Lobby bankowe potęgą jest i basta!
Czy pamiętają państwo sztuczną aferę sprzed kilku miesięcy, kiedy to został zdymisjonowany wiceminister finansów prof. Konrad Raczkowski?
Wcześniej wybuchła burza medialna wokół profesora Raczkowskiego za jego krytyczne słowa na temat zagrożenia upadłością kilku małych banków. Przypominam fragmenty tej wypowiedzi: "Kilka banków jest "toksycznych" i one upadną jeszcze w tym roku. To małe banki - od razu uspokajam - i nie będzie to zaburzać polskiego systemu finansowego".
Za tę sytuację, jeśli jest ona zgodna ze stanem faktycznym, obwiniać można po części instytucję nadzorującą banki, czyli Komisję Nadzoru Finansowego.
Skoro do takiego stanu zagrożenia doszło, to znaczy, że KNF nie spełniła swojej roli. Trudno doszukiwać się w cytowanej wypowiedzi drugiego dna, nieprzemyślanej opinii przypadkowego polityka, czy też ukrytych intencji autora tych słów. Jeśli ktoś pełni tak poważną funkcję w tak poważnym ministerstwie, trudno uznać za faux pas wypowiedź świadczącą o obawach tej osoby w kwestii bezpieczeństwa pieniędzy, które pozostawiamy w bankach.
W tym czasie upadły już cztery instytucje finansowe - co miesiąc upadał jeden SKOK. Oto dane:
- 13.04.2016 r. - Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy ogłosił upadłość SKOK Polska.
- 31.05.2016 r - Sąd Rejonowy w Toruniu ogłosił upadłość SKOK Kujawiak we Włocławku.
- 2.06.2016 r. - Sąd Rejonowy w Katowicach ogłosił upadłość SKOK Jowisz w Czeladzi.
- 12.07.2016 r. - Sąd Rejonowy w Katowicach ogłosił upadłość SKOK Arka w Dąbrowie Górniczej.
Przypomnijmy tu dwie inne historie bankowych "proroków - sygnalistów", którzy mocno podpadli w swoim środowisku, wieszcząc czarny scenariusz dla sektora finansowego.
Znany i ceniony ekonomista - Raghuram Rajan - pełniący funkcję głównego ekonomisty w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, przewidział i ostrzegał przed laty, że nadchodzi światowy kryzys finansowy 2007+. W 2005 roku tenże ekspert wygłosił referat na temat zagrożeń sektora finansowego, co miało miejsce podczas ceremonii zakończenia kadencji Alana Greenspana, jako przewodniczącego Rezerwy Federalnej. Wówczas Rajan został powszechnie skrytykowany. Jego analizy, jak doskonale wiemy, w pełni się sprawdziły i do kryzysu doszło dwa lata później. Środowisko finansowe uznało swój błąd i doceniło - po latach - wiedzę eksperta. W 2013 roku Rajan został powołany na prezesa Banku Centralnego Indii.
Podobnie przed wybuchem kryzysu ostrzegał w 2006 roku (stawiając pełną diagnozę w tej kwestii w siedzibie MFW) Nouriel Roubini, przez co znalazł się on w ogniu krytyki za szerzenie paniki. Dziś zaś jest uznawany za jednego z najlepszych ekonomistów świata.
Przypadki te dowodzą, że brnięcie w głównym nurcie przekazu medialnego i ukrywanie prawdy prowadzić może do tragedii, która miała miejsce w wydaniu światowym. Dobrze jednak, że postawy, które bazują na wiedzy i dbałości o stabilność systemu finansowego są doceniane, czego przykładem są Roubini i Rajan - dziś wyrocznie światowej stabilności finansowej. A jak to jest w naszym kraju?
Z perspektywy opisanych powyżej wydarzeń, słowa sygnalizujące problem niedostatecznej kontroli KNF nad sektorem bankowym oraz kiepskiej kondycji "małych" banków okazały się, niestety, prorocze. A przecież nie mamy żadnej wiedzy, w jakiej sytuacji finansowej są teraz np. banki spółdzielcze, które przez wiele lat były chyba niemal zupełnie zapomniane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Świadczą o tym choćby fakty ujawnione po upadłości wołomińskiego SK Banku. Są to niejednokrotnie historie aferalne.
Czy zatem Konradowi Raczkowskiemu nie należą się stosowne przeprosiny? Z punktu widzenia zasad uczciwości społecznej wydaje się to oczywiste. Faktycznie, media nie zapomniały o nim zupełnie. Niekoniecznie jednak takiego zainteresowania można było się spodziewać. Z bardzo dużym niesmakiem zapoznałem się z treścią publikacji z "Pulsu Biznesu" z 16 sierpnia br. autorstwa Bartka Godusławskiego. Ów dziennikarz wysmażył bowiem publikację po następującym tytułem "Straszył banki, został bankowcem".
Już sam tytuł świadczy o złych intencjach autora tekstu. Czymże bowiem minister Raczkowski straszył banki? Raczej informował opinię publiczną o ich złej kondycji. Jeśli komuś pogroził, to nie bankom, tylko ich nadzorcy. Pozwolę sobie jeszcze na zacytowanie jednego - pierwszego - akapitu z publikacji, której trudno nie nazwać zwykłym paszkwilem. W nawiasach dopisałem swoje komentarze, których w treści artykułu oczywiście nie było:
Konrad Raczkowski zapowiadał bankowe bankructwa (miał rację!) i stracił fotel wiceministra (wielki błąd po stronie rządu!). Szybko znalazł pracę - w państwowym banku, który... wymaga naprawy (bo jest świetnym fachowcem w tej branży!).
Proszę zwrócić uwagę, w jak inny sposób czyta się ten tekst bez moich wyjaśnień. Cała ta publikacja jest podobnym tonie. Tak, proszę państwa, działa lobby bankowe, któremu poświęciłem ostatnio kilka moich publikacji. W ten oto sposób spełnia się największe marzenie opłacanych z naszych oszczędności lobbystów sektora finansowego:
Niestety, to wszystko dzieje się na naszych oczach. Mam na uwadze nie tylko opisany epizod z oczernianiem ekonomisty, który naraził się bankowcom. Przypomnijmy też sromotną porażkę Prezydenta RP w pojedynku z bankowymi lobbystami o kredyty frankowe. Tak złego scenariusza nie spodziewał się nikt. A jednak Andrzej Duda poległ na całej linii i może tylko smutno zanucić pod nosem: "Ostał mi się jeno spread..."
Niemniej to nie prezydent, lecz frankowicze zostali pognębieni w ten sposób przez potęgę lobby bankowego. Znamy z przeszłości co najmniej kilka takich przypadków, kiedy zdruzgotany swoją sytuacją finansową kredytobiorca targnął się na życie, stwierdzając w pewnym momencie "ostał mi się jeno sznur". Oto do czego doprowadziliśmy, akceptując tak silną pozycję lobby bankowego w naszym kraju.
Krzysztof Oppenheim - ekspert finansowy od kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także w upadłości konsumenckiej oraz w doradztwie przy oddłużaniu. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika "Dłużnik też Człowiek".