FOR o inflacji: Tracą Polacy, zyskuje... państwo

Jeśli taka jak obecnie inflacja utrzyma się w najbliższych 12 miesiącach, a oprocentowanie rachunków bieżących i lokat nie zmieni się, przeciętny dorosły Polak straci w ujęciu realnym prawie 1200 zł. Inflacja w maju wg GUS wyniosła 4,8 proc w skali roku - była najwyższa od 10 lat - wyliczają eksperci Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Straty na lokatach to nie wszystko - jeśli taka inflacja utrzyma się w całym 2021 roku, przeciętny Polak, chcąc zachować swój standard życia, wyda o prawie 700 zł więcej niż rok wcześniej - wynika z najnowszego raportu FOR.

Inflacja stanowi formę ukrytego podatku. "Ukrytego", ponieważ nie wprowadza go ustawą parlament, a jego działanie jest słabo rozumiane przez społeczeństwo; nie widzimy go też w rozliczeniu rocznym. "Podatku", ponieważ największym beneficjentem inflacji jest sektor finansów publicznych (państwo) - przekonują eksperci FOR.

Reklama

- Inflacja szczególnie uderza w najbiedniejszych. Gospodarstwa domowe o najniższych dochodach lokują stosunkowo więcej swoich oszczędności w instrumentach nieodpornych na inflację (gotówka i depozyty bankowe) oraz są mniej zadłużone niż gospodarstwa domowe o wysokich dochodach - komentują ekonomiści FOR Sławomir Dudek i Marcin Zieliński

Od kilkunastu miesięcy Polska pod względem inflacji mierzonej przez Eurostat (HICP1)  jest w czołówce wszystkich krajów europejskich. W 2020roku, kiedy w wyniku kryzysu w większości krajów UE poziom cen malał albo pozostawał z grubsza niezmieniony, w Polsce ceny rosły.Polska na zmianę z Węgrami jest unijnym liderem pod względem najszybciej rosnących cen. W kwietniu roczna inflacja HICP w Polsce wyniosła 5,1 proc., a na Węgrzech 5,2 proc., podczas gdy w strefie euro 1,6%. Od początku 2020roku ceny w Polsce wrosły o 6,6 proc., na Węgrzech o 6,1 proc., podczas  gdy  w strefie euro o 2 proc. (wykres 1). Podobny trend inflacyjny w Polsce ukazuje też wskaźnik cen i usług konsumpcyjnych (CPI), mierzony przez Główny Urząd Statystyczny.

Prezes NBP Adam Glapiński w swoich komentarzach tłumaczył, że wysoka inflacja w Polsce jest efektem wzrostu cen żywności, paliw i energii, które są poza kontrolą polityki pieniężnej. Po pierwsze,te czynniki dotyczą wszystkich krajów UE, a jednak w tych krajach inflacja jest dużo niższa niż w Polsce.Po  drugie,nawet jak oczyścimy trendy inflacyjne ze  zmian  cen  energii, żywności i używek(taki miernik nazywamy inflacją bazową),to okazuje się, że i tak ceny w Polsce rosną wyraźnie szybciej niż krajach UE i innych krajach naszego regionu.W  kwietniu  br.  roczna  inflacja  bazowa  w  tym  ujęciu  wyniosła  5,2 proc., utrzymując  się  na ok. 5-proc. poziomie od roku. Na Węgrzech roczna inflacja bazowa wyniosła w kwietniu 2,6 proc., a w strefie euro 0,7 proc.. Łącznie inflacja bazowa od początku 2020 roku wyniosła w Polsce 6,7 proc., podczas gdy na Węgrzech 3,9 proc., a w strefie euro 1,3 proc. (wykres 2).

Przy relatywnie wysokiej inflacji polski bank centralny utrzymuje stopy procentowe na niemal zerowym poziomie, podobnym jak w innych krajach rozwiniętych. Polskie,  zerowe  stopy procentowe  są  nieadekwatne  do  wysokiej  inflacji  i  zagrożeń  inflacyjnych  w  przyszłości. Skutkiem tego są wysoce ujemne realne stopy procentowe. Pod tym względem Polska wyróżnia się negatywnie na  tle nie  tylko krajów Europy Zachodniej, lecz także krajów OECD czy G20 (wykres 4).

Można odnieść wrażenie, że w Polsce realizowana jest strategia monetarna sprzyjająca za wszelką cenę rządowi, nie zważając na koszty ponoszone przez społeczeństwo i ryzyko inflacyjne w przyszłości (w teorii takie podejście nazywane jest strategią dominacji fiskalnej). Na takiej strategii zyskuje rząd, ale traci w sposób niejawny, poprzez tzw. podatek inflacyjny, społeczeństwo.Inflacja stanowi formę ukrytego podatku. "Ukrytego", ponieważ nie wprowadza go ustawą parlament,  a  jego  działanie  jest  słabo  rozumiane  przez  społeczeństwo; nie   widzimy go w rozliczeniu  rocznym, lecz jest po  cichu "pobierany" z  każdym  naszym  wydatkiem."Podatku", ponieważ beneficjentem inflacji jest sektor finansów publicznych (państwo), gdyż od napędzanych inflacją wynagrodzeń i wydatków można pobrać większą kwotę podatków.Z powodu inflacji oszczędności i dochody członków społeczeństwa tracą z czasem na wartości -z miesiąca na miesiąc coraz mniej można za nie kupić. Przy pięcioprocentowej inflacji kwota 10 tys. zł jest po roku warta zaledwie nieco ponad 9,5 tys. zł. Strata wynosi zatem ok. 500 zł.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Polskie władze monetarne,tolerując inflację wyższą niż we wszystkich pozostałych krajach UE i utrzymując niemal  zerowe stopy procentowe, tworzą sytuację, w której dodatkowe korzyści kosztem społeczeństwa odnosi rząd. Podwyższona inflacja powoduje wzrost bazy podatkowej - kiedy rosną ceny i dochody, rosną też wpływy z podatków VAT i dochodowych. Ponadto jeśli państwo nie waloryzuje progów podatkowych (albo waloryzuje je z opóźnieniem), coraz więcej osób płaci podatki według wyższych stawek, chociaż nie płaciłoby ich przy takich samych dochodach realnych w okresach wcześniejszych. W końcu, inflacja obniża realną wartość państwowego zadłużenia - oznacza to,że państwo po latach realnie oddaje mniej, niż pożyczyło - czytamy w raporcie FOR.

Cały raport dostępny na stronie Forum Obywatelskiego Rozwoju.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

***









INTERIA.PL/Informacja prasowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »