Amber Gold nie może wypłacić pieniędzy
Amber Gold nie ma technicznej możliwości wypłaty pieniędzy z depozytów swoich klientów - podał w piątek prezes Marcin Plichta. Dodał, że firma przygotowuje się do sprzedaży złota, które zabezpiecza lokaty. Klienci rozważają pozew zbiorowy przeciw spółce.
- Amber Gold na chwilę obecną nie ma żadnego rachunku bankowego, z którego mogłaby wypłacać jakiekolwiek środki. Jej sytuacja - oprócz tego, że nie ma rachunku bankowego - jest na tyle stabilna i na tyle rzeczowa, że jesteśmy w stanie wypłacić wszystkim pieniądze na ich środki, z tym że nie mamy fizycznej możliwości - wyjaśnił w TVP Info Plichta.
Jak powiedział, pieniądze klientów są zablokowane, np. na rachunku technicznym w banku. Bank - mówił Plichta - wypłaci spółce pieniądze dopiero w momencie, kiedy ta wskaże nowy numer konta. - Żaden polski bank nie chce nam otworzyć rachunku - podkreślił. Wyjaśnił, że banki zamknęły rachunki firmie po piśmie Komisji Nadzoru Finansowego.
- Przygotowujemy się do sprzedaży złota, które jest zabezpieczeniem lokat, żeby móc wypłacić klientom środki w takiej wysokości, w jakiej zostało to umówione. Do tego, tak jak państwo wiecie, posiadamy gotówkę, która (...) do poniedziałku zostanie odblokowana i spółka posiada także bardzo duży zasób majątku trwałego, który w momencie likwidacji spółki także będzie sprzedawany - zapewnił.
KNF umieściła Amber Gold na liście ostrzeżeń publicznych, ponieważ ma wątpliwości, czy spółka nie wykonuje czynności bankowych bez licencji.
- Komisja Nadzoru Finansowego wydaje wyroki zamiast sądu, przekracza swoje uprawnienia, co dzisiaj zostanie zgłoszone do prokuratury - powiedział. Zapowiedział też pozew do prokuratury przeciwko KNF, która - jego zdaniem - przekroczyła swoje uprawnienia.
Odnosząc się do oskarżeń Amber Gold, że KNF przekracza swoje uprawnienia i ponosi winę za powstałe problemy spółki, Komisja poinformowała w piątek PAP, że skierowała ogólne pismo do podmiotów nadzorowanych z sektora bankowego. "Zwrócono w nim m.in. uwagę, że współpraca banków z podmiotami umieszczonymi w zakładce 'Ostrzeżenia publiczne' na stronie internetowej KNF może mieć wpływ na poziom ryzyka reputacyjnego banku. Zgodnie z przepisami bank ma obowiązek uwzględniania ryzyka reputacji w swojej działalności" - wyjaśniła KNF.
KNF wskazała, że w 2009 r. złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Amber Gold do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku. Postępowanie to prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Łukasz Dajnowicz z biura prasowego KNF powiedział w piątek PAP, że komisja nie nadzoruje działalności Amber Gold, a osoby, które czują się poszkodowane przez tę firmę, powinny zgłaszać się do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem popełnienia ewentualnego przestępstwa z art. 171 ustęp 1 prawa bankowego, czyli prowadzenie tzw. działalności bankowej bez stosownego zezwolenia, za co grozi do 5 mln zł grzywny i do trzech lat więzienia.
Jak poinformował w piątek PAP Adam Borzyszkowski z gdańskiej prokuratury, do śledczych oraz funkcjonariuszy ABW, zgłosiło się w ostatnich dniach co najmniej czterech klientów Amber Gold uskarżających się na to, że firma nie wypłaciła im pieniędzy z lokat. Borzyszkowski wyjaśnił, że trwają przesłuchania, w ramach których m.in. ustalane jest, czy zgłoszenia są zasadne, w tym czy np. minął już ostateczny termin, w którym - zgodnie z regulaminem - firma powinna wypłacić środki. Część zgłoszeń pochodzi spoza Gdańska i przesłuchania prowadzone są w różnych regionach kraju.
Jak poinformował PAP prawnik i doradca finansowy Piotr Sielicki, zgłaszają się do niego poszkodowani klienci Amber Gold, którzy chcą złożyć pozew zbiorowy przeciw tej firmie. Dodał, że to grupa 37 osób, które obawiają się w sumie straty ok. 4 mln zł.
Podkreślił, że takiego pozwu fizycznie jeszcze nie ma. - Ja im (poszkodowanym - PAP) gwarantuję, że zostanie wybrana rzetelna kancelaria, która to poprowadzi, która będzie miała odpowiedni zasób kadrowy i finansowy - wyjaśnił Sielicki.
Media donoszą także o możliwym pozwie pracowników Amber Gold, bo spółka im nie płaci.
Postępowanie dotyczące ewentualnych nieprawidłowości związanych z działalnością Amber Gold prowadzi ABW pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W piątek do dziennikarzy dotarła rzekoma notatka ABW dotycząca akcji o kryptonimie Ikar prowadzonej - jak twierdzi szef Amber Gold - przeciw jego firmie. ABW oświadczyło, że to fałszywka i zapowiedziało złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.
- Dotarła do mnie informacja, iż ze skrzynki mailowej Amber Gold rozsyłana jest rzekoma notatka Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Po zapoznaniu się z tym dokumentem postanowiliśmy złożyć w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na sfałszowaniu tego dokumentu - powiedziała rzeczniczka ABW ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska.
Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce działająca od 2009 r. Klientów kusiła bardzo wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
Działalność spółki wzbudziła wątpliwości Komisji Nadzoru Finansowego, która wpisała ją na "czarną listę" ostrzeżeń. KNF wskazywała, że powodem są obawy, czy w Amber Gold bez licencji nie są wykonywane czynności bankowe. Wtedy też firma poinformowała, że złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciw KNF o ochronę dóbr osobistych. Firma argumentowała, że nigdy nie otrzymała od KNF informacji, określających konkretne zastrzeżenia względem niej. KNF wyjaśniła, że umieściła Amber Gold na liście ostrzeżeń publicznych, ponieważ ma wątpliwości, czy spółka nie wykonuje czynności bankowych bez licencji.
O Amber Gold zrobiło się głośno kilka tygodni temu, kiedy problemy finansowe zgłosiły tanie linie lotnicze OLT Express. AB było ich głównym udziałowcem. W minionym tygodniu spółka poinformowała, że wycofuje się z inwestycji w linie lotnicze OLT Express. Powodem - jak informował Amber Gold - było zablokowanie przychodów ze sprzedaży biletów OLT przez operatora płatności.
Spółka informowała jednak, że jest w dobrej kondycji finansowej, co zostanie wkrótce potwierdzone w audycie przeprowadzanym przez zewnętrznego biegłego rewidenta. Dotychczas jednak nie podano wyników audytu. Tymczasem klienci Amber Gold, których jest ponad 50 tys., zaczęli skarżyć się, że nie mogą wypłacić należnych im pieniędzy z wygasłych lokat.
Wystąpienie z pozwem zbiorowym umożliwiła ustawa o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, która weszła w życie 19 lipca 2010 r. Z pozwem zbiorowym, m.in. w sprawach o ochronę interesów konsumentów, może występować grupa co najmniej 10 osób, które mają takie samo roszczenie, domagają się takiej samej kwoty. Zgodnie z ustawą grupa musi mieć reprezentanta - może być nim jej członek albo miejski (lub powiatowy) rzecznik konsumentów.
Po publicznym ogłoszeniu (np. w prasie) o wszczęciu postępowania dotyczącego pozwu zbiorowego do grupy mogą zgłaszać się kolejne osoby. Po ustaleniu przez sąd składu grupy jej członkowie nie mogą jej opuścić. Pełnomocnikiem grupy musi być adwokat lub radca prawny. Zgodnie z ustawą, w przypadku wygranego procesu wynagrodzenie dla pełnomocnika może wynieść do 20 proc. zasądzonej kwoty.
Robert Gwiazdowski z Centrum imienia Adama Smitha podkreśla, że "teoretycznie wyjaśnienia prezesa spółki Amber Gold mogą nie być sprzeczne, gdybyśmy wierzyli, że spółce odcięto możliwość dostępu do rachunków bankowych". Zdaniem eksperta, sprawa Amber Gold ujawnia skalę ludzkiej naiwności, gdyż firma udawała, że inwestuje w złoto, a sprzedawała ludziom papier, na którym było napisane "jestem złoto". - Teraz okazało się, że rzekome złoto to celuloza - mówi Robert Gwiazdowski.
Pozostaje pytanie, czy sprawiedliwość przekłada się na pieniądze, bo ja sądzę, że ci ludzie woleli pieniądze niż sprawiedliwość, a z tym może być ciężko - powiedział Robert Gwiazdowski.
Parabank nie posiada licencji KNF. Przez to z jednej strony nie jest nadzorowany, z drugiej zaś nie ma wymogów kapitałowych, które gwarantują bezpieczeństwo.Takich instytucji nie można kontrolować, ani monitorować ich sytuacji finansowej. Nie ma także możliwości karania ich za naruszenia.
Depozyty składane w takich instytucjach nie są gwarantowane przez bankowy fundusz gwarancyjny.
Łukasz Dajnowicz z KNF przypomina, że oferowany przez parabanki wysoki zysk jest obarczony dużym ryzykiem. Na rynku finansowym obowiązuje zasada, że im wyższy obiecywany zysk, tym wyższe ryzyko straty.
Jeżeli ktoś mówi, że oferuje kilkanaście procent zysku bez ryzyka, to powinien być to sygnał ostrzegawczy dla potencjalnego klienta. Wystarczy to porównać ze standardowym oprocentowaniem lokat bankowych, lub obligacji skarbowych.
W tej chwili na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego znajduje się 16 instytucji.
Biura firmy Amber Gold w Warszawie i w Krakowie są zamknięte. Klienci, którzy zainwestowali w tej firmie pieniądze zastają na drzwiach biur tej firmy podobnie brzmiące informacje: "Nieczynne z powodów technicznych, przepraszamy:"
Inwestorzy, którzy powierzyli swoje pieniądze Amber Gold są wstrząśnięci informacjami o kłopotach spółki, która obiecywała im kilkunastoprocentowe zyski. Ludzie są zdezorientowani, bo - jak mówią - wczoraj jeszcze spółka działała, choć pracownicy byli w widoczny sposób zaniepokojeni sytuacją,
Jedna z klientek, która zainwestowała kilka tysięcy złotych, mówi, że uwierzyła w zapewnienia , iż jej lokata jest gwarantowana w złocie, a zyski wyniosą kilkanaście procent. Podobnie argumenty przekonały innego inwestora, który obecnie nie wie, czy może jeszcze liczyć na zwrot wpłaconych kilku tysięcy złotych.
Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego podkreśla, że zawsze warto się trzymać podstawowych zasad inwestowania. Nie liczyć na podejrzanie wysokie zyski, sprawdzać, czy firma oferująca korzystne lokaty, ma wszelkie wymagane zezwolenia i nie jest na liście ostrzeżeń KNF.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze