Hiszpania: W kilku regionach paszport covidowy przepustką do restauracji

Od dzisiaj w Katalonii bez paszportu covidowego nie można wejść do restauracji, baru, domu opieki społecznej czy na siłownię. Podobnie obostrzenia obowiązują w Galicji, a wkrótce wejdą w życie na Balearach i w Walencji. Centralny rząd liczy, że pomysł poprze jeszcze więcej regionów.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Monica Rius, właścicielka firmy konsultingowej z Barcelony, odwołała dzisiaj rezerwację w restauracji, gdzie podczas Świąt Bożego Narodzenia miały być celebrowane 80-te urodziny jej matki. - Nie jestem zaszczepiona, nie będę mogła wejść. Na rezerwację czekałam trzy miesiące, a teraz ze wszystkiego nici - skarży się Interii mieszkanka stolicy Katalonii. Jej zdaniem, segregacja na tych, co przyjęli i nie przyjęli szczepionki nie jest dobrym pomysłem. - Czuję się dyskryminowana - dodaje i przyznaje, że w całej rodzinie, łącznie z braćmi i ich żonami, jest jedyną osobą, która nie zdecydowała się na szczepienie.

Reklama

Od dzisiaj w Katalonii paszporty COVID-19 są obowiązkowe przy wchodzeniu nie tylko do barów i restauracji ale też siłowni, domów spokojnej starości, na festiwale muzyczne i wszędzie tam, gdzie taniec odbywa się w pomieszczeniach zamkniętych.

Niezadowolona z decyzji regionu jest też Cristina Amiguet, ale z innego powodu niż Monica. Pracuje z popularnym w Barcelonie salonie fryzjerskim i jest rozczarowana, że obowiązek okazywania paszportu szczepionkowego nie objął w Katalonii branży beauty. - Jesteśmy w fizycznym kontakcie z klientem. Teraz, podczas szóstej już fali koronawirusa uważam, że salony fryzjerskie i kosmetyczne powinny jako pierwsze zostać objęte obowiązkiem okazywania przy wejściu testu albo paszportu COVID - argumentuje w rozmowie z Interią. I przyznaje, że chciałaby wiedzieć, czy klient, którego strzyże, jest zaszczepiony. - Uważam, że fryzjerzy i kosmetyczki powinny mieć prawo odmowy obsłużenia negacjonistów - dodaje.

W Hiszpanii zostało już zaczepionych 90 proc. społeczeństwa powyżej 12. roku życia, w tym pełna dawką 79,5 proc. (średnia europejska wynosi 66 proc.) Mimo wysokiego odsetku szczepień, według hiszpańskiego Ministerstwa Zdrowia, dzisiaj było 14,5 tysiąca (na 47,4 miliona ludności) nowych zakażeń COVID-19. Na Półwysep Iberyjski dotarł już Omikron - nowy wariant COVID-19. Tam też potwierdzono pierwszy przypadek zarażenia się osoby, która nie przebywała w Afryce ani nie miała kontaktu z nikim z tego kontynentu. Dlatego centralny rząd zachęcił regiony autonomiczne do wprowadzenia ograniczeń - przede wszystkim paszportu COVID-19. Podjęcie decyzji w tej sprawie leży jednak w gestii każdego z nich. I nie wszyscy skorzystali z apelu Madrytu.

Nowych restrykcji nie wprowadziła na przykład Andaluzja - jeden z regionów najchętniej odwiedzanych przez turystów. Od 21 października obowiązuje tam poziom zero stanu alarmowego, który wyklucza ograniczenia. Tamtejsze restauracje są otwarte dla wszystkich. Bez paszportu szczepionkowego można też wchodzić do restauracji i siłowni Kastylii La Manchy i Wspólnoty Madrytu. Madrycka administracja uzasadniła, że stawia nie na ograniczenia ale na odpowiedzialność obywateli. Przeciw paszportowi Covid wypowiedział się Najwyższy Sąd Kraju Basków. Sędziowie uzasadnili, że w decyzji o wprowadzeniu obowiązku okazywania paszportu szczepionkowego brakuje ram czasowych. Kierujący regionem będą się odwoływać do Madrytu.

Na Balearach, od jutra do 24 grudnia włącznie, bez paszportu covidowego nie można będzie wejść do domów opieki, restauracji mieszczących powyżej 50 klientów, nocnych klubów a nawet wypić kawy na zadaszonym tarasie. Podobne obostrzenia już obowiązują w Galicji i od 4 grudnia wejdą w życie w Walencji. Wprowadzenie paszportów rozważa Nawarra i Kantabria, po 6 grudnia mają wejść w życie w Kastylii i Leon, a na Wyspach Kanaryjskich na temat obowiązku ich okazywania wkrótce wypowie się sąd.

Hiszpania postanowiła wykorzystać paszporty covidowe i zdecydowała, że nie będzie wprowadzała obowiązkowych szczepień, do czego przed dwoma dniami zachęcała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Carolina Darias, minister zdrowia, zwróciła uwagę na wysoki poziom świadomości społecznej i wielką odpowiedzialność Hiszpanów, "którzy szczepią się dobrowolnie nie tylko, aby się uodpornić, ale także by chronić innych". Część ekspertów sugeruje jednak, że obowiązek szczepień byłby dobrym rozwiązaniem, choćby dla nie zaprzepaszczenia wzrostu gospodarczego kraju, który szybko nadrabia zaległości wywołane pandemią. W listopadzie liczba bezrobotnych zmniejszyła się w Hiszpanii o 74 381 osób - najwięcej w historii. Straty zaczęła nadrabiać też turystyka i jest mniej bezrobotnych wśród młodych poniżej 26. roku życia. - Lepiej wprowadźmy restrykcyjne prawo niż nabawmy się problemów - zachęcają zwolennicy powszechnego szczepienia.

Ewa Wysocka

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »