Karp zdrożał bardziej niż mieszkania
Ceny mieszkań przez ostatnie 10 lat rosły wolniej niż ceny wigilijnego karpia. Nawet kilka razy szybciej w ostatniej dekadzie drożały za to ziemniaki, herbata czy cebula - wynika z danych GUS. W sumie wigilijna wieczerza może być w tym roku o około 50 złotych droższa.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Jeszcze w 2011 roku za kilogram karpia płaciliśmy 15 złotych - wynika z danych GUS. Dla porównania aktualne badanie cen z sześciu czołowych sieci handlowych sugeruje, że robiąc zakupy w grudniu tego roku musimy dopłacić 8 złotych do każdego kilograma tej ryby. To znaczy, że cena wigilijnego specjału wzrosła w tym czasie o ponad połowę (53 proc.).
Te zmiany mogą być pokłosiem wzrostu cen zboża, które jest podstawowym składnikiem diety karpi. Wśród przyczyn pojawiają się też doniesienia o mniejszej produkcji. Ostatecznie zmieniają się też upodobania rodaków. Polacy rzadziej kupują żywą rybę, a częściej wybierają filety. W ofercie wielu dużych sklepów nawet nie ma ryb w całości, a tym bardziej żywych. W efekcie koszt przetworzenia podnosi średnią cenę karpia.
Dla porównania dane NBP sugerują, że przez 10 ostatnich lat mieszkania w siedmiu największych miastach podrożały o 45 proc. W 3 kwartale 2011 roku za metr lokalu średnio trzeba było zapłacić prawie 6,3 tys. zł. Obecnie stawka ta wynosi 9,1 tys. zł. Innymi słowy 10 lat temu za równowartość metra mieszkania w dużym mieście można było mieć na wigilijnym stole 415 kg karpia, a dziś mielibyśmy ich niecałe 396 kg i to pomimo faktu, że nominalnie metr jest dziś o prawie połowę droższy niż przed dekadą.
Jeśli spojrzelibyśmy w dane GUS, to okaże się, że ani stawki za mieszkania, ani nawet ceny karpia nie są liderami wzrostów. Przez ostatnią dekadę bardzo mocno podrożały: chleb, cytryny, kiełbasa, jajka czy marchew. Niekwestionowanymi liderami są za to ceny ziemniaków, herbaty czy cebuli. Te drożały nawet 2-3 razy szybciej niż karpie czy mieszkania. Do tego grona można też zaliczyć lekarzy specjalistów, którzy swoje usługi sprzedają dziś prawie dwukrotnie drożej niż w 2011 roku.
Część z nas zapewne jeszcze pamięta, że w połowie 2019 roku głośno było o cenach pietruszki, która poszybowała w okolice 12 złotych za kilogram i to w hurcie (ceny w sklepach potrafiły być znacznie wyższe). W ostatnich 12 miesiącach bardzo szybki wzrost cen zanotowały za to ziemniaki. Gdybyśmy wzięli pod uwagę notowania na rynku hurtowym (Bronisze) z połowy października, to ich cena była nawet 3 razy wyższa niż rok wcześniej. Całe szczęście w sklepach w skali całego kraju zmiany nie były aż tak dotkliwe. W październiku bieżącego roku za kilogram ziemniaków płaciliśmy średnio 1,8 zł. To o 20 proc. więcej niż przed rokiem, ale też aż o 134 proc. więcej niż 10 lat wcześniej. W perspektywie ostatniej dekady bardzo wyraźnie zdrożała też herbata. Dziś za 100 gram suszonych liści tego krzewu przyjdzie nam zapłacić 7,8 zł, czyli 4,3 zł więcej niż w 2011 roku. Ponad dwukrotnie wzrosła także cena cebuli.
Co trzeba podkreślić to fakt, że choć ziemniaki czy herbata to produkty, które kupujemy dosyć regularnie, to oczywiście dwukrotny wzrost ceny jest co prawda uporczywy, ale nie hamuje tak aspiracji rodaków jak obserwowany wzrost cen mieszkań. Tym bardziej dotyczy to wigilijnego karpia, którego większość z nas spożywa nie częściej niż raz w roku.
Nie można też pominąć informacji o produktach, które przez ostatnie lata drożały w znacznie wolniejszym tempie. Wśród nich najmniejszą dynamikę widać w przypadku kawy i ogrzewania centralnego (przynajmniej póki co), których ceny zmieniły się w ciągu ostatnich 10 lat o 6 proc. W koszyku produktów, w przypadku których GUS zbiera od lat dane o cenach znajdziemy także jeden artykuł, który jest dziś tańszy niż 10 lat temu. Jest to cukier. Obecnie trzeba za jego kilogram zapłacić o 85 groszy mniej niż w 2011 roku. Nikłe to pocieszenie.
Lepszym pocieszeniem byłyby dane na temat wynagrodzeń rodaków. Tu miary są różne. Możemy mówić o dochodach rozporządzalnych, średnich wynagrodzeniach w przedsiębiorstwach czy medianie wynagrodzeń. Każda z nich ma swoje wady, a ponadto fakt, że w kraju rośnie przeciętna pensja nie znaczy, że wszyscy zarabiamy więcej.
Mając te ułomności wszelkich średnich z tyłu głowy przyjrzyjmy się jednak danym. Na przykład pensja minimalna w latach 2011 - 21 podwoiła się. Stawka wzrosła w tym czasie z 1386 złotych do 2800 miesięcznie (brutto).
Urząd statystyczny na bieżąco podaje też informacje na temat średniego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach zatrudniających ponad 9 osób. To przez 10 lat wzrosło o prawie 64 proc. z 3682,19 złotych w listopadzie 2011 roku do 6022,49 złotych brutto w listopadzie 2021 roku. Te dane dotyczą jednak tylko części firm.
Możemy więc rzucić też okiem na dane na temat dochodów rozporządzalnych wszystkich obywateli (łączne środki możliwe do wydania po opodatkowaniu i przeliczeniu na pojedynczego obywatela niezależnie od jego wieku). Tu najnowsze informacje sugerują, że w 2020 roku na osobę przypadał co miesiąc dochód rozporządzalny w kwocie 1919 złotych miesięcznie. To o 61 proc. więcej niż 10 lat wcześniej.
Niedawno GUS podał też dane na temat mediany wynagrodzeń. Ta w odróżnieniu od średniej pokazuje taką wartość wobec której połowa osób zarabia mniej, a połowa więcej. Co do zasady w ostatnich latach jest to około 80 proc. wcześniej wspomnianego średniego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach). Zgodnie z najświeższymi dostępnymi informacjami w październiku 2020 roku mediana wynagrodzenia wynosiła w Polsce 4702,66 złotych. To o 62 proc. więcej niż 10 lat wcześniej.
Dzięki badaniu cen przeprowadzonemu przez HRE Investments w 6 czołowych sieciach spożywczych w Polsce - Auchan, Biedronka, Lidl, Carrefour, Leclerc i Frisco.pl skompletowaliśmy wigilijny koszyk potrzebny do przyrządzenia 12 tradycyjnych wigilijnych potraw dla 10 osób. Założenie było takie, aby na stół trafiły własnoręcznie przyrządzone: barszcz z uszkami, zupa grzybowa, karp, dwa rodzaje śledzia, kapusta z grochem, pierogi z kapustą i grzybami, kluski z makiem i miodem, sernik, piernik, makowiec i kompot z suszu.
Z badania tego wynika, że za tegoroczne zakupy uwzględniające 41 produktów zapłacimy około 400 zł. Dwa lata temu koszt wigilijnego koszyka był o prawie 50 zł niższy. Najwięcej przyjdzie nam zapłacić za króla wigilijnego stołu, czyli karpia - przyjmując, że potrzebujemy go sporo (4 kg ryby w całości lub 2,5 kg filetów) będzie nas to kosztować niemal 92 zł. W 2019 roku było to około 60 zł. Droższe są ponadto suszone grzyby, płaty śledziowe, orzechy włoskie czy łazanki. Mniej z kolei zapłacimy za takie wigilijne produkty jak suszone owoce na kompot czy masę makową.
Oskar Sękowski, Bartosz Turek, HRE Investments