Lepsze usługi publiczne w zamian za dane osobowe? Polacy niechętni
Tylko 35,4 proc. Polaków akceptuje wykorzystywanie danych o lokalizacji i kontaktach obywateli w celu zminimalizowania rozwoju choroby zakaźnej. Niespełna połowa respondentów (45,2 proc.) byłaby skłonna podzielić się danymi o nawykach zdrowotnych na potrzeby profilaktycznych programów zdrowia publicznego - takie wnioski płyną z badania, w którym Polski Instytut Ekonomiczny zapytał Polaków o ich gotowość do udostępniania swoich danych na potrzeby realizacji programów publicznych, w takich obszarach jak zdrowie, transport i zużycie energii elektrycznej.
Na początek trzeba zauważyć, że sektor publiczny dysponuje ogromnymi zasobami danych administracyjnych. Aby jednak tworzyć lepszej jakości usługi publiczne, w tym oparte na zaawansowanej analityce, informacje publiczne należałoby połączyć z danymi bezpośrednio pochodzącymi od obywateli. Dopiero wtedy ujawniłby się ich prawdziwy potencjał.
"Potrzebne są do tego technologie i kompetencje pracowników sektora publicznego i obywateli - użytkowników, ale również - wobec wyzwań związanych z bezpieczeństwem i prywatnością danych - nowa forma umowy społecznej związanej z wykorzystywaniem danych przez państwo" - piszą analitycy PIE w raporcie "Czy chcemy dzielić się prywatnymi danymi?".
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Na znaczenie danych od obywateli coraz częściej zaczęto zwracać uwagę podczas pandemii Covid-19, chociażby przy identyfikacji ognisk zakażeń w celu ich szybkiego "gaszenia". Dane lokalizacyjne, dotyczące mobilności i kontaktów - teoretycznie nadawały się do tego doskonale. W praktyce nie zadziałało to tak jak zakładano, czego dowodem jest trudność z przekonaniem Polaków do zainstalowania rządowej aplikacji Stop Covid ProteGO Safe.
"Mimo dużych nadziei pokładanych w tego typu rozwiązaniu, w praktyce w większości wypadków jego znaczenie w ograniczaniu rozprzestrzeniania się zakażeń okazało się raczej marginalne" - podkreślają autorzy opracowania. Na drodze do szerszego wykorzystania tego typu rozwiązań w walce z pandemią stanęły brak zaufania do władzy lub technologii.
W 2020 r. wartość gospodarki opartej na danych wynosiła 307 mld euro, czyli ok. 2,6 proc. PKB Unii Europejskiej. Budowa gospodarki opartej na danych jest jednym z głównych wątków polityki gospodarczej w Unii Europejskiej na kolejne lata i jednym z kluczowych kierunków dla cyfryzacji. Podejmowane są inicjatywy legislacyjne, jak chociażby Europejska strategia w zakresie danych, by ten proces nie tylko przyśpieszyć, ale również zwiększyć bezpieczeństwo i - tym samym - zaufanie obywateli do danych i ich gotowości do dzielenia się nimi.
"Jednym z głównych problemów, na które ma odpowiedzieć ten akt prawny, jest brak zaufania w sytuacji dzielenia się danymi. Rozporządzenie może mieć wymierne skutki ekonomiczne, szacowane na 7-11 mld euro w 2028 r." - pisze w raporcie PIE.
Wyniki badania Eurobarometru zrealizowanego w 2019 r. wskazują, że 60 proc. Europejczyków byłoby gotowych podzielić się danymi osobowymi w bezpieczny sposób dla poprawy usług publicznych. Najchętniej na potrzeby poprawy usług medycznych (43 proc.), nieco w mniejszym stopniu w celu poprawy reagowania w sytuacjach kryzysowych (31 proc.).
Aż 82 proc. Szwedów, 77 proc. Holendrów i 72 proc. Duńczyków podzieliłoby się swoimi danymi na rzecz poprawy usług zdrowotnych. Na drugim końcu jest siedem krajów, w których najczęstszym wskazaniem był brak chęci do dzielenia się danymi w jakiejkolwiek sytuacji. Najmniejszy odsetek chętnych do dzielenia się danymi w jakimkolwiek celu był w Bułgarii (44 proc.), Portugalii (45 proc.) i Polsce (51 proc.).
PIE w swoim badaniu postanowił sprawdzić jakie jest patrzenie Polaków na dane i gotowość dzielenia się nimi w celu zwiększenia skuteczności usług publicznych w trzech obszarach: ochrona zdrowia, transport publiczny i korzystanie z energii elektrycznej.
