Nie wszyscy dostaną 14. emeryturę. "Niesprawiedliwe kryteria"
Jednorazowe świadczenie, jakim miała być tzw. 14. emerytura, zostanie wypłacona po raz drugi. Rząd dawkuje zapowiedzi, buduje napięcie i wysyła sygnały, że może zostać przyznana także w 2023 roku. Zdaniem ekspertów akurat czternastka jest zaprzeczeniem tego, jak powinno funkcjonować świadczenie emerytalne.
- Tak zwana 14. emerytura, czyli dodatkowe roczne świadczenie pieniężne, trafi do 9 mln emerytów, rencistów, ale nie wszyscy otrzymają ją w pełnej wysokości.
- Zasada jest taka, że im ktoś wpłacał dłużej i więcej do wspólnego systemu i wypracował sobie wyższą emeryturę, tym dostanie niższą 14. emeryturę albo nie dostanie jej wcale.
14. emeryturę w pełnej wysokości dostanie 7,7 mln osób (w tym ci, którzy przez całe życie wpłacili jedną składkę do ZUS), których emerytura lub renta nie przekracza 2900 zł brutto.
Ci, którzy mają emeryturę lub rentę między 2900 zł a 4188,44 zł, dostaną kwotę zmniejszoną zgodnie z zasadą "złotówka za złotówkę". Minimalna wysokość "czternastki" wyniesie 50 zł. Reszta "czternastki" nie dostanie wcale.
Minister rodziny pracy i polityki społecznej Marlena Maląg przyznaje wprost, że dla rządu "ważna jest jednorazowość tego świadczenia czyli podejmowanie decyzji rokrocznie", bo jak tłumaczy "daje to rządowi możliwość podjęcia decyzji, w której części roku to świadczenie jest wypłacane".
I zapowiada jednocześnie, że są prowadzone przymiarki w takim kierunku, że "być może 14. emerytura będzie na stałe", a ostateczny model i kształt ma zostać pokazany opinii publicznej i przedstawiony do prac rządu na początku 2023 roku. Tak się składa, że będzie to rok wyborczy.