Zmiany w OFE: Ustawa przechodzi przez sejmową maszynę
Projekt ustawy likwidującej OFE idzie przez maszynę legislacyjną i na razie nie ma w nim istotnych zmian, bo w czwartek komisja sejmowa zarekomendowała odrzucenie poprawek opozycji, w tym dotyczących likwidacji 15 procentowej opłaty i zniesienia automatyzmu w przenoszeniu środków na IKE. Nowym elementem ma być jedynie kampania informacyjna we współpracy z PFR PPK Portal.
Projekt ustawy likwidującej OFE dotyczy 148 mld zł środków emerytalnych, które Polacy mają w tych funduszach. Rządowa reforma daje im do wyboru dwa warianty tego co ma się z nimi stać. Domyślnym jest przeniesienie na specjalne IKE, ale wiąże się on z potrąceniem 15-proc. tzw. opłaty przekształceniowej. Drugi (na wniosek członka OFE) umożliwia przeniesienie środków do ZUS, ale w wówczas traci się prawo dziedziczenia (dziedziczenie jest w przypadku IKE), a podatek płaci się przy pobieraniu emerytury.
W OFE średnio przypada dziś po ok. 10 tys. zł na członka, ale te kwoty są bardzo zróżnicowane i są grupy wiekowe, które mają kilkukrotnie wyższe zgromadzone środki. Ta grupa na tej reformie wyjdzie najgorzej - grzmi opozycja.
- Na tej defraudacji najwięcej straci pokolenie 40-latków, bo 51 proc. środków OFE należy do pokolenia urodzonego w latach 70-tych, mimo, że stanowią oni tylko 33 proc. osób posiadających konta w OFE. To pokolenie ciężko pracowało, żeby ten kapitał uzbierać, a teraz rząd zabiera im z tego 15 proc. oszczędności albo odbiera prawo do dziedziczenia środków - podkreślał poseł Mirosław Suchoń z Koalicji Obywatelskiej.
Podczas środowych wieczornych obrad w Sejmie opozycja nie zostawiła na projekcie suchej nitki i zgłosiła szereg poprawek. W trakcie drugiego czytania w Sejmie posłowie opozycji skrytykowali najważniejsze założenia ustawy, przede wszystkim 15-proc. opłatę pobieraną z góry przy przeniesieniu środków na IKE i odebranie prawa dziedziczenia przy wyborze ZUS.
Najczęściej padało określenie "oszustwo", "skok na kasę" i "haracz". - Ta ustawa wpisuje się w DNA PiS, czyli nowe podatki, nowe opłaty, nowe daniny. Uderza w ponad 15 mln przyszłych emerytów, bez względu na to co wybiorą. Jeśli wybiorą ZUS stracą dziedziczenie, to uderzy zwłaszcza w kobiety, które mają niższe emerytury. PiS zabiera im oszczędności po mężu. Jeśli ktoś wybierze IKE, straci 15 proc., więc też zostanie okradziony. To są polscy inżynierowi, nauczyciele, informatycy, lekarze, którym PiS zabiera pieniądze - mówił Marek Sowa z Koalicji Obywatelskiej.
- Te 15 proc. to zwykły haracz, a opowiadanie, że to substytut podatku to kłamstwo, bo przecież PiS obiecuje, że emerytura do 2,5 tys. zł będzie bez podatku. Podatek dochodowy płaci się wtedy gdy się uzyskuje dochód, a nie 10 czy 20 lat wcześniej - argumentował Sowa. Dodał, że rząd w ten sposób chce pozyskać ponad 20 mld zł. - Te pieniądze trafią do kieszeni PiS, na limuzyny, telewizję Kurskiego - mówił Sowa.
Krytycznie o projekcie, ale i całym systemie OFE wypowiadał się też Adrian Zandberg z Lewicy. - Ta ustawa jest zła, napisana w dużym stopniu pod interesy rynków finansowych; ustawa, która wpycha ludzi na siłę w ręce prywatnych funduszy w myśl dokładnie tej samej logiki, która kiedyś stała za OFE, a jej skutki odczuwamy do dziś.
W tej ustawie jest dosyć bezczelny przepis, napisany ewidentnie pod dyktando instytucji finansowych. Zgodnie z tym przepisem przekazuje się składki obywateli do prywatnych funduszy bez wyrażenia przez nich otwarcie tej woli - podkreślił Zandberg.