- Polacy są mniej skłonni udostępniać swoje dane instytucjom publicznym niż mieszkańcy krajów bardziej rozwiniętych cyfrowo. Uczestnicy naszego badania niechętnie podzieliliby się danymi z instytucjami publicznymi, zapewne obawiając się o możliwość negatywnych konsekwencji dla samych siebie. Wzmacnianie zaufania jest więc niezwykle istotne dla rozwoju gospodarki opartej na danych, może nawet bardziej niż w innych obszarach - podkreśla Paweł Śliwowski, kierownik zespołu strategii PIE.
Mniej niż połowa badanych byłaby skłonna przekazać swoje dane na potrzeby programów w obszarze zdrowia (45,2 proc. w odniesieniu do nawyków zdrowotnych i 39,5 proc. w odniesieniu do stanu zdrowia), transportu (38,9 proc.) lub energetyki (44,5 proc.).
Ok. 30 proc. wykazało negatywny stosunek do takiego pomysłu.
Co jednak w sytuacji, gdyby zarysować im korzyści, które płynęłyby z tego tytułu (indywidualne i/lub dla dobra publicznego)?
"W przeprowadzanym badaniu nie wykazaliśmy istotnych statystycznie różnic w gotowości do dzielenia się danymi między grupami, którym przedstawiono korzyść indywidualną lub odnoszącą się do dobra publicznego w żadnym z analizowanych obszarów (zdrowie, transport, energia). Zastosowane sposoby ramowania korzyści, jakie płyną z ujawnienia danych na potrzeby wymienionych w ankiecie usług publicznych, nie wpłynęły w istotny sposób na gotowość do dzielenia się danymi. Minimalne różnice w rozkładach odpowiedzi w obu podgrupach powtarzają się w podobny sposób we wszystkich trzech obszarach" - wynika z badania PIE.
Kto najchętniej dzieliłby się danymi? Jeśli chodzi o dzielenie się informacjami o stanie zdrowia najchętniej robiłyby to osoby w wieku 18-24 lat (47,9 proc.). W niewiele mniejszym stopniu osoby w wieku 45-54 lat (41,8 proc.) i 55-64 lat (41,3 proc.). Najmniejszy udział deklarują osoby w wieku 25-44 lata (ok. 36 proc.). Podobnie to wygląda w innych pytaniach, np. o dzielenie się danymi o nawykach zdrowotnych, danymi o lokalizacji czy o zużyciu energii.
Co rzuca się w oczy, to znacząco niższe negatywne nastawienie do dzielenia się danymi w grupie osób młodszych niż starszych. Danymi o stanie zdrowia nie podzieliłoby się 16,5 proc. osób w wieku 18-24 lata, 34,8 proc. w wieku 35-44 i 32,5 proc. w wieku 55-64 lat.
"(...) analiza gotowości do dzielenia się danymi w trzech grupach wiekowych przyniosła zaskakujący wynik - stosunkowo wysoki poziom gotowości wśród najstarszych respondentów (55-64), którzy w kilku aspektach byli bardziej skłonni dzielić się danymi niż przedstawiciele młodszych grup" - czytamy w raporcie.
Autorzy zwracają także uwagę, że najbardziej skłonni do udostępnienia informacji są respondenci z wykształceniem wyższym (na potrzeby badania kategoria ta grupuje osoby z wykształceniem magisterskim lub wyższym) oraz po studiach licencjackich (odpowiednio 41,8 proc. i 42,5 proc. respondentów udzielających pozytywnych odpowiedzi). "Warto też podkreślić, że w grupie osób o najwyższym poziomie wykształcenia udział respondentów, którym trudno było udzielić jednoznacznej odpowiedzi, okazał się najmniejszy (24,4 proc.). Na drugim biegunie pod tym względem jest bardzo wysoki odsetek (ponad połowa) respondentów z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym, którzy nie potrafili określić, czy byliby skłonni podzielić się danymi na potrzeby aplikacji poprawiającej transport" - piszą w raporcie eksperci.
Z badania wynika także, że na skłonność do dzielenia się danymi mają wcześniejsze doświadczenia, kompetencje, a także "poczucie kontroli nad danymi".
PIE zapytał: czy negatywne doświadczenia i problemy związane z korzystaniem z sieci i aplikacji, tj. utrata dokumentów, zdjęć lub innych danych z powodu złośliwego oprogramowania (np. robaka komputerowego, konia trojańskiego), włamanie na konto e-mail, kradzież tożsamości internetowej (kradzież danych osobowych, podszywanie się podczas zakupów internetowych), problemy ze stronami internetowymi wyłudzającymi dane osobowe - przekładają się na większą ostrożność przy dzieleniu się danymi?
Nie do końca. Dane o stanie zdrowia wciąż przekazałoby 43 proc. respondentów, który doświadczyli problemów z bezpieczeństwem w sieci i 36,1 proc. osób bez takich problemów.
Bartosz Bednarz
Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