Jak oszczędzać w czasach niskich stóp procentowych?
Polacy preferują oszczędzanie na depozytach bankowych. Jednak w sytuacji, gdy oprocentowanie lokat spadło poniżej 3 proc. wiele osób przestaje widzieć sens w trzymaniu na nich swoich pieniędzy. Nie zawsze wiedzą jednak, czym zastąpić lokaty. Expander podpowiada, jakie są wady i zalety innych, stosunkowo równie bezpiecznych produktów.
Od kilku miesięcy obserwujemy sukcesywne obniżanie stóp procentowych przez NBP. Sytuacja ta sprawia, że oszczędzanie na lokatach bankowych czy rachunkach oszczędnościowych staje się coraz mniej atrakcyjne. Istnieją jednak produkty, które są stosunkowo bezpieczne, a mogą przynieść zyski wyższe niż depozyty bankowe.
Za takie uważane są obecnie fundusze pieniężne i gotówkowe oraz fundusze obligacji skarbowych. Według Analiz Online, tylko w 2013 roku do funduszy z tych grup napłynęło już łącznie ponad + 8,2 mld zł. W dużej mierze jest to spowodowane "kupowaniem" przez klientów wyników historycznych tych funduszy, które najprawdopodobniej już się nie powtórzą. Po udanych dwóch ostatnich latach dla funduszy obligacji, a szczególnie ostatnim, gdzie przeciętna stopa zwrotu z funduszy dłużnych wyniosła 10,55 proc., obecny rok może przynieś duże rozczarowanie.
Fundusze uzyskały tak dobre wyniki dzięki temu, że spadały stopy procentowe. To powodowało, że "stare" obligacje z wyższym oprocentowaniem zyskiwały na wartości, te nowoemitowane przynosiły bowiem coraz niższe odsetki. Jednak zbliżamy się już ku końcowi serii obniżek stóp. A co za tym idzie wyniki zarówno funduszy papierów dłużnych, jak i pieniężnych i gotówkowych nie będą już zachwycały. W samym tylko maju, fundusze straciły średnio od - 1,5 proc. (dłużne uniwersalne) do - 1,9 proc. (papierów skarbowych).
Całkowicie odmiennie wygląda sytuacja w przypadku funduszy obligacji korporacyjnych, które wydają się być ciekawym rozwiązaniem na najbliższe miesiące. Oczywiście tego typu fundusze wiążą się z większym ryzykiem niż te inwestujące w obligacje skarbowe, ale za to możliwe są do uzyskania wyższe stopy zwrotu. Taka inwestycja nie wymaga przy tym specjalistycznej wiedzy, jaka jest przydatna w przypadku inwestycji bezpośrednio w obligacje firm. Znika też dzięki temu problem płynności, czy wysokiej kwoty. Dodatkowo dobre fundusze obligacji korporacyjnych zapewniają dużą dywersyfikację portfela, co dodatkowo minimalizuje ryzyko inwestycyjne. Należy przy tym podkreślić, że zalecany horyzont inwestycyjny to co najmniej dwa lata.
W okresach niskich stop procentowych pieniądze z lokat nierzadko płyną również na giełdę papierów wartościowych, czy w fundusze inwestujące w akcje. Należy jednak pamiętać, że tego typu rozwiązania obarczone są dużym ryzykiem inwestycyjnym i należy się liczyć z możliwymi dużymi wahaniami cen jednostek uczestnictwa, jak i również stratami. Dlatego fundusze akcyjne nie są polecane osobom ceniącym bezpieczeństwo i szukających krótko- , czy średnioterminowych rozwiązań.
Ciągle dość słabo znaną w Polsce, a popularną w Europie Zachodniej, atrakcyjną alternatywą dla lokat są produkty strukturyzowane. Ich główną cechą jest możliwość uzyskania wysokich zysków, przy jednoczesnej gwarancji kapitału. W najgorszym przypadku, klient odzyska bowiem wpłacone pieniądze. Jest to możliwe, ponieważ struktury powstają poprzez połączenie dwóch elementów - bezpiecznego (obligacje lub depozyt) i agresywnego (opcja). Większość pieniędzy wpłacanych przez klientów przeznaczana jest na zakup obligacji (ewentualnie wpłacana na depozyt). Natomiast uzyskane w ten sposób odsetki mają zapewnić, że w najgorszym przypadku na koniec okresu inwestycji otrzymamy zwrot całej wpłaconej kwoty.
Z kolei za pozostałą część środków nabywana jest opcja, która ma za zadanie wygenerować wysoki zysk. Opcja jest swego rodzaju "zakładem" o to, jak zachowa się w przyszłości instrument bazowy, którym mogą być np. ceny indeksów giełdowych, akcji, surowców, walut czy funduszy inwestycyjnych. Wygrana w takim "zakładzie" może przynieść bardzo duże korzyści. Jednak decydując się na inwestycję w produkt strukturyzowany należy zwrócić uwagę na kilka czynników, które mogą nam pomóc wybrać ten najatrakcyjniejszy.
Przede wszystkim należy dokonać analizy i ocenić potencjał wzrostowy (lub spadkowy) instrumentu bazowego (np. indeksu), pamiętając przy tym, że produkt ma zarobić na koniec ustalonego okresu czasu (np. 3 lat). Warto też sprawdzić, jaki mamy udział w jego wzroście (tzw. partycypacja). Zdarzają się na rynku oferty, które dają klientowi wybór - np. pełna gwarancja kapitału przy niższej partycypacji bądź niższa gwarancja kapitału (np. 90 proc.) z dużą partycypacją we wzroście instrumentu (np. 200 proc. - w tej sytuacji jeśli indeks wzrośnie o 5 proc., my zarabiamy 10 proc.).
Ważne jest również sprawdzenie, czy nie występuje żadne ograniczenie zysku (często spotykane przy produktach ze 100-proc. gwarancją kapitału) oraz czy jest możliwość wcześniejszego wycofania się z produktu - jeśli tak, to na jakich warunkach i czy nie występują zbyt wysokie opłaty za wykup. Interesujące rozwiązanie stanowią również produkty oferowane pod postacią polis na życie i dożycie, z których to potencjalny zysk w chwili obecnej jest zwolniony z podatku od zysków kapitałowych.
Coraz częściej spotykamy się z ofertami powstającymi poprzez połączenie wysokooprocentowanej lokaty z funduszem inwestycyjnym. Polegają one w skrócie na tym, że część wpłacanej przez klienta kwoty trafia na lokatę, podczas gdy druga przeznaczona jest na wybrany przez nasz fundusz inwestycyjny (najczęściej z oferty TFI powiązanego kapitałowo z bankiem). Decydując się na tego typu rozwiązanie, należy przede wszystkim ocenić część "funduszową", ponieważ to ona będzie stanowiła podstawę inwestycji. Będzie więc miała największy wpływ na wynik całości. W większości dostępnych na rynku rozwiązań, ta część oparta jest o fundusze akcyjne lub zrównoważone.
Dodatkowo należy spojrzeć, jaka część naszych pieniędzy trafi na fundusz, a jaka na lokatę oraz czy produkt nie jest obarczony opłatami za wcześniejsze wyjście (najczęściej występują one do roku). Lokatę w tym przypadku należy traktować jako swego rodzaju "dodatek" (najczęściej są one krótkoterminowe na 3 lub 6 miesięcy), a nie podstawowe kryterium decydujące o wyborze rozwiązania.
Piotr Nowak
dyrektor ds. Produktów Inwestycyjnych i Ubezpieczeniowych
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze