Licytacje komornicze nieruchomości wciąż w trendzie wzrostowym
Ożywienie gospodarcze, które staje się w Polsce coraz powszechniej uznawanym zjawiskiem, a następnie wszelkie kojarzone z nim pozytywne trendy, jak choćby stopniowa poprawa wskaźników rynku pracy, niestety nie znajdują wiarygodnego potwierdzenia w statystykach rodzimych komorników.
Ci wbrew pozorom, nawet pomimo podwojenia swoich szeregów w ostatnich pięciu latach, mają coraz więcej pracy, zwłaszcza na rynku nieruchomości mieszkaniowych.
Od samego początku spowolnienia gospodarczego, datowanego na przełom 2008/2009 roku, jednym z bardziej charakterystycznych jego symptomów była spektakularna zwyżka aktywności rodzimej profesji komorniczej, szczególnie mocno zaakcentowana na rynku mieszkaniowym. W warunkach pogłębiającego się kryzysu, wzrostu bezrobocia oraz pogarszających się społecznych warunków ekonomicznych można było uznać za rzecz wprawdzie niepożądaną, jednak dość naturalną takie fakty jak dynamicznie wzbierająca z roku na rok fala zająć nieruchomości, zwyżkujące statystyki komorniczych licytacji, czy też niespotykany nigdy wcześniej w Polsce wzrost popularności komorniczych serwisów licytacyjnych. Czym jednak wytłumaczyć dalszy progres tego typu zjawisk w okresie coraz bardziej odczuwalnej poprawy warunków ekonomicznych związanych z ożywieniem gospodarczym?
Według danych Krajowej Rady Komorniczej (KRK), w należącym do niej najpopularniejszym krajowym serwisie licytacyjnym - Licytacje.komornik.pl (notabene obowiązkowym dla komorników w kwestii informowania o licytacjach dotyczących egzekucji z nieruchomości) w 2012 roku pojawiło się nieco ponad 14 tysięcy obwieszczeń o pierwszej lub drugiej licytacji nieruchomości. Rok później takich obwieszczeń opublikowano już 24687, zaś tylko od stycznia do maja bieżącego roku o licytacjach nieruchomości komornicy zdążyli poinformować już 14261 razy. Jest więc dosyć prawdopodobne, że do końca roku liczba takich anonsów może wypaść w okolicach 40 tys., a więc niemal trzykrotnie większej niż 2 lata temu. Jeśli tak dalej pójdzie, komornicze serwisy licytacyjne już niebawem staną się poważną konkurencją dla takich potentatów nieruchomościowego rynku ogłoszeniowego jak Gratka.pl, Otodom.pl czy Domiporta.pl.
Co najmniej od 4-5 lat liczba egzekucji z nieruchomości systematycznie wzrasta, a co za tym idzie rośnie liczba licytacji nieruchomości. Według opinii prezentowanej przez Krajową Radę Komorniczą w najbliższych latach można spodziewać się dalszego wzrostu liczby licytacji nieruchomości, co wynika z napływających informacji o liczbie zajęć nieruchomości w toku egzekucji komorniczych. W ostatnich czasach uwagę KRK zwraca także systematyczny wzrost aktywnego zainteresowania licytacjami mieszkań, co może być wynikiem rosnącego popytu na rodzimym rynku nieruchomości mieszkaniowych z jednej strony, z drugiej natomiast coraz większą świadomością możliwości nabycia nieruchomości z komornikiem w roli pośrednika po okazyjnej cenie, często znacząco poniżej rynkowej. Jak bowiem wiadomo, cena wywoławcza na licytacjach komorniczych, czyli najniższa cena za jaką można nabyć nieruchomość, wynosi 3/4 na pierwszej licytacji i aż 2/3 na drugiej licytacji tzw. ceny oszacowania, która powinna w miarę precyzyjnie odzwierciedlać wartość rynkową przedmiotowej nieruchomości.
Jak z tego wynika, przynajmniej obserwowana obecnie wstępna faza gospodarczej prosperity w krajowych warunkach przybiera dość specyficzną formę. Polega ona mianowicie na tym, że rosnącej liczbie gospodarstw domowych popadających w finansowe tarapaty, skutkujące utratą nieruchomości, czyli najczęściej dachu nad głową, odpowiada rosnący popyt i zainteresowanie nieruchomościami oferowanymi przez komorników ze strony podobnie rosnącej liczby rodzimych gospodarstw domowych, będących z kolei beneficjentami koniunkturalnego ożywienia.
Najczęściej licytacje lub zajęcia komornicze mieszkań czy domów kojarzone są z utratą możliwości spłacania kredytów hipotecznych przez osoby, które takie kredyty zaciągnęły. Jest to jednak tylko część prawdy. W istocie przedmiotem sprawy może być stosunkowo niewielka kwota jakiegokolwiek zadłużenia, by stracić posiadane mieszkanie. Wystarczy złożenie przez wierzyciela wniosku do komornika o wszczęcie egzekucji z nieruchomości. To ważna przestroga praktycznie dla każdego amatora zaciągania jakichkolwiek zobowiązań finansowych, nawet o pozornie niewielkiej wartości. Najlepszym przykładem jest praktykowany w Polsce na istotną skalę kuriozalny proceder udzielania niewielkich nominalnie, za to wysoko oprocentowanych pożyczek przez tzw. parabanki pod zastaw mieszkań. Brak jakiejkolwiek wiedzy i świadomości ekonomicznej przez pokaźną część słabiej wyedukowanych rodaków coraz częściej prowadzi do wielu dramatycznych okoliczności, polegających na bezsensownej utracie dachu nad głową, za sprawą wzięcia kredytu np. na zakup kompletu nowych mebli lub sfinansowania wyjazdu na wakacje.
Mimo wszystko gros zajmowanych a następnie licytowanych przez komorników nieruchomości mieszkaniowych dotyczy przypadków kredytów hipotecznych, ze spłatą których ich posiadacze w pewnym momencie przestali sobie radzić. Jak jednak systematycznie informuje w swoich raportach Narodowy Bank Polski, nie stanowi to istotnego problemu dla funkcjonowania rodzimego sektora bankowego. Odsetek kredytów mieszkaniowych, uznanych przez banki za zagrożone wynosi bowiem od lat zaledwie około 3 procent, a więc aż pięciokrotnie mniej niż ma to miejsce w przypadku kredytów konsumpcyjnych.
Jednak te 3 procent nominalnie oznacza na dzień dzisiejszy grubo ponad 11 tys. przypadków, a więc ilość skutecznie wykluczającą zagrożenie bezrobociem dla któregokolwiek z ponad 1100 rodzimych komorników.
Co więcej, niejako o wprowadzenie nowej jakości na krajowym rynku windykacyjnym postarała się niedawno notowana na warszawskiej giełdzie spółka Kruk SA, lider rodzimego sektora windykacji długów, która niespełna 2 miesiące temu odkupiła od Getin Noble Banku wierzytelności hipoteczne warte - bagatela - 710 mln zł., płacąc za nie zaledwie 230 mln zł. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że było to pierwsze tak spektakularne wejście na rynek nieruchomości jednej z firm windykacyjnych, które do tej pory ograniczały swój biznes wyłącznie do segmentu kredytów konsumpcyjnych. Jest to kolejny zwiastun perspektyw istotnego wzrostu potencjału rynku wierzytelności hipotecznych w Polsce w najbliższych latach.
Szereg czynników zdaje się więc potwierdzać smutną prawdę o rozwojowym charakterze wzrostowego trendu "złego" zadłużenia Polaków, prowadzącego częstokroć do jednego z bardziej traumatycznych życiowych doświadczeń, jakim jest utrata własności mieszkania. Co gorsza, nic nie wskazuje na to, by sytuacja ta w przewidywalnym terminie miała ulec radykalnej zmianie na lepsze, a coraz bardziej przyśpieszająca gospodarka zdaje się nie mieć tu większego znaczenia.
Jarosław Jędrzyński
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze