Donald Tusk zapewnia: Po wygranych wyborach nie podniesiemy wieku emerytalnego

- Przyszli emeryci sami będą decydować, w jakim wieku odchodzą na emeryturę - stwierdził Donald Tusk, odnosząc się do sugestii politycznych przeciwników, że programem PO jest "praca do śmierci". - Nie będziemy podnosić wieku emerytalnego po wygranych wyborach, sprawę uważam za zamkniętą - deklaruje były premier.

Nie ustaje debata dotycząca wieku emerytalnego, a w ostatnim czasie można było usłyszeć głosy ekonomistów (i polityków) sugerujących, że nie unikniemy dłuższej pracy.

- Chwaląc decyzję o podwyższeniu wieku emerytalnego, Małgorzata Kidawa-Błońska ujawniła kolejny punkt programu wyborczego PO - "praca aż do śmierci" - zinterpretował wypowiedź wicemarszałek Sejmu rzecznik rządu Piotr Müller. Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) miała stwierdzić, że "o wieku emerytalnym na pewno będziemy rozmawiać".

Tusk: Nie będziemy podnosić wieku emerytalnego po wygranych wyborach

- Nie będziemy podnosić wieku emerytalnego po wygranych wyborach. Przyszli emeryci chcą sami decydować o tym, w jakim wieku odchodzą na emeryturę i dlatego sprawę uważam za zamkniętą - powiedział Donald Tusk.

Reklama

Przewodniczący PO był pytany podczas środowej konferencji prasowej o kwestię podniesienia wieku emerytalnego za rządów PO-PSL i ostatnie wypowiedzi polityków tej partii w tej sprawie.

- Kwestia wieku emerytalnego jest oczywista i udokumentowana. Wszyscy wiemy, jaka była historia, jakie były powody i argumenty na rzecz podniesienia wieku emerytalnego. Sprawa została zamknięta - odpowiedział Tusk.

Jak zaznaczył przewodniczący PO, "mówił o tym tuż po powrocie z Brukseli do polskiej polityki, że uważa sprawę za zamkniętą choćby z tego powodu, że niezależnie od ilości argumentów ekonomicznych, statystycznych, a także finansowych - bo oczywiście im dłużej ludzie pracują, tym wyższą mają emeryturę - nie ulega wątpliwości, że większość opinii publicznej w Polsce była sceptyczna wobec tego projektu".

Polacy nie chcą wyższego wieku emerytalnego

- Wszyscy chyba się zgodzimy, że polscy przyszli emeryci i polskie przyszłe emerytki chcą sami decydować o tym, w jakim wieku odchodzą na emeryturę i dlatego sprawę uważam za zamkniętą - podkreślił lider PO.

Dodał jednocześnie, że nie ma wątpliwości, że "ktokolwiek w Polsce będzie się wypowiadał na tematy wieku emerytalnego, to pisowskie media i telewizja będą starały się przekonywać, że zwycięstwo PO w najbliższych wyborach oznacza podniesienie wieku emerytalnego". - Nie, nie oznacza. Nie będziemy podnosić wieku emerytalnego po wygranych wyborach - podkreślił Tusk.

PO zapłaciło "wysoką cenę" za podniesienie wieku emerytalnego

Spośród polityków PO, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska pytana była w zeszłym tygodniu w Programie Trzecim Polskiego Radia, czy nawet jeśli sytuacja gospodarcza i demograficzna się nie poprawią, to wiek emerytalny powinien pozostać taki jak obecnie.

- Jeżeli popatrzymy na emerytury kobiet, które średnio mają dużo niższe emerytury niż mężczyźni, to zdajemy sobie sprawę, że rzeczywiście może są kobiety, które nie chcą pracować, które chcą wcześniej przechodzić na emeryturę. Ale może są takie, które by chciały pracować, dlatego wydaje mi się, że o wieku emerytalnym na pewno będziemy rozmawiać - odpowiadała wicemarszałek Sejmu. Według niej, "ważne jest to, żeby taka decyzja była indywidualna, by każdy miał prawo wyboru".

Jednak dopytywana, czy należy ustawowo wykluczyć podniesienie wieku emerytalnego Kidawa-Błońska odparła: - Myśmy raz podnieśliśmy ustawowo wiek emerytalny. Nie daliśmy takiej szansy wyboru i zapłaciliśmy za to jako formacja bardzo wysoką cenę. Jestem przekonana, że to była dobra decyzja, bo ludzie powinni dłużej pracować. Zresztą ludzie chcą dłużej pracować, bo chcą żyć lepiej i zdają sobie sprawę, że czym dłużej mogą pracować, tym jakość ich życia jest lepsza. - Ale to powinna być decyzja indywidualna, by dać możliwość dłuższej pracy - dodawała posłanka.

W 2017 r. w życie weszły przepisy, które przywróciły wiek emerytalny: 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn

Przypomnijmy: Sejm uchwalił zmiany w ustawie o emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w maju 2012 r. Założeniem było stopniowe podnoszenie i zrównywanie wieku emerytalnego, by ostatecznie wynosił on 67 lat zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Przed zmianami kobiety miało prawo do emerytury po osiągnięciu 60. roku życia, a mężczyźni - 65. 

Zgodnie z reformą, od 2013 r. wiek emerytalny miał wzrastać co kwartał o miesiąc - dla mężczyzn miał wynieść 67 lat w 2020 r., a dla kobiet - w 2040 r. Ustawa pozwała też przejść wcześniej na częściową - 50 proc. - emeryturę (kobiety w wieku 62 lat, przy 35 latach pracy, i mężczyźni w wieku 65 lat przy 40 latach stażu). 

Rząd PO-PSL wprowadził te zmiany, motywując je bezpieczeństwem systemu emerytalnego, wskazując że wówczas na jednego emeryta przypadały cztery osoby zdolne do pracy, a za 50 lat będą tylko dwie osoby. Nie pozwoliłoby to zapewnić wypłat emerytur na odpowiednim poziomie, ani zapewnić wzrostu gospodarczego.

Po zmianie rządów, 1 października 2017 r. w życie weszły przepisy, które przywróciły wiek emerytalny: 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Zobacz także:

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Donald Tusk | wiek emerytalny | emerytura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »