Czy liczba palaczy tytoniu spadnie w 2020 roku?
W Polsce papierosy nałogowo pali 21 proc. mieszkańców kraju. Liczba osób sięgających po tytoń malała w ciągu ostatnich lat. Czy 2020 rok przyniesie kolejny spadek? 19 listopada obchodzimy Światowy Dzień Rzucania Palenia.
Jak wynika z raportu Głównego Inspektoratu Sanitarnego "Postawy Polaków wobec palenia tytoniu" w 2019 roku do nałogowego palenia papierosów przyznawało się 21 proc. Polaków. To mniej niż podczas poprzedniej edycji badania z 2017 roku, kiedy sięganie po tytoń każdego dnia deklarowało 24 proc. respondentów. W 2011 roku papierosy nałogowo paliło 31 proc. społeczeństwa. Liczba palaczy spada z roku na rok. Pytanie jak wielu z nich upora się z nałogiem w 2020 roku.
Po papierosy częściej sięgają mężczyźni niż kobiety. Do nałogowego palenia w 2019 roku przyznawało się 24 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet. Wśród nałogowych palaczy najwięcej było osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym (32 proc. mężczyzn i 26 proc. kobiet), a najmniej z wykształceniem wyższym (18 proc. mężczyzn i 11 proc. kobiet). W przypadku mężczyzn używka okazała się najpopularniejsza wśród 40-latków - palenie papierosów codziennie deklarowało 34 proc. z nich. Wśród kobiet największy odsetek palących regularnie występował w grupie 30-latek (26 proc.).
Z danych GIS wynika, że w 2019 roku zauważalny był spadek odsetka osób, które próbowały rzucić palenie. Różnica w porównaniu z wynikami z 2017 roku wyniosła 7 punktów procentowych (16 proc. wobec 23 proc.). Wzrósł za to odsetek dorosłych Polaków, którym udało się zaprzestać palenia w ciągu roku przed badaniem (8 proc. ogółu palaczy). Oznacza to, że na próbę rozstania się z nałogiem decydowało się mniej osób, ale jeśli ktoś ją podejmował, to częściej w sposób skuteczny.
Jak podaje GIS, w ubiegłym roku trzy czwarte polskich palaczy sięgało po tradycyjne, produkowane fabrycznie papierosy. 21 proc. wybierało tytoń do samodzielnego skręcania papierosów. 6 proc. decydowało się na palenie "slimów", a 5 proc. regularnie kupowało papierosy mentolowe. Korzystanie z e-papierosów zadeklarował 1 proc. respondentów.
Dane dotyczące zamiłowania do poszczególnych typów papierosów różnią się w zależności od źródła. Z badania przeprowadzonego na zlecenie Forum Konsumentów w styczniu 2020 roku wynikało, że papierosy mentolowe i z kapsułką wybierało wówczas aż 42 proc. palaczy, z czego 28 proc. robiło to regularnie. Problem przestał istnieć w oficjalnym dyskursie wraz z wycofaniem z papierosów mentolowych z rynku od 20 maja br., o czym pisaliśmy w Interii.
Czy zakaz sprzedaży papierosów mentolowych, wpłynie na statystyki dotyczące palenia za 2020 rok? - Pamiętajmy, że palenie papierosów pełni także inne funkcje poza dostarczaniem nikotyny do organizmu w przypadku uzależnienia. Dla wielu palaczy to element walki (pozornej) ze stresem, rodzaj nagrody i przyjemności tylko dla siebie. Stąd nawet po zakazie sprzedaży papierosów mentolowych i wzroście cen na tradycyjne wyroby tytoniowe palacze nadal będą po nie sięgać, szukać zamienników na czarnym rynku, lub przechodzić na alternatywne produkty tytoniowe - mówi Agnieszka Plencler z Forum Konsumentów.
Może to oznaczać, że mimo wycofania określonej kategorii produktów tytoniowych, liczba palaczy w kraju nie poszybuje gwałtownie w dół. Na razie brakuje badań, które dostarczałyby danych na temat skali popularności podgrzewaczy tytoniu, które po 20 maja br. stanowią jedyną legalną alternatywę dla papierosów aromatyzowanych, a tym samym prosty wybór dla najbardziej zdeterminowanych. O ile e-papierosy są już w Polsce znane, to podgrzewacze tytoniu nadal stanowią stosunkowo nowy produkt nad Wisłą. Pierwszy podgrzewacz tytoniu na polskim rynku - IQOS - pojawił się w 2017 roku. Nieoszacowany pozostaje również rynek "dodatków" do tytoniu, na przykład mentolowych kart aromatyzujących tradycyjne papierosy, czy kapsułek smakowych do samodzielnego "mentolizowania".
Celem unijnej dyrektywy, która zobowiązała państwa członkowskie do wycofania papierosów mentolowych ze sprzedaży, było zapobieganie inicjacji z nałogiem wśród młodzieży i zawężenie grona osób uzależnionych od tytoniu. Przytoczone wyżej badania Forum Konsumentów wykazały jednak, że Polacy nie uwierzyli w skuteczność zakazu w walce z nałogiem. 81 proc. respondentów uznało, że wejście w życie przepisów implementujących unijną dyrektywę, nie spowoduje spadku liczby palaczy.
W kontekście rzucania palenia warto wziąć pod lupę również czynnik ekonomiczny. Ostatnie lata przyniosły wzrost cen produktów tytoniowych, co nasuwa pytanie o wpływ podwyżek na skłonność do rzucania palenia. - Dopóki nie nauczymy społeczeństwa odpowiednich wzorców dbania o zdrowie, sytuacja osób palących będzie bez większych zmian. Kilka lat temu ilość osób palących spadała, aby się wypłaszczyć i z niewielkimi zmianami utrzymuje się. Wzrost cen - poza uszczuplaniem budżetów palaczy - niewiele tu zmieni, ponieważ kluczowe nie są czynniki ekonomiczne a psychologiczne - ocenia Agnieszka Plencler.
O tym, że czynnik ekonomiczny nie jest najważniejszy, mogą świadczyć dane. Jak wynika z badania CBOS "Palenie papierosów" za 2019 rok, po papierosy sięgają najczęściej osoby o niskich dochodach per capita oraz oceniające swoje warunki materialne jako złe. Wraz ze wzrostem zamożności spada odsetek palaczy. Większy odsetek palaczy występuje wśród bezrobotnych. Według danych CBOS z 2019 roku nałóg palenia tytoniu deklarowało aż 45 proc. osób bez pracy.
Na statystyki dotyczące palenia tytoniu za ten rok trzeba będzie jeszcze poczekać, ale 2020 jest ciekawy z kilku powodów. Mimo hipotez i dostępnych badań, nie wiadomo, jaki będzie faktyczny skutek wprowadzenia zakazu sprzedaży papierosów "mentolowych". Optymistyczne scenariusze zakładają spadek liczby palaczy, pesymistyczne - wzrost szarej strefy. Scenariusz neutralny to wzrost udziału w rynku alternatyw dla papierosów, takich podgrzewacze tytoniu i e-papierosy.
Inny czynnik wiąże się z pandemią koronawirusa. I tu znowu mamy do czynienia z trzema scenariuszami. Według optymistycznego, część Polaków w trosce o swoje zdrowie i odporność, zrezygnuje z palenia papierosów, lub je ograniczy. Pesymistyczny zakłada wzrost liczby nałogowych palaczy tytoniu, co będzie wynikało z rosnącego poziomu stresu, na które to zjawisko ma wpływ sytuacja pandemiczna. Zgodnie ze scenariuszem neutralnym, koronawirus nie wpłynie znacząco na postawy palaczy.
Kolejny element tytoniowej układanki na 2020 rok sprowadza się do pieniędzy. Co prawda, jak pisaliśmy wyżej, czynnik ekonomiczny nie ma decydującego wpływu na indywidualne podejście do konsumpcji tytoniu, ale warto tu wspomnieć o tzw. "krzywej Laffera". Pokazuje ona, że przekroczenie pewnego poziomu obciążeń fiskalnych, powoduje, że dochody podatkowe uzyskiwane przez państwo spadają. Jak to się ma do cen wyrobów tytoniowych? Na skutek podwyżki akcyzy wprowadzonej od 1 stycznia 2020 roku, paczka papierosów (20 sztuk) zdrożała o ok. 1,02 zł, a paczka tytoniu (50 g) o 1,69 zł. Obecnie ok. 80 proc. ceny paczki papierosów stanowią podatki. Z dniem 1 października akcyza objęła również płyny do e-papierosów (stawka 0,55 zł za 1 ml płynu) i wyroby tytoniowe do podgrzewania (stawka 305,39 zł za kg tytoniu).
Ryzykiem jakie wiąże się ze zbyt wysokim poziomem opodatkowania produktu, jest ucieczka części jego konsumentów do szarej strefy. Problem dotyczy również tych kategorii produktów, które były popularne, a zostały wycofane z rynku. Przed wprowadzeniem zakazu sprzedaży papierosów mentolowych, eksperci ostrzegali, że część palaczy może sięgnąć po "mentole" zza naszej wschodniej granicy. Tutaj wracamy do wątku pandemicznego i pytania o to, w jaki sposób czasowe utrudnienia na granicach wpłynęły na poziom przemytu. W ciągu ostatnich lat Polska częściowo uporała się z problemem szarej strefy. W 2015 roku obejmowała ona około jedną czwartą całego rynku. Z danych za 2019 rok wynika, że z szarej strefy pochodził już nie co czwarty, a co dziesiąty papieros wypalany w kraju. Statystyki mogą jednak drgnąć w drugą stronę, jeśli pojawi się zbyt dużo negatywnych przesłanek do zakupu papierosów z legalnych źródeł.
Jeśli nie podatkami i nie odgórnie narzucanymi normami, to jak zachęcać palaczy do rozstania z nałogiem? - Różnego rodzaju używki są na świecie obecne od zawsze i potrzeba wielu lat edukacji, aby ludzie rzadziej po nie sięgali. Więcej uzyskamy w tym zakresie promowaniem odpowiednich postaw w środkach masowego przekazu w kanałach dedykowanych młodym ludziom niż zakazami i nakazami. Wolność wyboru to jedno z podstawowych praw konsumenta - mówi Agnieszka Plencler.
g.s.