Majówka nie dla każdego. Polacy zaczęli oszczędzać
To nie będzie majówka taka jak zwykle. Ponad połowa Polaków wyda mniej niż dotychczas na rozrywkę czy wyjścia na miasto, a czterech na dziesięciu ograniczy wydatki na krótkie wyjazdy - wynika z badania "Inflacja i wojna w Ukrainie a budżety domowe Polaków", wykonanego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Powód? Na codzienne życie potrzeba dziś od 100 do 500 zł więcej.
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy
Tegoroczną majówkę nie każdy z nas spędzi tak, jakby sobie wymarzył, choć jeszcze niedawno po dwóch latach pandemicznych ograniczeń wydawało się, że wreszcie będzie to możliwe. Niestety, z jednej strony wojna i inne podejście do rozrywek, a z drugiej inflacja i obawy o sytuację finansową znów nie pozwalają swobodnie planować. Wpływają na nasze życie i codzienne decyzje, szczególnie te dotyczące przyjemności, w tym również wyjazdów. Na to nakłada się konflikt między Polską Agencją Żeglugi Powietrznej a kontrolerami ruchu lotniczego, co jak wynika z zapowiedzi, może spowodować odwołanie kilkuset rejsów. Swoje zapewne dołoży też pogoda, która już nieraz potrafiła w długi weekend majowy zakpić z najambitniejszych planów i wydatków.
Pozostanie w domu jednak zaboli, bo krótkie wyjazdy to niemal nasz "sport narodowy". Organizuje je 8 na 10 Polaków, czyli więcej niż czyta książki i czasopisma, czy chodzi do restauracji i kina, nie wspominając o wizytach na siłowni. Jednak w obecnej sytuacji 42 proc. ankietowanych, korzystających z krótkich wyjazdów, przewiduje mniejsze niż dotychczas wydatki na takie wypady lub częściową z nich rezygnację - wynika z badania "Inflacja i wojna w Ukrainie a budżety domowe Polaków", zrealizowanego przez Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Ci, którzy pozostaną w swoim miejscu zamieszkania, także nie planują wydać zbyt wiele na rozrywkę poza domem. Drożyzna i wojna sprawiają bowiem, że 54 proc. badanych mówi o ograniczaniu wydatków na bywanie w restauracjach czy kawiarniach. Tyle samo deklarujących, że korzystają z takich wyjść, będzie teraz rzadziej odwiedzać kina i teatry czy chodzić na koncerty lub inne imprezy rozrywkowe.
- Rozrywka zawsze jest pierwsza na liście wydatków do cięcia, gdy pojawiają się obawy o finanse, nie wspominając już o realnych kłopotach. A te zaczynają już o sobie dawać znać. W związku z wysoką inflacją już niemal jedna trzecia Polaków doświadcza problemów z bieżącymi zobowiązaniami finansowymi i podstawowymi wydatkami, a ponad połowa obawia się tego rodzaju problemów - mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor, prowadzącego rejestr dłużników konsumentów i firm.
Aż 87 proc. Polaków odczuło w ostatnich tygodniach wzrost kosztów codziennego życia, z czego blisko 60 proc. w sposób zdecydowany. Wśród badanych, którzy przyznali, że ich wydatki poszły w górę, 83 proc. stwierdziło, że przeciętnie w miesiącu muszą teraz wygospodarować od 100 do 500 zł więcej niż wcześniej.
- Niestety problemy finansowe Polaków nie przekładają się jedynie na ograniczanie wydatków na wyjazdy i przyjemności. Poważniejszym zagadnieniem w takich momentach staje się kwestia regulowania zobowiązań. W obliczu tarapatów finansowych spowodowanych rosnącą inflacją, odraczanie płatności jest dla wielu osób realną opcją. Na pytanie o zobowiązania, które mogłyby zostać opóźnione w pierwszej kolejności, 29 proc. Polaków wymieniło abonament za telewizję kablową, a 23 proc. rachunki za telefon oraz internet - informuje Sławomir Grzelczak.
Obecnie z danych Grupy BIK wynika, że problemy z obsługą bieżących zobowiązań i kredytów ma 2,69 mln osób. Z tego 2,15 mln zostało zgłoszonych przez wierzycieli m.in. firmy telekomunikacyjne, zarządców nieruchomości czy firmy pożyczkowe do prowadzonego przez BIG InfoMonitor rejestru dłużników, a 1,12 mln ma kłopoty z obsługą kredytów, co widać w bazie informacji kredytowych BIK. 22 proc. niesolidnych dłużników ma zarówno kłopoty związane z bieżącymi płatnościami, długami wobec firm windykacyjnych, jak i opóźnione lub nieuregulowane raty kredytów. Łączna kwota zaległości 2,69 mln konsumentów wyniosła na koniec lutego 75,9 mld zł, to ok. 5 mld zł mniej niż przed rokiem, przy ponad 100 tys. niższej liczbie dłużników.
- Już widać, że wojna w Ukrainie i inflacja, tak jak pandemia, skłaniają do większego namysłu nad wydatkami, co przynajmniej części osób pozwoli uniknąć kłopotów i brania na siebie zobowiązań przekraczających możliwości. W okresie pandemii tego typu podejście dawało pozytywne rezultaty i przełożyło się na zmniejszenie skali problemów związanych z zaległościami. Z drugiej jednak strony, towarzysząca gospodarce wysoka inflacja wynikająca m.in. z wojny, może mieć fatalny wpływ na kondycję finansową części gospodarstw domowych. A w takich warunkach nawet cięcia wydatków i żelazna dyscyplina mogą nie wystarczyć, aby zapobiec kłopotom - zaznacza Sławomir Grzelczak.
Jak wygląda praca kontrolera lotów
***