Nadeszły dobre PMI z Europy

W Strefie PMI dla przemysłu wyniósł 53,3 pkt (prognozowano 52,6 pkt), a dla usług 53,5 pkt (prognoza 52,4 pkt). W Niemczech przewidywano w usługach 51,5 pkt, było 54,1 pkt. W przemyśle przy prognozie 54,3 pkt faktyczny wynik to 55,1 pkt.

W Strefie PMI dla przemysłu wyniósł 53,3 pkt (prognozowano 52,6 pkt), a dla usług 53,5 pkt (prognoza 52,4 pkt). W Niemczech przewidywano w usługach 51,5 pkt, było 54,1 pkt. W przemyśle przy prognozie 54,3 pkt faktyczny wynik to 55,1 pkt.

Po danych makro

Takie wyniki powinny wspierać euro - i może poniekąd wspierały, jakkolwiek nie wydarzyło się na głównej parze nic, co wykraczałoby poza skromną korektę i lekkie wyhamowanie spadków. Podobnie jak to było w piątek, testowano minima w rejonie 1,0860. Z drugiej strony, było też 1,09 w maksimach - ale czy to dużo? Raczej nie. Co więcej, indeks PMI dla przemysłu USA też był udany: 53,2 pkt, prognozowano tymczasem 51,6 pkt, a miesiąc wcześniej było 51,5 pkt.

Z ciekawszych głosów z Fed można przytoczyć wypowiedź Bullarda, który stwierdził, że prawdopodobieństwo recesji jest w USA "bardzo niskie", a podwyżka stóp najpewniej nastąpi w grudniu, choć nie ma przesadnej presji w tym kierunku. Dziś wypowiedzą się jeszcze Evans i Powell. Generalnie jednak rynek coraz bardziej obstawia podwyżkę grudniową. Teoretycznie może to oznaczać, że wykres będzie teraz osuwać się do 1,0710, a niektórzy mówią nawet o okolicy 1,05. Ten drugi scenariusz oznaczałby realizację blisko dwuletniej konsolidacji. Ma to sens, ale z drugiej strony pamiętajmy o jednym - jeśli w pewnym momencie rynek całkowicie zdecyduje się uznać termin grudniowy za wiarygodny, to rzecz będzie już wyceniona i nie będzie oddziaływać tak silnie. Co więcej, po fakcie podwyżki może nastąpić dość szybko ruch ku osłabieniu dolara, bo będzie trzeba zrealizować zyski, zwłaszcza jeśli na trzecie zacieśnienie mielibyśmy czekać przez kolejnych wiele miesięcy.

Reklama

Na polskich wykresach

Na USD/PLN zanotowaliśmy dziś świecę koloru czarnego - spadkową, sugerującą możliwość korekty. Właściwie to nawet rozwinęła się lekka korekta. O ile maksima z piątku i z dzisiejszego poranka to 3,9840, o tyle teraz jesteśmy ponad 2 grosze niżej. Nie narusza to żadnej generalnej tendencji, ale jeśli ktoś bał się kupować dolary w piątek po południu, to teraz ma trochę lepszą sytuację.

Analogicznie na EUR/PLN mamy 4,3140 - i również oznacza to wzmocnienie naszej waluty. Nie jest to jakiś szczególny przełom, ale od położonych ok. ok. 2 grosze wyżej maksimów lokalnych, badanych w minionych dniach, trochę odeszliśmy. W relacji do euro złoty ma się zresztą chyba lepiej niż w porównaniu z dolarem.

Co się tyczy funta, to widzimy tu już 4,8340. Złoty delikatnie zyskał na wartości, jakkolwiek trudno mówić o rozbiciu generalnej tendencji, wszczętej ok. 11 października. Jest jednak pewna nadzieja, oto bowiem piątkowe i dzisiejsze szczyty można traktować jako potwierdzenie linii spadkowej, rozpoczętej na początku września. Innymi słowy, teraz powinniśmy iść w dół, np. do 4,80 zł lub jeszcze niżej.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »