Jeśli nie węgiel, to co? Minister tłumaczy, skąd Polska będzie miała prąd
Polska musi odchodzić od energetyki opartej na węglu. Harmonogram działań w tym zakresie zawarty został w aktualizacji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK). Czym jednak zastąpić źródła węglowe w naszym miksie energetycznym? - Ta wymiana następuje stopniowo - mówiła na antenie RMF FM minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, zapowiadając, że będziemy mieli coraz większy udział energii produkowanej ze słońca i wiatru.
Pytana o to, dlaczego Polska ma najdroższy prąd w Europie (oprócz Irlandii i Włoch), szefowa MKiŚ stwierdziła: - To efekt zaniedbań wieloletnich. Mamy najdroższy prąd w Europie z dwóch powodów. Po pierwsze, jest on najbardziej emisyjny, a więc obciążony opłatami emisyjnymi, bo mamy miks energetyczny oparty na węglu. A po drugie dlatego, że nasz rachunek jest obciążony szeregiem opłat dodatkowych związanych z procesem transformacji.
Wskazała, że na obecne ceny prądu w Polsce wpłynął też fakt, że "bardzo wiele tych opłat wprowadził poprzedni rząd, jak opłata mocowa, jakościowa, na remonty sieci dystrybucyjnych, przesyłowych".
Zarazem minister przyznała, że opłaty związane z odchodzeniem od węgla są nieuchronne. - Jeżeli chcemy przejść ten proces transformacji, to, niestety, kosztuje.
Prowadzący audycję dopytywał szefową MKiŚ o to, skąd Polska będzie miała prąd po radykalnym ograniczeniu lub całkowitym odejściu od źródeł opartych na węglu. Przypomniał w tym kontekście, że wciąż nie rozpoczęły się prace nad budową elektrowni atomowej (Paulina Hennig-Kloska podkreśliła w odpowiedzi, że wykonywane są odwierty geologiczne konieczne przy takiej inwestycji).
- Ta wymiana następuje stopniowo: wchodzi (do naszego miksu energetycznego - red.) słońce, wiatr - wyliczała minister, mając na myśli fotowoltaikę i farmy wiatrowe.
- Będziemy oddawać w ciągu najbliższych paru lat pierwsze duże farmy wiatrowe na morzu, tak zwany offshore. To będzie też istotny, duży element produkcji energii, natomiast w międzyczasie węgiel będzie też częściowo zastępowany gazem.
Według aktualizacji KPEiK, już w 2030 roku ponad połowa energii w Polsce będzie pochodzić z odnawialnych źródeł (OZE). Polska ma przyspieszyć odchodzenie od węgla - w aktywnym scenariuszu KPEiK w 2030 r. zużycie węgla ma wynieść 22 mln ton, podczas gdy w poprzedniej wersji planu z 2019 r. było to 36 mln ton.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez wiceminister klimatu i środowiska Urszulę Zielińską, nastąpi spadek kosztów wytwarzania energii w Polsce - o 13 proc. do 2030 r. i o 30 proc. do 2040 r.
Minister Paulina Hennig-Kloska była również pytana o przedłużenie zamrożenia cen prądu na 2025 r. Obecnie w projekcie ustawy budżetowej na ten cel zabezpieczona jest kwota 2 mld zł.
- Przedłużenie ceny maksymalnej energii na przyszły rok to 4,4 mld zł - przypomniała Hennig-Kloska, odnosząc się do szacunku całościowego kosztu tego rozwiązania. - Mamy dwa (miliardy złotych - red.). Do zakończenia prac nad budżetem jest jeszcze trochę czasu. Minister finansów ma czas, by przygotować budżet na ten cel.
O tym, że MKiŚ pracuje nad pozyskaniem pozostałej części kwoty potrzebnej do przedłużenia mrożenia cen energii, szefowa resortu mówiła już w ubiegłym tygodniu, po uchwaleniu przez rząd projektu budżetu. - Musimy przygotować drugą, pozabudżetową część. Zawsze mrożenie cen energii ma kilka filarów finansowania, nigdy nie było finansowane w całości w budżecie. Budujemy teraz tę drugą nogę i potem będziemy mogli przedłożyć ostateczne rozwiązanie - wyjaśniała.
Od 1 lipca do końca bieżącego roku obowiązuje nowa cena maksymalna za energię elektryczną dla gospodarstw domowych - 500 zł za MWh netto, bez względu na zużycie energii. Z kolei cena 693 zł za MWh to stawka maksymalna cena dla innych, wskazanych w ustawie odbiorców - tzw. odbiorców wrażliwych. Rząd do tej grupy zaliczył m.in. samorządy, spółdzielnie mieszkaniowe, szkoły, żłobki, szpitale oraz małe i średnie przedsiębiorstwa.