Emerytury stażowe to zły pomysł?
W Sejmie od grudnia ubiegłego roku czekają dwa projekty dotyczące emerytur stażowych - prezydencki oraz obywatelski projekt NSZZ "Solidarność", pod którym zebrano 235 tys. podpisów. Czy emerytury stażowe to dobry pomysł?
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
W Sejmie od grudnia ubiegłego roku czekają dwa projekty dotyczące emerytur stażowych - prezydencki oraz obywatelski projekt NSZZ "Solidarność", pod którym zebrano 235 tys. podpisów. Zgodnie z tym rozwiązaniem kobiety mogłyby przechodzić na emeryturę po przepracowaniu 35 lat, a mężczyźni po przepracowaniu 40 lat - niezależnie od tego, w jakim są wieku. Mogą być w wieku niższym niż ustawowy wiek emerytalny. Emerytura stażowa przysługiwałaby pod warunkiem, że jej wysokość ustalona przy zastosowaniu tzw. formuły zdefiniowanej składki nie byłaby niższa od minimalnej emerytury. Projekt trafił do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Polska jest obecnie najszybciej starzejącym się społeczeństwem Unii Europejskiej. W perspektywie najbliższych czterech dekad, wskaźnik obciążenia demograficznego - czyli stosunku liczby osób w wieku emerytalnym do liczby osób w wieku pracującym - zwiększy się o około 38 punktów, podczas gdy w Unii Europejskiej średnio wzrośnie o około 24 punkty. Stoimy przed perspektywą, w której w czasie nie dłuższym niż 25 lat na jednego emeryta będzie pracował jeden pracownik. Utrzymanie takich relacji w dłuższym okresie nie będzie możliwe. Będzie musiało się to wiązać albo z drastyczną podwyżką podatków, albo drastycznym obniżeniem wysokości emerytur.
- NSZZ "Solidarność" proponuje złe rozwiązanie, które zaszkodziłoby przyszłym emerytom. Spowodowałoby znacznie niższy poziom świadczeń - ale przede wszystkim całkowicie ignoruje otoczenie, w którym obecnie się znajdujemy i uwarunkowania, w jakich taki system miałby funkcjonować - powiedział serwisowi eNewsroom Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP).
- Rozwiązanie proponowane przez Solidarność absolutnie nie jest na rękę emerytom. Zresztą trudno sobie wyobrazić, by w ramach takiego systemu kobieta, która zaczęła pracę zawodową w wieku 19 lat, która ma okresy składkowe i też nieskładkowe 35-letnie, przechodziła na emeryturę w wieku 54 lat. Zgodnie z obecnymi tablicami trwania życia i ignorując to, że z biegiem czasu trwanie życia się wydłuża, taka kobieta żyłaby na emeryturze - średnio rzecz biorąc - przez 30 lat. Czyli pracowałaby 35 lat, a pobierała emeryturę przez 30 lat. W ramach żadnego systemu emerytalnego nie jest możliwe utrzymanie takich relacji pomiędzy okresem życia zawodowego i życia na emeryturze. Nie jest tak, że każda osoba, która pracowała 35 lub 40 lat jest w takim stanie, że nie może kontynuować tej pracy. Nie każdy wykonywał ciężką fizycznie pracę, która powoduje takie wyczerpanie organizmu, powstawanie takich chorób, które uniemożliwiają dłuższą pracę. A dla osób faktycznie wykonujących ciężką, fizyczną pracę dedykowany jest system emerytur pomostowych - wcześniejszych emerytur, na które przechodzą osoby wykonujące prace w szczególnych warunkach i o szczególnym charakterze. Tak więc zamiast rozmawiać o emeryturach stażowych dla każdego - które byłyby wręcz emeryturami głodowymi - lepiej rozmawiajmy o tym, w jaki sposób reformować system emerytur pomostowych - podkreśla Kozłowski.