Globalne ocieplenie rujnuje winiarzy na południu Europy. Czy Polska na tym skorzysta?
Ocieplenie klimatu i katastrofy naturalne na południu Europy uderzają w tamtejszych producentów wina. Czy w tej sytuacji produkcja tego trunku może przenieść się bardziej na północ kontynentu, w tym także do Polski? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna.
Jak wynika z danych trzech głównych ośrodków monitorujących temperaturę na świecie (NOAA, NASA, Hadley Centre for Climate Prediction) średnia pomiarów, na przełomie ostatniego wieku wzrosła o około 0.7° do 0.8°C.
Do tego dochodzą zjawiska atmosferyczne, które niszczą uprawy rolne. Na południu Europy odbija się to np. na produkcji wina. W tej dekadzie kilka razy już potężne gradobicia niszczyły duże uprawy winorośli we Włoszech, cz też we Francji. W lipcu 2013 r. i w czerwcu 2014 r. straty były tak dotkliwe, że we wspomnianych krajach mówiono o klęsce żywiołowej.
A przecież Włochy to światowy lider przemysłu wina. Roczna produkcja trunków w Italii to 50 900 tysięcy hektolitrów (dane z 2016 roku, podawane przez Włoskie Centrum Winiarstwa). Pozostałe kraje południa Europy są niewiele dalej, a trójkę z Włochami tworzą Francja (43 500 tysięcy hl) i Hiszpania (39 300 tysięcy hl). W sumie cała globalna produkcja wina stanowi 0,2 proc. światowego PKB.
Jakby tych złych wieści było mało, to opublikowane w lipcu przez portal naukowy tandfonline.com wyniki analiz sugerują, że rosnąca temperatura może też odbić się niekorzystnie na pracy zbieraczy wina.
Badacze sprawdzali, jak wyższa temperatura wpływa na pracujących przy winoroślach na Cyprze. Wykonywali oni obowiązki często w pełnym słońcu, przy 36-stopniowym upale, co - jak wykazało badanie - przełożyło się na spadek wydajności ich pracy aż o 27 proc.
W takiej sytuacji, żeby zrekompensować stratę trzeba skierować dodatkowego pracownika do każdych czterech wcześniej już zatrudnionych. Co więcej, jeśli temperatura podskoczy jeszcze o kilka stopni (do 40°C) wykonywanie obowiązków będzie dla niektórych praktycznie niemożliwe. To może potencjalnie "zamrozić" zbieranie owoców.
Prognozy są kiepskie. Według prof. Johna Holdrena, byłego dyrektora White House Office of Science & Technology, do 2050 roku powierzchnia obszarów korzystnych dla upraw winorośli zmniejszy się o 23 proc.
Także w Polsce rośnie średnia temperatura. Pytanie, czy osiągnie ona taką wartość, która dawałaby szansę na lepszą uprawę winorośli w Polsce? Pytanie wcale nie bezzasadne. Już w 2013 roku Amerykańska Akademia Nauk prognozowała, że warunki dla upraw wina pojawią się w Europie Środkowej, choć wskazywała jednak na perspektywę roku 2050.
Jak na razie - na co wskazuje Magdalena Zielińska ze Związku Pracodawców - Polskiej Rady Winiarstwa (ZP PRW) - wino gronowe to w Polsce raczej produkcja niszowa. W ostatnim zamkniętym roku gospodarczym 2015/2016 (1 sierpnia - 31 lipca) w Polsce wyprodukowano 5 135 hl wina. W roku 2016/2017 będzie to ok. 7000 hl. Dla porównania Słowacy wyprodukowali w 2015/2016 375 tys. hl wina, a Włosi ponad 51 000 tys. hl.
- Rynek winiarski w Polsce jest bardzo złożony i różnorodny - podkreśla w analizie przesłanej do naszej redakcji Zielińska. Podobnie, jak w innych krajach Europy Północnej dominuje nad Wisłą produkcja fermentowanych napojów winiarskich. Wino które kojarzymy z wykwintnych kolacji, to nie wyroby przetwarzane w naszym kraju. U nas dominują wina owocowe, cydry, miody pitne, czy wina z soku winogronowego a to nie to samo co popularne wykwintne wina np. hiszpańskie.
Dla Polski taka perspektywa, świata bez wina włoskiego lub hiszpańskiego może być również szansą, ale z innego powodu. W Polsce dominuje produkcja cydru i miodów pitnych. Zwłaszcza z pierwszym wyrobem wiązane są duże nadzieje. Jest on oparty o dużą produkcję w Polsce jabłek i może zapewnić rynek zbytu dla polskich sadowników, więc może stanie się przysmakiem stołowym zamiast czerwonego wina?
Gabriel Paździor