Były wicepremier Henryk Kowalczyk też kupił obligacje. Wybrał szczególny rodzaj
- Kupowanie obligacji skarbu państwa to najlepsza lokata kapitału - patriotyczna. Zawsze podkreślam, że dług publiczny powinien być lokowany w kraju i najlepiej, jak obywatele pożyczają pieniądze państwu - przekonywał były wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w programie "Jeden na jeden" w TVN24. W swoim najnowszym oświadczeniu majątkowym (złożonym w kwietniu br.) minister przyznał, że zainwestował w obligacje 140 tys. zł. Z dokumentu dowiadujemy się również, że obligacje są cenione przez żonę polityka PiS, która zainwestowała w nie 100 tys. zł.
Henryk Kowalczyk zapytany o to, ile zarobił na obligacjach skarbowych, odpowiedział, że "jeszcze nic nie zarobił". Wskazał, że w jego obligacyjnym portfelu znajdują się przede wszystkim obligacje 10-letnie.
Wyjaśnijmy, że ten szczególny rodzaj długoterminowych oszczędnościowych obligacji ma korzystne oprocentowanie indeksowane wskaźnikiem inflacji. Jednak odsetki - choć kapitalizowane corocznie, wypłacane są dopiero przy wykupie papierów.
W ofercie resortu finansów znajdują się jeszcze indeksowane inflacją papiery czteroletnie, które również pozwalają zminimalizować dewastację oszczędności przez szalejący wzrost cen (przypomnijmy: w Polsce wciąż mamy inflację dwucyfrową i daleko jej do tzw. celu inflacyjnego). Jednak w przypadku papierów czteroletnich odsetki są wypłacane co roku.
Warto dodać, że obligacje indeksowane inflacją cieszą się popularnością wśród rządzących - do ich posiadania przyznał się sam premier Mateusz Morawiecki. W oświadczeniu majątkowym za 2022 rok premier przyznał, że kupił skarbowe papiery za kwotę przekraczającą 4,5 mln zł. Dziennik "Fakt" zasugerował niedawno, że premier może w tym roku na obligacjach zarobić nawet ponad 450 tys. zł.