"Interwencja": Czynsz dobija 70-latkę. Mieszka w piwnicy
70-letnia Aurelia Fil mieszka w piwnicy bloku w Giżycku. Za 25-metrowe pomieszczenie z niewielkim dostępem do światła dziennego płaci jednak tyle samo, ile sąsiadka w dwa razy większym, normalnym mieszkaniu. Spółdzielnia negocjować nie zamierza. Materiał "Interwencji" Polsat News.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
70-letnia pani Aurelia na niewielkiej przestrzeni zgromadziła całe swoje życie. Codzienność umilają kobiecie portrety przodków i rodowe pamiątki. Te wszystkie skarby kobieta trzyma na dwudziestu pięciu metrach kwadratowych. Światła jest tu niewiele, bo pani Aurelia mieszka w piwnicy na osiedlu w Giżycku.
- Jest ciemno, do tego są tuje, co mi ponasadzała spółdzielnia... Jeszcze trochę i będzie tu ciemno, dlatego zaczęłam je przycinać - opowiada.
Pani Aurelia kiedyś mieszkała na wsi. Miała tam 50-metrowe mieszkanie. Sprzedała je, bo chciała pomóc dzieciom w wychowaniu wnuków. Osiem lat temu kupiła wspomniany lokal użytkowy w Giżycku. Bez problemu dostała meldunek, zadomowiła się. Rok temu zorientowała się, że płaci czynsz taki sam jak sąsiadka. Tylko że ona ma dwa razy większe, normalne mieszkanie.
- Ja płacę 345 zł miesięcznie w moim mieszkaniu, łącznie z domofonem, bo mamy nowy. A pani Aurelia tak samo, no to ja nie wiem, to może i wysoki ten czynsz - mówi sąsiadka.
Pani Aurelia próbowała wyjaśnić sprawę w spółdzielni. Tam usłyszała, że płaci drożej, bo lokal jest traktowany jak użytkowy.
- Proponowałam, że napiszę oświadczenie, że nie prowadzę działalności, ale pan mówi, nie ma mowy i koniec - opowiada.
Zarządzająca osiedlem spółdzielnia mieszkaniowa "Mamry" nie zgodziła się na obniżenie opłat. Co ciekawe, na wniosek pani Aurelii, zakład energetyczny obniżył jej taryfę za prąd właśnie dlatego, że kobieta zaadaptowała lokal użytkowy na mieszkanie. Dla Pani Aurelii nawet minimalna obniżka czynszu jest na wagę złota.
Mimo prób, nie udaje nam się porozmawiać z przedstawicielem spółdzielni. Otrzymujemy jedynie oświadczenie, w którym prezes zarządu Stanisław Tuczko tłumaczy, że: "lokal usytuowany jest w piwnicy budynku mieszkalnego i nie spełnia norm zawartych w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury, w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki (...) aby zostać zakwalifikowanym jako lokal mieszkalny".
Interweniujemy u starosty giżyckiego, Mirosława Dariusza Drzażdżewskiego.
- Pani musi się do nas zwrócić z wnioskiem, byśmy przeprowadzili postępowanie. To dosyć często się zdarza. Trochę inne warunki są dla lokalu użytkowego, a inne dla mieszkalnego. Bardzo proszę o wniosek, ta sprawa będzie rozpatrzona, zobaczymy, jak to wygląda - zapowiada.
Radca prawny Przemysław Ligęzowski podkreśla, że legalizacja sposobu użytkowania lokalu wiąże się z dosyć wysokimi kosztami. - Natomiast jest możliwość ze względu na ciężką sytuację finansową wnieść o zwolnienie z tych opłat. Pani Aurelia mogłaby jednocześnie wnieść o zwolnienie z opłaty legalizacyjnej - radzi.
- Dla mnie nawet sto złotych mniej za czynsz to byłoby dużo. Trzeba mi kupić aparat słuchowy, bo słabo słyszę, a stary mi się zepsuł, okulary muszę zmienić - mówi pani Aurelia.
wys/Polsat/"Interwencja"