Maleją szanse na emerytury stażowe. Premier przesądził ich los?
Wprowadzenie emerytur stażowych oznaczałoby niższy wiek emerytalny i niższe emerytury - stwierdził premier Mateusz Morawiecki. Zdaniem eksperta Instytutu Emerytalnego to pokazuje, że rząd nie jest zwolennikiem tego rozwiązania. - Mam nadzieje, że to zamyka obecne dyskusje dotyczące tego projektu - mówi Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego. Ten rodzaj emerytur chcą wprowadzić związki zawodowe.
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy
- Zachęcamy emerytów i osoby, które są uprawnione do pobierania emerytury, do tego, aby dalej pracowały, jeżeli chcą, jeżeli mogą pracować - powiedział premier Mateusz Morawiecki - podczas ostatniej sesji Q&A (pytań i odpowiedzi) na Facebooku, w trakcie której został zapytany także o emerytury stażowe.
Przypomniał, że to jest postulat związków zawodowych, który dawałby przejścia na emeryturę na przykład po 35 lub 40 latach pracy. Czyli mężczyzna, który rozpoczyna pracę do 18 roku życia czy 19, w wieku 58 czy 59 lat mógłby przejść na emeryturę; kobieta podobnie. - To oznacza, że nasz wiek emerytalny, który dzisiaj jest jednym z najniższych, czy jednym z niższych w Europie, byłby jeszcze niższy" - powiedział premier.
- Wypowiedź premiera dotycząca emerytur stażowych jasno pokazuje, że rząd nie jest zwolennikiem tego pomysłu. Muszę się zgodzić ze słowami premiera. Tym razem widzę, że premier mówi słowami ekspertów. Emerytury stażowe w zaproponowanym projekcie to obniżenie wieku emerytalnego, którego polski system emerytalny nie potrzebuje. Mam nadzieje, że to zamyka obecne dyskusje dotyczące tego projektu - mówi Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
O wprowadzenie emerytur stażowych mocno walczyły związki zawodowe - zarówno OPZZ jak i NSZZ Solidarność.
W maju ubiegłego roku prezydent Andrzej Duda na posiedzeniu Rady ds. Społecznych zapowiedział prace nad projektem tzw. emerytur stażowych. Jednak zapowiedź długo czekała na realizację i w końcu NSZZ Solidarność jesienią ubiegłego roku zebrała podpisy pod projektem obywatelskim. W grudniu było pierwsze czytanie projektu, a wówczas do Sejmu trafił też projekt prezydencki.
Główne założenia projektu obywatelskiego, to możliwość przejścia na emeryturę po spełnieniu warunków stażu pracy - w przypadku projektu obywatelskiego to 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn, a w projekcie prezydenckim co najmniej 39 lat w przypadku kobiet i 44 lat w przypadku mężczyzn, bez konieczności osiągnięcia wieku emerytalnego (obecnie wiek emerytalny to 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn).
- O emeryturach stażowych można i należy rozmawiać, ale dopiero w momencie kiedy zostanie wyrównany i podniesiony wiek emerytalny. W obecnym systemie, taki projekt to przede wszystkim niskie emerytury i bardzo niski wiek emerytalny, w przypadku projektu obywatelskiego wyniósłby nawet 53 lata w przypadku kobiet.
To miałoby sens, gdyby wiek emerytalny wynosił na przykład 67 lat, a emerytura stażowa przysługiwałaby po 45 latach pracy. Słuchając premiera, odnoszę również wrażenie, że rząd uświadomił sobie, jakie konsekwencje miało obniżenie wieku emerytalnego i chyba zaczyna tego żałować - ocenia Oskar Sobolewski.
Jego zdaniem brak jest spójnej polityki w tym zakresie.
- Niestety w praktyce brakuje faktycznych zachęt do pozostawania na rynku pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Szczególnie jak spojrzymy na tzw. zerowy PIT. Zamiast tego rząd powinien pomyśleć, o wprowadzeniu mechanizmu stworzenia składki emerytalnej ze wszystkich składek na ubezpieczenia społeczne osób, które pracują po osiągnięciu wieku emerytalnego. To mechanizm, który w większym stopniu będzie wpływał na wysokość emerytury - tłumaczy ekspert Instytutu Emerytalnego.
Monika Krześniak-Sajewicz