Ładowarki do elektryków w Polsce już co trzy kilometry. Są jednymi z najdroższych w Europie
Taniej jest choćby we Francji i Hiszpanii, a polskie stawki opłat za ładowanie elektryków zbliżone są do cen w Belgii. Polska infrastruktura ładowania jest już rozbudowana, ale dlaczego nadal system niezbyt dobrze działa? Problemem jest m.in. cena.
Głównie drogi prąd i nieopłacalność inwestycji sprawia, że w Polsce samochody elektryczne ładujemy drożej niż na Zachodzie. Polskę wyróżnia jednak brak kolejek do ładowarek, o co w u naszych sąsiadów już trudno.
Raport Powerdot Data Center wskazuje, że w Polsce stacje ładowania znajdują się już średnio co około 3 km z czasem dojazdu na poziomie 5 minut. Z kolei szybkie ładowanie dostępne jest średnio co 6 km. Największa koncentracja stacji ładowania dotyczy południowej Polski, Warszawy, Poznania oraz Trójmiasta.
"Można powiedzieć, że stawki w Polsce są zbliżone do Belgii, ale już w Hiszpanii i we Francji jest taniej o ok. 17 proc.", mówi Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny producenta ładowarek Powerdot w Polsce cytowany przez Business Insider.
Mowa o najszybszych ładowarkach o mocy podwyżek 90 kW. W tym kontekście najkorzystniej wypada Portugalia, gdzie szybkie ładowanie jest tańsze o ok. 37 proc. w porównaniu do Polski. W naszym kraju średnia cena sięga ok. 0,7 euro za 1 kWh, natomiast w Portugalii 0,44 euro.
"Analizując mapę, można dojść do wniosku, że Belgia, Francja czy Portugalia mają gęstszą niż Polska sieć stacji o dużej mocy, ale już Hiszpania nie odbiega znacząco od Polski pod względem gęstości rozmieszczenia infrastruktury o dużej mocy", tłumaczy ekspert.
Wytwarzanie energii elektrycznej w Polsce jest od lat najdroższe spośród wszystkich krajów Europy.
"W Polsce całkowity koszt zakupu 1000 kWh energii dla stacji o mocy 100 kW wraz ze wszelkiego rodzaju opłatami, w tym dystrybucyjnymi, wynosi 1,71 zł za 1 kWh. We Francji jest to równowartość 1,43 zł, a w Hiszpanii - 0,76 zł", tłumaczy Grigoriev.
W Polsce problemem są przede wszystkim wysokie koszty dystrybucji oraz uprawnień do emisji CO2. Wynika to z przestarzałego systemu dystrybucji, który zupełnie niegotowy jest choćby na magazynowanie energii z OZE oraz fakt, że w nadal podstawę miksu energetycznego w naszym kraju stanowi węgiel.
W połowie 2024 roku w Polsce na jeden punkt ładowania przypadały w naszym kraju 23 samochody elektryczne. Dla porównania we Francji było to ok. 37 pojazdów, a w Portugalii - 45 aut. Rekordzistami są jednak Norwegowie. W tym kraju na jedną stację szybkiego ładowania przypadają aż 82 samochody elektryczne.
Rozwój elektromobilności w Polsce przyspiesza. Według Licznika Elektromobilności w lipcu br. na polskich drogach poruszało się 70 tys. elektryków. W Hiszpanii w ubiegłym roku ta flota liczyła już 466 tys. tych pojazdów, a w Norwegii ponad 754 tys.
Na razie pozostaje nam cieszyć się z faktu, że właściciele elektryków raczej nie zderzą się z kolejkami do ładowarek, choć często nadal trzeba się najeździć, aby stacje zlokalizować. W naszym kraju nadal pozostają one poza najczęściej uczęszczanymi trasami, co wynika z faktu, że nie opłaca się inwestowanie w tego typu ładowarki ze względu na nadal niskie zainteresowanie nimi. Tylko w tym roku uruchomiono w Polsce 650 kolejnych punktów szybkiego ładowania. To wzrost o 26 proc. rok do roku.