Dodał, że klub Lewicy mówi jasno "nie" dla prywatyzacji emerytur" i opowiada się za odrzuceniem tego projektu ustawy. Przekazał, że składa poprawki, spełniające postulaty związków zawodowych. Jednocześnie podkreślił, że w tej sprawie NSZZ Solidarność przedstawiła bardzo rozsądne stanowisko (jak pisała Interia, według NSZZ Solidarność procedowanie projektu ustawy o OFE w momencie równoczesnego procedowania założeń tzw. "Nowego Ładu" pogłębia wrażenia chaosu i niepewności w systemie emerytalnym i nie można zaakceptować planowanej domyślności decyzji uczestników o przekazaniu środków z OFE na IKE, a nie do FUS/ZUS).
- To smutne, że musimy dyskutować projekt co do którego wszyscy, łącznie z PiS, wiedzą, że jest to projekt antyspołeczny. Próbujecie się dobrać do skarbonki stawiając Polaków przed fałszywym i niekorzystnym wyborem. To jak gra z oszustem - podkreślił Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji.
Opozycja wnosiła o odrzucenie w drugim czytaniu projektu ustawy w całości, ale z zastrzeżeniem, że jeśli wniosek nie uzyskałby większości, to złożono szereg poprawek, między innymi o likwidację opłaty 15 procentowej, możliwość przeniesienia z OFE na IKZE czy wprowadzenie dziedziczenia dla środków przeniesionych do ZUS.
Jednak podczas czwartkowych obrad połączonych Komisji Finansów Publicznych i Komisji Polityki Społecznej i Rodziny wniosek o odrzucenie projektu nie zyskał akceptacji, ale także negatywnie zostały zaopiniowane wszystkie istotne poprawki opozycji (łącznie głosowano 24 poprawki), w tym między innymi rekomendacje "odrzucić" dostały poprawki likwidujące 15 procentową opłatę przekształceniową.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Marek Sowa z PO argumentował, że to jest po prostu haracz, bo gdyby to był podatek, to wprost byłby tak nazwany. - Nie wiemy jakie mają być stawki podatku w przyszłości, sami opowiadacie, że chcecie wprowadzić wyższą kwotę wolną od podatku taką, że w większości emerytury mają być nieopodatkowane - mówił Sowa.
Reprezentujący autorów ustawy wiceminister funduszy i polityki regionalnej odpierał zarzuty. - Jest zapis, że te środki nie mogą być już w przyszłości ponownie opodatkowane - ripostował Waldemar Buda.
Wcześniej podczas debaty posłowie opozycji zwracali uwagę, że sam zapis ustawowy nie daje takiej ochrony, bo ustawę można przecież w każdej chwili zmienić.
Poseł Marek Sowa zgłosił jednocześnie poprawkę, która miałaby ułatwić ludziom połapanie się w skutkach tej reformy. W poprawce chodzi o to, żeby na platformie ePUAP został przygotowany specjalny kalkulator, tak by każdy sobie mógł sprawdzić na którym wariancie straci więcej, a na którym mniej. Rząd zaopiniował tę poprawkę negatywnie, ale Waldemar Buda tłumaczył, że klub PiS zgłasza poprawkę dotyczącą akcji informacyjnej, która ma być prowadzona razem z PFR Portal PPK (zajmuje się programem PPK). Według jego zapowiedzi będą tam informacje dotyczące tego na czym polega obecna reforma, a na czym poległa ta przeprowadzona w 2014 roku za czasów PO-PiS.
Komisja przyjęła tę poprawkę, choć Biuro Legislacyjne Sejmu zwracało uwagę, że one tylko w minimalnym zakresie dotyczą tej samej kwestii i się nie wykluczają.
Przepadły w komisji także inne poprawki opozycji, między innymi o zniesienie automatyzmu w przenoszeniu środków na IKE czy poprawka opozycji, która dawałaby prawo do dziedziczenia także w odniesieniu do środków przeniesionych do ZUS.
Na czwartkowych obradach w sejmowej komisji nie obyło się bez uszczypliwości. Posłowie opozycji wytykali, że minister Waldemar Buda, który reprezentuje projektodawcę nie dość, że nie odnosi się merytorycznie do zgłaszanych uwag, to jest nieobecny na posiedzeniu komisji, a do poprawek odnosi się telefonicznie, jadąc w tym czasie samochodem. Ten odpowiadał, że jest w drodze do Senatu.
***
Ustawa miała być głosowana w czwartek wieczorem, ale ostatecznie zdjęto ten punkt i przesunięto na wtorkowe głosowania.
Monika Krześniak-Sajewicz