Jakie będą ceny prądu i gazu w 2022 roku?
Przyszły rok uderzy Polaków ostro po kieszeni. Odczuwalnie wzrosną ceny m.in. gazu i prądu. Eksperci szacują, że rachunki za gaz mogą być wyższe o 30 proc., a za prąd o 25 proc. Przed sezonem grzewczym atmosfera na rynkach jest gorąca i nic nie wskazuje na to, by do końca zimy sytuacja miała się uspokoić.
Ceny prądu wzrosły na giełdach już o 90 proc., energia kosztuje prawie 500 zł za MWh. Nowe taryfy na przyszły rok, o które będą za chwilę wnioskować dostawcy prądu, będą musiały to uwzględnić. Przedstawiciele Enei sygnalizowali wcześniej, że są zainteresowani podwyżką taryfy dla gospodarstw domowych na poziomie zbliżonym do 40 proc. Z kolei prezes Urzędu Regulacji Energetyki mówił ogólnie, że należy spodziewać się dwucyfrowego wzrostu.
Bardzo mocno podrożał gaz, węgiel i ropa. Rynki borykają się z niedoborem surowców. Ceny praw do emisji CO2 szaleją, obecnie kosztują ok. 60 euro za tonę. Wszystko to znajdzie swoje odzwierciedlenie w cenach prądu.
Analitycy oceniają, że wnioski firm energetycznych mogą zakładać wzrost taryfy nawet o więcej niż 40 proc. - Gorąca końcówka roku podbija szacunki, które wcześniej sporządzała choćby Enea. Ceny energii na giełdzie teraz są jeszcze wyższe, zielone certyfikaty są droższe. Wzrost kosztów produkcji energii wyniesie 40 plus, to będzie czterdzieści parę procent. Tym samym dla klientów oznaczałoby to 25 proc. wzrost na rachunku - mówi Interii Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku.
Wzrost cen sprawa, że rząd planuje wesprzeć najuboższych odbiorców energii. Chce przeznaczyć na dopłaty do prądu w 2022 roku ok. 1,5 mld zł i objąć pomocą m.in. gospodarstwa domowe, których miesięczne dochody nie przekraczają 1563 zł w gospodarstwie jednoosobowym oraz 1115 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym, a także część emerytów i rencistów.
Jak oszczędzać prąd? Błahy błąd winduje rachunki. Wielu go popełnia - czytaj na Deccoria.pl
Drożyzna, jakiej wcześniej nie obserwowano, panuje też na rynku gazu. Ceny błękitnego paliwa doszły do rekordowych poziomów. Gaz drożeje od miesięcy, na co wpływ miał szereg czynników - ostatnia mroźna zima, niski poziom wypełnienia magazynów w Europie, nagłe ożywienie gospodarek po pandemicznym zastoju, duży popyt w Azji, wstrzemięźliwa polityka handlowa Gazpromu i ograniczone moce eksportowe LNG.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już teraz otrzymuje skargi od konsumentów dotkniętych podwyżkami. A to przecież nie koniec zwyżek - zbliżający się kolejny sezon grzewczy dalej podbija ceny.
- Jeśli chodzi o ceny gazu, punktem wyjścia do kalkulacji taryfy PGNiG OD jest koszt zakupu gazu na potrzeby przyszłego roku. Obecna taryfa uwzględnia cenę pozyskania gazu na poziomie 113 zł MWh. Zakładam, że koszt MWh w 2022 roku w przypadku tej spółki wzrośnie o ok. 50 proc. Tak więc biorąc pod uwagę strukturę rachunku klienta, może on wzrosnąć o 30 proc. - powiedział Kliszcz.
Obecnie hurtowa cena gazu wynosi 400 zł za 1 MWh, podczas gdy jeszcze w styczniu było to 100 zł. Analityk zaznacza, że PGNiG OD realizował zakupy na przyszły rok w trakcie całego bieżącego roku. - Zakładam, że kupił dużo tańszego surowca w pierwszej połowie przyszłego roku i tylko dlatego szacuję wzrost kosztów pozyskania gazu na poziomie 50 proc. Gdyby tak nie było, zwyżka byłaby większa - powiedział analityk.
Jego zdaniem, po zimie sytuacja na rynku spotowym powinna się nieco uspokoić, ale kluczowy będzie poziom zapasów, jakie zostaną do dyspozycji w systemie. Ten rok pokazuje, że uzupełnienie zapasów wcale nie musi być łatwe, a ceny w sezonie letnim nie muszą spadać.
Kliszcz zwraca jednocześnie uwagę, że sytuację w kolejnych kwartałach 2022 roku złagodzić może wzrost produkcji gazu, inwestycje w terminale LNG zwiększające możliwości eksportowe producentów gazu skroplonego oraz elastyczność popytu.
Zielone ambicje wielu krajów na świecie ukierunkowane na spadek emisji gazów cieplarnianych sprawiły, że częściowo ograniczano inwestycje w wydobycie węgla czy gazu. Efekt ten spotęgował kryzys z 2020 roku i bardzo niskie ceny surowców w tym czasie. Projekty inwestycyjne są wieloletnie i nie sposób nadrobić ich w krótkim czasie. Trudno więc zareagować szybko na bieżące potrzeby.
- Dziś rynki energii elektrycznej przechodzą stress-test na żywym organizmie. Widać, że nie były do końca były na to przygotowane. Obecna sytuacja nie podważa jednak idei zielonej rewolucji, tylko jeszcze bardziej wskazuje na potrzebę szerszego spojrzenia na system. Rewolucja nie może polegać wyłącznie na budowie nowych źródeł odnawialnych, musi być wsparta systemami magazynowania energii, elastycznością w zakresie zużycia, elastycznością sieci. Mieliśmy boom na budowę mocy odnawialnych, ale pozostałe elementy są spóźnione i z tego wynika obecny problem - uważa analityk.
Na obecnej sytuacji jego zdaniem zyskać może atom. - Wygląda na to, że dziś można dyskutować na nowo o rozwoju elektrowni jądrowych. Myślę, że atom ma szansę wrócić do mainstreamu. Ten rok na pewno tej technologii pomoże - ocenia Kliszcz.
Monika Borkowska