Francuzi, Amerykanie i Brytyjczycy zaciskają pasa na Boże Narodzenie
Nieco ponad 640 dolarów - tyle na prezenty dla bliskich wyda przeciętny Amerykanin. To o 20 dolarów mniej niż rok temu. Świąteczne wydatki ograniczają także Francuzi i Brytyjczycy.
Połowa Francuzów w ankiecie przeprowadzonej przez paryskie Centrum Badania Warunków Życia deklaruje, że chce oszczędzać głównie na prezentach pod choinkę. Ich średnia wartość ma spaść o kilkanaście procent.
- Nie widać końca kryzysu. Prezenty nie są wiec moim priorytetem, ale mimo wszystko kupię perfumy żonie i zabawki dla dziecka - może w internecie, bo będzie prawdopodobnie taniej - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM mieszkaniec Paryża.
- Wszystko jest trochę za drogie, ale są czasami oferty promocyjne. Można więc niekiedy kupić taniej świąteczne przysmaki, takie jak ostrygi czy strasburski pasztet z gęsi lub kaczki. Chcę mimo wszystko, by świąteczny stół był okazały - tłumaczy inny.
Według przewidywań paryskiego Centrum Badania Warunków Życia przeciętna francuska rodzina wyda na święta 521 euro.
Według sondaży 20 milionów Brytyjczyków oszczędza w tym roku na świętach. A i tak przeciętny Brytyjczyk wyda ok. 560 funtów na żywność i prezenty.
- Przede wszystkim, poważanie się zastanawiam, komu i jakie kupuję prezenty. Ponadto, zamiast kartek świątecznych, daję pieniądze na cele charytatywne, po czym, wraz z życzeniami, informuję o tym mailem przyjaciół. Nikt się z tego powodu na mnie nie gniewa - mówi mieszkaniec Londynu, z którym rozmawiał korespondent RMF FM.
Niektórzy Brytyjczycy chcą też zrezygnować z indyka i zamiast niego jeść kurczaka. - Myślę, że ludzie zaczęli w tym roku święta wcześniej niż zwykle. Kupują na przykład choinki wcześniej, by mieć je dłużej. To też w pewnym sensie oszczędność. Ja z natury nie jestem rozrzutna, więc gdybym miała wprowadzić w świątecznym budżecie jakieś cięcia, to Boże Narodzenie nie różniłoby się niczym od zwykłego dnia - podkreśla Brytyjka, z którą rozmawiał Bogdan Frymorgen.
Także w Stanach Zjednoczonych prezenty będą skromniejsze z powodu kryzysu ekonomicznego. Amerykanie chcą na nie przeznaczyć nieco ponad 640 dolarów. W ubiegłym roku było to prawie 660 dolarów. A jeszcze 10 lat temu na prezenty przeznaczali ponad tysiąc dolarów.
Ponad połowa ankietowanych wciąż czeka na promocje w tygodniu poprzedzającym Boże Narodzenie. - Na wszystkich krewnych, dziewczynę i córkę wydałem prawdopodobnie jakieś 500 dolarów - opowiada mężczyzna, którego korespondent RMF FM spotkał przed dużym centrum handlowym niedaleko Waszyngtonu. Mówi wprost, że na więcej go nie stać. Ale podkreśla, że w pobliżu stolicy USA nie brakuje bogatych ludzi. - Ten rejon nie jest tak bardzo dotknięty, jak reszta Stanów Zjednoczonych, tu jest rząd, pracownicy rządowi, wykonawcy, tak więc gospodarka tutaj jest dużo lepsza, prawdopodobnie jest w najlepszej kondycji w USA - zauważa.
Kolejna osoba spotkana przez korespondenta RMF FM na zakupy chce przeznaczyć dużo więcej. - Mam małą rodzinę, jesteśmy w trójkę z małym dzieckiem, więc wydamy może 1000 dolarów - mówi.