Czeka nas emerytalna katastrofa?
W 2060 roku dwie trzecie seniorów będzie otrzymywać minimalną emeryturę. Brak reform może pogrążyć polski system emerytalny.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Według różnych szacunków za 40 lat wysokość emerytury w Polsce będzie stanowić 25-30 proc. ostatniej pensji, czyli prawie dwukrotnie mniej niż dzisiaj. To efekt nie tylko zmian demograficznych, lecz także niskiego wieku emerytalnego. Stopa zastąpienia będzie jeszcze niższa dla kobiet ze względu na to, że przechodzą na emeryturę o pięć lat wcześniej niż panowie.
Jak wynika z raportu "Global Pension Index 2020" firmy Mercer, nasz system emerytalny zajmuje 25. miejsce na 39 badanych krajów, podczas gdy rok wcześniej była to 21. pozycja. Polska spadła w rankingu mimo wdrożenia pracowniczych planów kapitałowych czy wprowadzenia 13. i 14. emerytury. To efekt m.in. niskiego udziału prywatnych emerytur. Z danych KNF wynika, że na koniec I połowy 2020 roku było ponad 1,4 mln otwartych kont emerytalnych (IKE i IKZE), na których zgromadzono 14,4 mld zł aktywów.
- O ile dzisiaj jesteśmy mniej więcej w środku peletonu europejskiego pod względem wysokości emerytur, o tyle w 2060 roku będziemy należeć do krajów o najniższych emeryturach - mówi Krzysztof Nowak, prezes Mercera.
Bolączką polskiego systemu emerytalnego jest jednak przede wszystkim niski wiek emerytalny. To w połączeniu z sytuacją demograficzną, czyli stale zmniejszającą się liczbą osób pracujących i rosnącą liczbą emerytów, powoduje, że emerytury są coraz niższe.
Z badania przeprowadzonego dla serwisu Ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna wynika, że 54 proc. Polaków wolałoby dalej pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego, żeby mieć wyższą emeryturę. 46 proc. deklaruje, że woli przejść na emeryturę, gdy tylko będzie to możliwe, nawet kosztem niższego świadczenia. Obecnie średnia emerytura w Polsce wynosi ponad 2,2 tys. zł, a przeciętna stopa zastąpienia wynosi mniej niż 60 proc. W kolejnych dekadach nastąpi jednak jej drastyczny spadek, największy w UE. Jak podaje Instytut Badań Strukturalnych, w 2040 roku wyniesie ona 28 proc., a w 2060 - 24 proc.
IBS podaje, że w 2060 roku przy wieku emerytalnym 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn emerytury minimalne lub niższe będą stanowiły prawie 2/3 ogółu. Jeśli zostałby on podniesiony do 67 lat dla obu płci, odsetek ten zmniejszyłby się do 1/4. Jak podkreślają eksperci, grupą poszkodowaną będą przede wszystkim kobiety. Zwykle mają one niższe wynagrodzenie w trakcie kariery zawodowej, a ze względu na niższy wiek emerytalny również krótszy okres płacenia składek, za to dłuższy okres pobierania świadczenia.
Dyskusje o podnoszeniu wieku emerytalnego i zrównaniu wieku dla kobiet i mężczyzn wciąż są jednak trudne i często traktowane w kategoriach czysto politycznych. Bez wydłużenia okresu aktywności zawodowej i okresu odprowadzania składek trudno będzie uniknąć niewydolności systemu emerytalnego.
- Wiek emerytalny w Polsce jest jednym z najniższych w Europie, zawsze taki był, ale jego obniżanie powoduje, że znajdujemy się w grupie krajów, w której nie chcielibyśmy być, obok np. Rosji czy Indii - mówi Krzysztof Nowak. - Musimy sobie odpowiedzieć na dwa pytania. Czy my naprawdę nie żyjemy dłużej? Czy tak trudno sobie wyobrazić Polaków pracujących w wieku 60-65 lat i może więcej?
***