PiS, które w kampanii w 2005 r. obiecywał zniesienie podatku Belki z początkiem 2006 r., jakoś nie dał rady. Nic nie pomogło też przesuwanie tego terminu na kolejne lata. Podatek dotrwał do kolejnych wyborów. Tym razem do jego znoszenie zabrała się - w kampanii wyborczej - PO. Wygrała wybory i teraz ma problem ze zniesieniem podatku od dochodów kapitałowych.

Reklama

Pojawił się więc pomysł by znieść "pół" tego podatku. To "pół", które pobierane jest od odsetek z oszczędności na rachunkach bankowych. Do tego rozwiązania miał się przekonać nawet premier, który tłumaczył: "Jeśli chodzi o oszczędności, to jest to tak wyraźnie podwójne opodatkowanie, że będę przekonywał ministra finansów, aby zrezygnować z tego podatku".

Tyle że zdaniem specjalistów od rynku kapitałowego i podatkowców, takie połowiczne zniesienie podatku Belki to "rozwiązanie tragiczne, najgorsze z możliwych". - Rząd wymyśla kompromis polegający na pozostawieniu opodatkowania podłych kapitalistów grających na giełdzie i na zwolnieniu od podatku oszczędności zwykłych, szarych obywateli - ironizowali. - Panują obawy o spowolnienie gospodarcze na świecie. Na giełdzie mamy spadki, inwestycje w akcje nie budzą już takiego entuzjazmu jak w poprzednich latach. Do tego dochodzą obawy o inflację, prognozuje się wzrost stóp procentowych. To oznacza, że lokata bankowa, czyli inwestycja bez żadnego ryzyka, zacznie przynosić relatywnie coraz większy dochód. To już samo w sobie spowoduje odpływ kapitału z giełdy do banków, a jeśli jeszcze lokaty nie będą obarczone podatkiem, a konkurencyjne inwestycje w akcje tak, to ten odpływ może być bardzo duży - przekonywali już poważniej.

I zdaje się, że przekonali. Od pewnego czasu o zniesieniu części podatku Belki już się nie mówi. Tyle że o całkowitej likwidacji tego podatku też nic nie słychać.

A wszystkiemu jak zwykle winne są pieniądze. Dzięki trwającej kilka lat hossie na giełdzie zyski budżetu z podatku Belki rosły. W rozliczeniu rocznym za 2004 r., gdy inwestorzy giełdowi po raz pierwszy musieli pochwalić się fiskusowi swoimi "osiągnięciami" i jeszcze zapłacić od tego podatek, do budżetu wpłynęło z tego tytułu 536 mln zł. Rok później było to już 766 mln zł. Aż o blisko połowę więcej niż rok wcześniej. To i tak jednak nic w porównaniu z tym, co na opodatkowaniu giełdy budżet zarobił w rozliczeniu za 2006 r. Wtedy do kasy państwa trafiło 1,704 mld zł. Wedle szacunków resortu finansów w 2007 r. na opodatkowaniu giełdy budżet zarobi 1,8 mld zł. Do tego trzeba doliczyć przeszło 1,9 mld zł z opodatkowania dochodów z oszczędności. W sumie daje to 3,7 mld zł, a wedle założeń na ten rok na opodatkowaniu zysków kapitałowych (i giełdy i odsetek) budżet ma zarobić 4,1 mld zł. Nic dziwnego, że minister finansów niechętnie myśli o rezygnacji z takich pieniędzy.

Dla podatników oznacza to tyle, że marzenia o inwestycjach na giełdzie bez podatku na jakiś czas powinni porzucić. Tym bardziej że nawet jeśli do nich dojdzie, to dopiero za jakiś czas. A na razie podatek jest i trzeba się z niego rozliczyć. Jak to zrobić? O czym pamiętać?

1. Giełda to oddzielny PIT, PIT-38

Dochodów kapitałowych nie łączy się z innymi, nazwijmy je "zwykłymi" dochodami, np. z pracy na etacie, emerytury czy renty, działalności gospodarczej. To zupełnie różne sprawy. I różne PIT-y. Inwestowałeś z zyskiem, ale miałeś też dochody z pracy? Składasz dwa oddzielne formularze - PIT-37 na dochody z pracy i PIT-38 na dochody z inwestycji kapitałowych m.in. ze sprzedaży akcji. Są jednak nieszczęśliwcy, którzy muszą składać nawet trzy różne PIT-y, bo obok pracy na etacie i zysków na giełdzie mają jeszcze firmę rozliczającą się liniowym podatkiem 19-proc. (w takiej sytuacji dochodzi formularz PIT-36L). Do tego jeszcze ulgowe załączniki. Brrr...

2. Od dochodów z giełdy nie można odpisywać ulg

Na szczęście. A może i nieszczęście? No bo z jednej strony to mniej formularzy, z drugiej jednak - ulga to zawsze niższy podatek... Tak czy siak, inaczej niż przy rozliczeniu dochodów z pracy na etacie, emerytury czy renty, a nawet działalności gospodarczej opodatkowanej wedle skali podatkowej, w przypadku giełdowego PIT żadnych ulg nie ma. Nie można więc od podatku od zysków na parkiecie odliczyć tegorocznego przeboju - ulgi na dzieci. Nie ma też odpisu za wydatki na dostęp do internetu czy za darowizny. Jeśli ktoś wszystkie swoje dochody czerpał z giełdy, żadnej ulgi mieć nie będzie.

3. Ale można dać 1 proc. podatku giełdowego

Nowością, w przypadku giełdowego PIT tak naprawdę jedyną (ale za to ważną), jest możliwość przekazania 1 proc. podatku od dochodów z giełdy na organizacje pożytku publicznego. W czasie rozliczenia z fiskusem inwestor giełdowy może sobie wybrać "swoją" OPP, aby przekazać jej 1 proc. swojego podatku należnego. Jeśli nie przekaże, to fiskus i tak zabierze mu te pieniądze. Jeśli zaś zdecyduje się dać, sam wybierze cel na jaki ma pójść niewielka część jego podatku.

Do wyboru jest blisko 6 tys. fundacji i stowarzyszeń posiadających specjalny, niezbędny do przyjęcia 1 proc. podatku, status organizacji pożytku publicznego. Z pewnością każdy znajdzie tu coś dla siebie. Można wybrać fundacje i stowarzyszenia m.in. prowadzące i wspierające hospicja, stołówki i noclegownie dla biednych i bezdomnych, finansujące leczenie osób, których na to nie stać, naukę i wypoczynek dzieci z ubogich rodzin, ale także instytucje i przedsięwzięcia kulturalne, kluby i organizacje sportowe czy instytucje opiekujące się zwierzętami. Listę organizacji z wymaganym statusem można znaleźć na płycie do wypełniania PIT, którą kilka tygodni temu dołączyliśmy do "Gazety". W poszukiwaniu OPP można też jednak zajrzeć do Krajowego Rejestru Sądowego (http://opp.ms.gov.pl) albo do bazy organizacji pożytku publicznego (www.baza.pozytek.ngo.pl). Potem nazwę wybranej organizacji i jej numer KRS trzeba wpisać w PIT-38. Trzeba też wyliczyć i wpisać w formularz kwotę odpowiadającą 1 proc. (może być mniej, np. 0,5 albo 0,8 proc.) podatku za zeszły rok. I tyle. Reszta należy do fiskusa. To on przekaże "naszej" OPP pieniądze z 1 proc. podatku. Szczegółowo pisaliśmy o tym we wtorkowym dodatku do "Gazety" - w "Gazecie o 1 procencie".

4. Od podatku zwolniona jest sprzedaż akcji nabytych przed 1 stycznia 2004 r.

Dochodów ze sprzedaży takich akcji nie trzeba wykazywać w PIT-38. Co więcej, jeśli w 2007 r. sprzedawałeś akcje kupione wyłącznie przed 2004 r., nie musisz w ogóle składać PIT-38.

5. Opodatkowany jest dochód

Podatek Belki płacisz od dochodu z inwestycji. W przypadku akcji ten dochód to różnica między przychodem ze sprzedaży papierów, czyli ceną, po jakiej je sprzedałeś, a kosztami jego uzyskania. Kosztem uzyskania w przypadku inwestycji na giełdzie są m.in.: cena, po jakiej kupiłeś akcje, opłata za prowadzenie rachunku inwestycyjnego (bez niego nie kupiłbyś papierów), prowizje związane z kupnem i sprzedażą akcji.

6. Jak liczyć podatek od podarowanych akcji

Jeśli nabyłeś papiery wartościowe w spadku lub darowiźnie, to twoja cena nabycia wynosi 0 zł. Inaczej mówiąc, cena nabycia nie jest dla ciebie kosztem, bo nie poniosłeś wydatków na nabycie papierów. Wolny od podatku jest natomiast w tym przypadku dochód ze sprzedaży papierów wartościowych w części odpowiadającej kwocie zapłaconego podatku od spadków i darowizn. Dochód ten możesz więc pomniejszyć o zapłacony przy nabyciu akcji czy udziałów podatek od spadków i darowizn. Podatek zapłacisz od tak pomniejszonego dochodu.

7. Informacje o przychodach i kosztach w PIT-8C.

Po zakończeniu roku podatkowego biura maklerskie przygotowują dla swoich klientów specjalny formularz, w którym opisują ich całoroczne osiągnięcia. Są tam więc informacje o przychodach, kosztach, dochodach albo stratach. To na podstawie tych informacji inwestorzy giełdowi wypełniają potem PIT-38.

8. A gdy biuro maklerskie nie informuje klientów?

Sporo inwestorów giełdowych alarmuje w tym roku "Gazetę", że biura maklerskie nie przygotowały dla nich formularza PIT-8C. Niektóre tłumaczą, że nie zdążyły. Inne - że zapomniały. Co mamy robić - pytają inwestorzy? Zadzwoniliśmy do Krajowej Informacji Podatkowej. - Brak PIT-8C nie zwalnia podatnika, który miał dochody z inwestycji na giełdzie, z obowiązku złożenia PIT-38 - usłyszeliśmy. - Podatnik musi złożyć zeznanie, wykorzystując wszystkie inne możliwe informacje przy jego wypełnianiu - dodała ekspert dyżurująca przy telefonie KIP. W takim przypadku najlepiej oprzeć się chyba na historii rachunku, biorąc z niej informacje o przychodach, dochodach (stratach) i kosztach. I samemu to wszystko pozliczać z poszczególnych transakcji. Trochę z tym będzie pracy, ale innego wyjścia chyba nie ma.

Jeden z naszych czytelników usłyszał w swoim biurze radę, aby w ogóle nie składał PIT-38, bo biuro nie dość, że nie wysłało mu PIT-8C, to o jego dokonaniach nie poinformowało też (choć ma taki obowiązek) urzędu skarbowego. - Fiskus nic o nich nie wie, po co się ujawniać - przekonywali naszego czytelnika w biurze maklerskim. Pokusa może i jest silna, zwłaszcza jeśli zeszłoroczne inwestycje były udane i podatek do zapłaty jest teraz pokaźny, ale absolutnie nie warto ryzykować. Biuro prawdopodobnie pójdzie za jakiś czas po rozum do głowy i poinformuje jednak fiskus o dokonaniach swoich klientów. A wtedy, w przypadku braku PIT-38, kłopoty gotowe.

W KIP radzą, żeby w przypadku, gdy biuro maklerskie nie przygotowało dla nas PIT-8C, do zeznania rocznego przygotowanego samodzielnie na podstawie np. o historię rachunku dołączyć kartkę z opisem tej sytuacji. Czy fiskus przywoła na tej podstawie biuro do porządku? Tego już nam nie powiedziano. Urzędnik będzie jednak wiedział, że sumienny podatnik próbował na własną rękę wybrnąć z kłopotów, w jakie wpędziło go biuro maklerskie. I w razie jakichś nieprawidłowości w rozliczeniu zapewne potraktuje to jako okoliczność łagodzącą.

9. Giełda to 19-proc. podatek

Dochód ze sprzedaży papierów wartościowych nie podlega opodatkowaniu według skali ze stawkami 19, 30 i 40 proc. Niezależnie od wysokości dochód ten objęty jest stawką 19-proc. Płacimy więc 19 proc. podatku zarówno od 1000 zł, jak i 100 tys. zł dochodu.

10. Na parkiecie bez zaliczek

Od dochodów z giełdy w ciągu roku nie odprowadza się zaliczek na podatek. Płaci się go w całości dopiero po zakończeniu roku w czasie rozliczeń z fiskusem. To bardzo przyjemne w trakcie roku, ale może być bolesne, gdy po jego zakończeniu trzeba jednorazowo wyciągnąć z kieszeni czasami bardzo pokaźną kwotę. W tym roku sparzyło się na tym wyjątkowo wielu inwestorów - liczyli na to, że pieniądze na podatek za 2007 r. wezmą ze sprzedaży akcji w kwietniu 2008 r. Niestety, kursy poleciały w dół, a sprzedaż akcji w dołku nie należy do przyjemności. Niektórzy wolą nawet zaciągnąć w banku kredyt na zapłatę podatku, niż pozbywać się mocno przecenionych papierów.

11. Strata rozliczana przez lata

Niestety, nie każda inwestycja przynosi dochód. Czasami kończy się ona stratą. Strata powstaje, gdy koszty uzyskania przychodu są wyższe niż sam przychód, czyli zwykle wtedy, gdy nasza inwestycja nie przyniesie zysków i gdy akcje czy udziały sprzedajemy po cenie nie wyższej niż ta, po której je zakupiliśmy.

W przypadku, gdy w danym roku podatkowym poniosłeś stratę, będziesz mógł sobie o jej wysokość obniżyć dochód uzyskany w najbliższych kolejno po sobie następujących pięciu latach podatkowych. Ale uwaga - wysokość obniżenia w poszczególnych latach nie będzie mogła przekroczyć 50 proc. kwoty tej straty.

12. Na giełdzie nie ma wspólnego opodatkowania

Żona i mąż mają wspólnotę majątkową. Obydwoje inwestują na giełdzie. Ona ma zyski. On straty. Gdyby rozliczyli się wspólnie, mogliby to sobie zbilansować, płacąc w sumie fiskusowi niewielki podatek, albo nie płacąc wcale (gdyby strata męża była wyższa od dochodu żony). Niestety, nie mogą tego zrobić. Zapisane w ustawie o PIT prawo do wspólnego rozliczenia się małżonków nie obejmuje dochodów z giełdy. W konsekwencji nie przewiduje tego też PIT-38 do rozliczenia takich dochodów. Formularz ten jest przeznaczony do rozliczenia pojedynczego podatnika. Inaczej niż PIT-36 czy PIT-37, które mogą wspólnie wypełniać małżonkowie.

13. FIFO króluje na giełdzie

Jeśli inwestujesz wielokrotnie w te same akcje, przy ich sprzedaży przyjmuje się, że w pierwszej kolejności pod młotek poszły te, które najwcześniej kupiłeś (tzw. zasada FIFO - first in, first out). Jeśli więc najpierw kupiłeś 100 akcji spółki X po 50 zł, a następnie jeszcze 100 po 55 zł i sprzedałeś powiedzmy 60 akcji po 60 zł, przyjmuje się, że na te 60 sprzedanych akcji złożyło się 50 kupionych po 50 zł i 10 kupionych po 55 zł.

14. Odsetki bankowe poza PIT-38

Dochodu z oszczędności zgromadzonych w banku, czyli odsetek, nie wykazujesz w PIT-38. Bank sam pobiera od nich podatek i odprowadza do urzędu skarbowego. Na tym sprawa się kończy. Tak samo wygląda sprawa z dywidendami - podatek ściąga i odprowadza do kasy fiskusa biuro maklerskie.

15. PIT-38 w komputerze

Zeznania rocznego nie musisz wypełniać ręcznie, możesz to zrobić za pomocą programu do wypełniania PIT-ów - program taki dołączyliśmy do "Gazety" kilka tygodni temu. Dołączymy ponownie także w najbliższą sobotę. Można go też ściągnąć z naszego portalu internetowego - www.gazeta.pl/podatki. Co tu dużo gadać, wypełnienie PIT z komputerem jest po stokroć mniej bolesne od ręcznego brnięcia przez pola formularza. I to, i to można wprawdzie porównać do wizyty u dentysty (zwłaszcza jeśli na koniec trzeba zapłacić duży podatek), lecz ręczne wypełnianie PIT boli jak borowanie bez znieczulenia, a dobry (np. "gazetowy") program komputerowy działa jak zastrzyk ten ból uśmierzający.

16. PIT idzie do urzędu, raczej na nogach

Wypełniony PIT-38 możesz zanieść do urzędu skarbowego lub wysłać pocztą, listem poleconym (przed złożeniem formularza zrób sobie jego kopię, do domowego archiwum - może się przydać w czasie ewentualnej kontroli). I tu, i tu można się spodziewać kolejek, bo koniec PIT-owania już bliski. Teoretycznie formularz zeznania rocznego możesz też po raz pierwszy wysłać do urzędu internetem, ale na razie to naprawdę tylko teoria. Po pierwsze bowiem, trzeba mieć tzw. bezpieczny podpis elektroniczny, który jest wymagany do podpisania PIT. Taki podpis to wydatek rzędu kilkuset złotych. Nawet jeśli zdecydowałbyś się na taki wydatek albo już masz podpis, bo stosujesz go przy innych okazjach, będziesz jeszcze potrzebował zgody naczelnika urzędu skarbowego na wysyłanie PIT-ów rocznych internetem. Tymczasem, nie dość, że wszystko to działa dopiero od 1 kwietnia, to jeszcze na wydanie takiej zgody naczelnik ma miesiąc. O internecie więc, na razie, raczej zapomnij.

17. Różne PIT-y to nie problem

Jeśli obok dochodów z inwestycji, np. w papiery wartościowe, w zeszłym roku zarabiałeś też np. prowadząc firmę albo pracując na etacie, swój formularz "kapitałowy" możesz złożyć razem ze "zwykłym" PIT-36 czy PIT-37. Nie jest to jednak obowiązek - możesz swój PIT złożyć oddzielnie. Ważne jest to, aby było to przed 30 kwietnia. Tego dnia mija także termin zapłaty podatku.

18. Nadpłata w zwykłym PIT, a podatek giełdowy

Większość inwestorów giełdowych obok podatku od dochodów uzyskanych na parkiecie płaci też fiskusowi podatek od "zwykłych" dochodów, m.in. z pracy na etacie, w biurze, urzędzie czy firmie. Często w "zwykłym" PIT-37, często za sprawą ulg podatkowych, mają tzw. nadpłatę. Oznacza to, że w ciągu roku w formie zaliczek zapłacili fiskusowi więcej podatku, niż to wynika z rozliczenia rocznego. Teraz fiskus powinien im zwrócić nadpłatę. Równocześnie jednak, jeśli inwestycje na giełdzie były udane i powstał w ten sposób dochód, pojawia się konieczność zapłaty podatku w PIT-38. Czy podatek, który mają zapłacić od dochodów z giełdy mogą samodzielnie pomniejszyć sobie o kwotę nadpłaty ze "zwykłego" PIT? I znów udaliśmy się po poradę do KIP. - Nadpłatę z PIT-37 można odliczyć od podatku do zapłaty z PIT-38. Należy jednak złożyć w urzędzie skarbowym pismo z wnioskiem o przeksięgowanie nadpłaty na poczet podatku od dochodów z giełdy - usłyszeliśmy. Na wszelki wypadek o opinię poprosiliśmy jeszcze doradcę podatkowego. Tu usłyszeliśmy, że ordynacja podatkowa daje podatnikom prawo zaliczania nadpłaty na poczet innych podatków. I choć, jak twierdzi doradca, z przepisów nie wynika obowiązek składania w urzędzie skarbowym pism informujących fiskusa o takich operacjach, to takie pismo może z jednej strony pomóc urzędnikom, którzy dzięki niemu łatwiej połapią się w rozliczeniach złożonych przez podatnika, z drugiej zaś - pomogą i podatnikowi, który dzięki temu uniknie konieczności wyjaśniania w urzędzie, dlaczego zamiast 100 zł podatku od dochodów z giełdy wpłacił na konto urzędu tylko 80 zł.

INTERIA.PL/GW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »