Programy socjalne tylko podtrzymują biedę. Prędzej niż później Polska przyjmie rozwiązania znane z Nowej Zelandii

Jak zapewnia prezydent Centrum im. Adama Smitha, gwarantowane świadczenia emerytalne można wprowadzić w Polsce, wzorem Australii. Ale lepiej przenieść do nas system z Nowej Zelandii, który jest znacznie prostszy. Tam nie ma nawet składek zdrowotnych. Wystarcza jedynie papierowy spis wyborców, aby wypłacać emerytury.

W Nowej Zelandii przyjęto zasadę, że każdy dorosły człowiek pracuje, bez względu na rodzaj wykonywanej działalności. Tym samym przyczynia się do wspólnego dobrobytu. Dlatego w państwie wyspiarskim obowiązuje powszechna emerytura obywatelska, czyli jednakowe gwarantowane świadczenie dla każdego obywatela po przekroczeniu urzędowego wieku. To daje komfort i poczucie bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom kraju. Obniża też koszty funkcjonowania systemu emerytalnego do minimum.

- Najubożsi Polacy mają bardzo trudną sytuację życiową. Wszystkie programy socjalne są stygmatyzujące, dlatego de facto bardziej podtrzymują biedę, niż pomagają wyrwać się z marginesu życia. Wprowadzenie gwarantowanej emerytury powszechnej sprawiłoby, że ci ludzie przede wszystkim przestaliby żyć w paraliżującym ich lęku o swoją starość i otrząsnęliby się z marazmu. Jest to tylko i wyłącznie kwestia decyzji politycznej, żeby takie świadczenie zaczęło już obowiązywać, w pierwszej kolejności dla osób wstępujących dziś na rynek pracy - mówi Andrzej Sadowski.

Reklama

Zdaniem eksperta, rozwiązanie z Nowej Zelandii "prędzej niż później" trafi do Polski, ze względu na coraz mniejsze możliwości finansowania emerytur ze strony naszego państwa. Wynikają one m.in. z pogłębiającego się kryzysu demograficznego. Zbliżają się bowiem czasy, kiedy na każdego pracującego statystycznie będzie przypadał jeden emeryt. Proces ten przewiduje już Zakład Ubezpieczeń Społecznych, gdyż zaczyna mówić o powszechnym i podstawowym świadczeniu emerytalnym dla każdego obywatela.

- ZUS informuje, że przyszła emerytura dla części Polaków będzie na poziomie 300-500 złotych miesięcznie. Takie powiadomienia na urzędowym papierze mogą tylko wywołać w kraju rewolucję, bo przecież nie da się przeżyć za tę kwotę miesiąca, nie mając do dyspozycji innych środków. Niestety, nic więcej nie wiadomo z niepełnych danych na temat zatrudnienia obywateli. Zobowiązano ich do dostarczenia dokumentacji w tym zakresie z przedsiębiorstw. Jednak już dawno nie ma po nich śladów - dodaje stanowczo Andrzej Sadowski.

Według prezydenta Centrum im. Adama Smitha, o ile wcześniej rządzący zrozumieją, że trzeba wprowadzić rozwiązanie nowozelandzkie, o tyle wyprzedzą sytuację, która nastąpiła w Grecji. Tam z dnia na dzień kilka razy w niedługim czasie obniżano wysokość wypłacanych emerytur, bo nie było z czego ich zapłacić. Jak podsumowuje Andrzej Sadowski, bez środków finansowych żadna konstytucyjna gwarancja nie pomoże przetrwać seniorom.

MondayNews
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »