Młodych ludzi system wypycha na śmieciowe umowy i skazuje na głodowe emerytury
Najwyższy odsetek pracujących na umowach o dzieło jest wśród młodych osób. Do tego wciąż mamy przepis zwalniający ze składek umowy zlecenia dla studentów. W efekcie będą mieć ekstremalnie niskie emerytury, bo to składki z pierwszych lat pracy zawodowej w największym stopniu na to wpływają.
Z raportu ZUS na temat wykorzystywania umów o dzieło (są one nieoskładkowane) wynika, że z tej formy korzystają głównie ludzie młodzi, a jedna czwarta poniżej 29 roku życia. Kolejne 25 proc. to osoby 30 plus.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę te dane jako odsetek osób w określonych grupach wiekowych, to dodatkowo potwierdza, że na takiej formie umów pracują głównie młodzi ludzie. - Po pierwsze dużo osób młodych pracuje na umowach o dzieło, a do tego umowy zlecenie dla studentów są wciąż nieoskładkowane. To oznacza, że państwo wystawia młode osoby na dwa ryzyka - mówi Tomasz Lasocki, ekspert z zakresu zabezpieczenia społecznego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Jak dodaje ta konstrukcja czyli zwolnienie z oskładkowania zleceń dla studentów została wprowadzona w połowie lat 90., w czasach transformacji i olbrzymiego bezrobocia, ale także w innym systemie emerytalnym, który wówczas tak bardzo nie karał młodych za pracę na nieoskładkowanych umowach jak teraz, bo wtedy jeszcze okres studiów wpływał na wysokość emerytury.
System emerytalny został diametralnie zmieniony w 1999 roku, uzależniając emeryturę od zgromadzonego kapitału emerytalnego, ale studenci nadal mają nieozusowane umowy zlecenia, co w obecnym systemie fatalnie wpływa na ich przyszłe emerytury.
- Emerytura będzie wynikiem ułamka, w którym w liczniku będzie zwaloryzowana suma odprowadzonych składek, więc każda nieodprowadzana składka na początku aktywności zawodowej już nigdy nie zaprocentuje w takim stopniu. Jeśli natomiast ktoś ma takie szczęście, że już w młodości pracuje na oskładkowanych umowach to nawet jeśli są one niewielkie, są wielokrotnie co roku waloryzowane i w efekcie dają w przyszłości przyzwoitą emeryturę. Z kolei jeśli ktoś w początkowych latach pracy jest na umowach, od których nie są odprowadzane składki, naraża się na niskie emerytury. Potem odrobić tego się nie da - mówi Lasocki.
Podkreśla, że jeśli młodzi byliby obejmowani normalnymi umowami, bez kombinacji ze zwalnianiem ze składek ZUS, to mieliby szanse na emeryturę wyższą niż te prognozowane średnio 30 proc. wynagrodzenia.
Jak tłumaczył, wynika to z bardzo korzystnego wskaźnika waloryzacji kapitału emerytalnego, który jest powiązany z dynamiką przypisu składki, czyli tym o ile procentowo rośnie kwota składek, które są odprowadzane do FUS, a ostatnie lata były pod tym względem bardzo dobre i nawet przy niskiej inflacji te wskaźniki były na poziomie nawet 10 proc. Składki to środki wpłacane na nasze indywidualne konto w ZUS, a takiej stopy zwrotu w ostatnich latach nie dawały lokaty bankowe czy obligacje. Składki z pierwszych lat są najwięcej razy waloryzowane i tu działa procent składany, dlatego składka wpłacona na początku aktywności zawodowej może być 40 razy zwaloryzowana, więc 1 tys. zł odprowadzony na początki kariery zawodowej, może dać duże kwoty, a 1 tys. wpłacony pod koniec kariery zawodowej wzrośnie już tyko o 10 proc. czy 20 proc.
Dlatego młode osoby nie powinny dawać się całkowicie wykluczać z systemu ubezpieczenia społecznego, bo w długiej perspektywie jest to dla nich bardzo niekorzystne. Solidną podstawą jest ubezpieczenie społeczne w ZUS, a każdy oczywiście może też dodatkowo oszczędzać na przyszłą emeryturę, by zapewnić sobie satysfakcjonujący poziom życia po zakończeniu kariery zawodowej - mówił ekonomista FPP.
Tomasz Lasocki zwraca też uwagę, że młodzi pracujący na umowach o dzieło czy studenci na umowach zlecenia ponoszą ryzyko związane z brakiem ubezpieczenia wypadkowego.
To osoby, które dopiero nabywają doświadczenie zawodowe i jeśli coś im się stanie w pracy, to nawet nie ulegają wypadkowi przy pracy, bo ktoś kto nie jest ubezpieczony czyli w tym przypadku student, który będzie pracował na niebezpieczny stanowisku nie będzie mógł mieć stwierdzonego wypadku przy pracy czy choroby zawodowej. - Tych młodych ludzi państwo wyrzuca poza nawias. W tym zakresie to jest nie tylko niekorzystne, ale nawet sprzeczne z konstytucją - mówi Lasocki.
Monika Krześniak-Sajewicz