Korekta korekty na złotym?

Esther George, członkini FOMC - czyli ciała odpowiedzialnego za politykę monetarną Rezerwy Federalnej - wygłosiła dziś odczyt, w którym jak zwykle padło sporo niejasnych i ogólnikowych sformułowań, ale poza tym także zdania nieco bardziej istotne.

Esther George, członkini FOMC - czyli ciała odpowiedzialnego za politykę monetarną Rezerwy Federalnej - wygłosiła dziś odczyt, w którym jak zwykle padło sporo niejasnych i ogólnikowych sformułowań, ale poza tym także zdania nieco bardziej istotne.

Do spodziewanych ogólników należy zaliczyć długi wywód sprowadzający się rzecz jasna do tego, że gospodarka USA generalnie ma się dobrze, ale wciąż są pewne czynniki ryzyka. Istotniejsze było stwierdzenie, że grudniowa podwyżka była i tak dość późnym startem procedury zacieśniania polityki, a poza tym wzrost gospodarczy, stabilny przyrost miejsc pracy i umiarkowanie rosnąca inflacja będą czynnikami predysponującymi FOMC do kolejnych podwyżek. Naturalnie George nie chciała mówić o konkretnych terminach, niemniej stwierdziła, że i tak trzeba polegać na prognozach i godzić się z ryzykiem, tak więc nie można czekać, aż oczekiwane cele będą w pełni zrealizowane.

Reklama

Pogląd pani George jest taki, że FOMC winien kontynuować stopniowe podnoszenie stóp, o ile tylko w gospodarce nie zajdą wyraźnie istotne zmiany. Takie działania - zdaniem ekonomistki - często są trudne, ale też i konieczne dla gospodarki i stabilności cen.

Był to więc głos jastrzębi, ale w gruncie rzeczy takiego można się było spodziewać ze strony pani George, tak więc nie można tu mówić o poważnym zaskoczeniu. Przemówienie ukazało się o 19:00 i raczej nie wzbudziło wstrząsów. Eurodolar jest przy 1,0910, w szczycie podchodził dziś do 1,0940 (prawie), a minima notował przy 1,0885. Konsolidacja jest zachowana, ale wiara w marcową podwyżkę stóp jest raczej słaba na rynku. Z drugiej strony, jeśli EBC miałby wytoczyć swoje działa luzujące politykę, to po cóż podbijać niepotrzebnie wartość euro? Tak mogą myśleć inwestorzy. Stąd też wchodzimy w trzeci miesiąc trendu bocznego na głównej parze.

Na EUR/PLN i USD/PLN

Na parze związanej z euro zaliczyliśmy dziś minimum na 4,3750 i bardzo możliwe, że był to korzystny poziom do zakupów waluty Eurolandu. Oto bowiem świeca dzienna jest biała, wzrostowa - i można podejrzewać, że proces umocnienia PLN na jakiś czas wyhamował. Nie zdziwiłoby nas nawet dobijanie do 4,43 w najbliższych dniach, jakkolwiek tam z kolei (albo przy 4,4430) powinien zadziałać opór.

Na USD/PLN też trochę wróciliśmy - jest 4,04. Póki jednak nie wrócimy ponad linię 4,06, póty będzie można mieć nadzieję na kontynuację - z dokładnością do 2-3 groszowych korekt - tendencji, o której pisaliśmy już w innych raportach. Tendencja ta miałaby polegać na próbie przetestowania linii trendu mierzonej od połowy października przez minima z końcówki grudnia. To zaś oznaczałoby - w horyzoncie kilku, kilkunastu dni - test okolic 3,95 - 3,97.

Są też i czynniki ryzyka. Tak np. agencja Fitch wypowiedziała się negatywnie na temat podatku bankowego i planów pomocy dla frankowiczów, sugerując, że osłabi to profile kredytowe banków. Z drugiej strony, taka wypowiedź agencji nie jest zaskoczeniem. Wiadomo też, że wisi nad nami widmo obniżki ratingu przez Fitch i Moody's - na razie jednak to tylko widmo, gracze mogą jeszcze spekulować i próbować podbijać wartość złotego.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »