Sztuczna kość z Lublina wkrótce w szpitalach na całym świecie?

Chirurdzy z Lublina nie byli zadowoleni z materiałów, jakich używali podczas operacji ortopedycznych, poprosili więc miejscowych naukowców o pomoc. Dziś polska firma produkująca sztuczną kość myśli o globalnej ekspansji - nie kryje satysfakcji Maciej Maniecki, prezes Medical Inventi.

  • Biokompozyt kości z Lublina zmienia standardy w ortopedii
  • FlexiOss to pierwszy na świecie elastyczny kompozyt kościozastępczy w formie stałej
  • Globalny rynek implantów i substytutów kostnych szacowany na 3,9 mld euro w 2027 roku

 

Skutecznie połączyć naukę z biznesem

- Myślę że jesteśmy jednym z przykładów dobrego połączenia nauki i biznesu. Jestem przedsiębiorcą i inwestorem od ponad 30 lat, a moimi partnerami w tym projekcie są naukowcy - wybitna biotechnolog profesor Grażyna Ginalska i profesor Anna Belcarz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, gdzie powstał nasz wynalazek. Przez pierwsze trzy lata projektem zarządzała prof. Ginalska, która próbowała pogodzić wyzwania biznesowe z naukowymi. Ja pojawiłem się jako inwestor, ale ostatecznie zamieniliśmy się miejscami, bo potrzebne były wiedza i doświadczenie menadżera. To doprowadziło do udanej komercjalizacji wynalazku. 

Reklama

Lekarze proszą naukowców

- Uniwersytet Medyczny w Lublinie posiada dwa szpitale kliniczne, gdzie styk naukowców z lekarzami jest bardzo bliski. Właśnie lekarze poprosili naukowców by stworzyli biokompozyt kościozastępczy, mówiąc prościej - sztuczną kość. Produkt powstał po doświadczeniach ortopedów z formą sypką preparatów kościozastępczych, która nie sprawdzała się na salach operacyjnych. Nasz FlexiOss, dzięki wysokiej bioaktywności, znacząco poprawia proces rekonstrukcji kości. "Sztuczna kość" daje dużą swobodę lekarzowi podczas operacji, pozwala wypełnić ubytki dużych rozmiarów o nieregularnym kształcie i skrócić czas samej operacji.

Noga pana Daniela i pomysł na globalny biznes

- Pierwsze trzy lata to badania, a potem testy na zwierzętach, ale przełomem były pierwsze eksperymentalne zabiegi. Wśród nich była operacja pana Daniela, który uległ bardzo poważnemu wypadkowi na motocyklu. Był bardzo duży ubytek kości, a pierwsze operacje zakończyły się niepowodzeniem i groziła mu amputacja. Po zabiegu z użyciem FlexiOssu możliwy był jego powrót do pełnej sprawności. To był ten moment kiedy stwierdziliśmy - mamy fantastyczny wynalazek, nowy materiał, stwórzmy na nim projekt biznesowy. Oczywiście wiem, jak trudno przekształcić dobry pomysł na dobry biznes, wiem jak często takie spółki padają, ale zobaczyliśmy jak ważny jest ten produkt, a dzięki wspomnianej wcześniej zamianie ról, szybko udało się przyciągnąć inwestorów. Do tego doszła dobra strategia i konsekwencja w jej realizacji. I cierpliwość - kiedy zaczynaliśmy nie wiedzieliśmy przecież jak to produkować, nie mieliśmy wiedzy o zagranicznych rynkach i o konkurencji. Dziś mówimy o marce, którą chcemy wprowadzić do szpitali nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie.

Europa, Azja, Bliski Wschód... cel: USA

- FlexiOss ma też wersje stomatologiczną i weterynaryjną. Mamy badania kliniczne i dopuszczenia na Europę, możemy już sprzedawać produkt w UE, ale chcemy zbudować markę globalną. Mamy już partnerów, wybrane kliniki i strategię wprowadzenia produktu do 22 krajów arabskich. Prezentowaliśmy FlexiOss na Filipinach i w Wietnamie, wkrótce jedziemy do Tajlandii. Najważniejszy jest jednak rynek amerykański, tu rozpoczęliśmy procedury administracyjne. Patentem chronimy nie tylko materiał, ale także składniki i sposób wytwarzania. Jesteśmy dobrej myśli, bo nasz biokompozyt wyróżnia się zwłaszcza dwiema cechami. Po  namoczeniu staje się bardzo plastyczny, chirurg może go dopasować do potrzeb jak plastelinę, pozostaje też porowaty, dobrze wchłania płyny, m.in. krew, osocze, roztwory leków, dzięki czemu może pełnić rolę nośnika substancji biologicznych, a zwłaszcza leków przeciwbakteryjnych. Pozwala to ograniczyć aplikację antybiotyków, daje możliwość prawidłowej odbudowy tkanki kostnej oraz dużą szansę uniknięcia zakażenia, odrzutu, uczuleń i ognisk zapalnych. Jest jakby rusztowaniem do naturalnego procesu odbudowy kości.

Zamiast sprzedać pomysł - zbudujmy firmę

- Zawsze zastanawiałem się dlaczego polskie wynalazki tak często umierają na etapie komercjalizacji, tyle słyszymy o świetnych wynalazcach i ich pomysłach, a nigdy nie wchodzimy na poziom globalnego sukcesu - stąd moja determinacja, by nie sprzedać pomysłu przy pierwszej okazji, ale stworzyć wokół niego firmę i wykreować markę. Oczywiście biorę pod uwagę scenariusz, że gdy już stworzymy markę, przyjdzie etap rozmowy z branżowymi graczami. Uważam jednak że zbyt wczesne sprzedawanie know how to nasza wręcz narodowa bolączka. Warto stworzyć projekt biznesowy, wypromować go - przynajmniej do określonej skali - pokazać, że też coś potrafimy, a wtedy inwestorzy branżowi i tak do nas przyjdą.

Rozmawiał Wojciech Szeląg

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: badania naukowe | medycyna | innowacje | polska firma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »