Godziwa emerytura niemożliwa bez własnych oszczędności
Co najmniej 2 mln Polaków zdecydowało się oszczędzać na emeryturę równocześnie w ZUS i OFE. Wysokość przyszłych emerytur będzie jednak w niewielkim stopniu zależeć od podjętej decyzji. Bez dodatkowego zabezpieczenia, czyli własnych oszczędności, większość emerytów będzie otrzymywać bardzo niskie świadczenia.
Według danych z 6 sierpnia liczba osób, która zdecydowała się przekazywać część składki emerytalnej do otwartych funduszy emerytalnych, przekroczyła 2 miliony. To zdecydowanie więcej niż prognozowano jeszcze kilka miesięcy temu. Eksperci jednak podkreślają, że żaden z tych wariantów raczej nie będzie miał wpływu na wysokość emerytur w przyszłości. Tym bardziej, że do OFE trafiać będzie niecałe 3 proc. pensji ubezpieczonego.
- Załóżmy nawet, że koniunktura będzie sprzyjająca, a decyzje zarządzających OFE trafne, to i tak będzie miało niewielki wpływ na naszą emeryturę. Dodatkowo trzeba liczyć się z zagrożeniem, że OFE w ciągu kilku lat mogą zniknąć w obliczu kolejnych problemów budżetowych - mówi agencji Newseria Biznes Piotr Suchodolski z Wealth Solutions.
Jak podkreśla, już dziś w ZUS-ie brakuje środków na wypłatę 30 proc. emerytur, a dziura ta łatana jest z budżetu państwa. Problem ten będzie się powiększać przez zmiany demograficzne.
- Część naszych wpłat natychmiast jest wypłacana obecnym emerytom i tworzony jest tylko zapis na naszych subkontach i kontach emerytalnych, który jest co roku waloryzowany - dodaje Suchodolski.
Dodaje jednak, że i to jest uzależnione od decyzji politycznych.
Niektórzy eksperci prognozują, że 30-latkowie regularnie opłacający składki emerytalne mogą liczyć na emeryturę w wysokości około 30 proc. ostatniej pensji. ZUS przekonuje, że jeżeli ktoś przez 45 lat będzie odkładać składki, to może liczyć na ok. 50 proc. ostatniej pensji. Niezależnie jednak od szacunków przyszli emeryci powinni w porę zadbać samodzielnie o swoją emeryturę.
- W myśl reformy emerytalnej z 1999 r. możemy odkładać na emeryturę w ramach III filaru. Do wyboru są dwa rozwiązania: indywidualne konto emerytalne (IKE) i indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Różnią się tylko tym, kiedy możemy skorzystać z ulgi podatkowej, odkładając w danej formie pieniądze na emeryturę - wyjaśnia Suchodolski.
W przypadku IKE przyszły emeryt skorzysta z ulgi przy wypłacaniu środków - nie będzie musiał płacić 19-proc. podatku od zysku. W przypadku IKZE ulgę można wykorzystywać każdego roku przy rozliczeniu PIT-u, odliczając składki od podstawy opodatkowania. Konta różnią się również limitem wpłat: na IKE można w tym roku przeznaczyć nieco ponad 11,2 tys. zł, a na IKZE, zgodnie z limitem procentowym, niecałe 4,5 tys. zł.
- Minusem tych rozwiązań jest to, że jesteśmy zmuszeni do regularności wpłat. Możemy być karani za brak sumienności i musimy wtedy ponosić pewne opłaty, które w wielu wypadkach są wyższe niż poza tym systemem - ostrzega Piotr Suchodolski.
Dla mniej odważnych inwestorów dostępne są tradycyjne produkty bankowe, jak np. lokaty. Bardziej odważni mogą wybierać w różnego rodzaju funduszach, lokując swoje środki w akcje, obligacje czy waluty. W opinii Suchodolskiego również inwestycje alternatywne mogą się dobrze sprawdzić jako lokata emerytalna, dlatego że są niezależne od rynków finansowych. Są to m.in. dzieła sztuki, przedmioty kolekcjonerskie, jak butelki ekskluzywnej whisky, autografy czy znaczki pocztowe.
- Świetnie się sprawdzają jako lokata długoterminowa, przynajmniej kilkuletnia. Jest to dobre rozwiązanie, jeśli chcemy budować swoją emerytalną przyszłość - dodaje Suchodolski. - W pewnych przypadkach możemy również liczyć na pewne ulgi podatkowe, gdyż jeśli sprzedamy aktywa po upływie 6 miesięcy od zakupu, nie będziemy musieli płacić 19-proc. podatku od zysku.
Zdaniem Suchodolskiego inwestycje alternatywne mogą przynieść spore zyski oszczędzającemu. Globalny indeks sztuki Mei Moses pokazuje, że przez ostatnie 60 lat osoby, które inwestowały w sztukę na okres sześciu lat, mogły zyskać średnio 112 proc. Średni zwrot dla złota wyniósł w tym czasie 64 proc., a dla akcji z indeksu S&P500 - 73 proc. Inwestycje alternatywne wymagają jednak grubego portfela, bo aby rozpocząć inwestowanie, potrzeba co najmniej kilkunastu tysięcy złotych.