Matury: Kto zapłaci egzaminatorom
Egzaminatorzy składają pozwy do sądu o wynagrodzenie za pracę przy tegorocznej maturze ustnej. Ministerstwo Edukacji nie potrafi rozwiązać problemu zatrudniania i wynagradzania egzaminatorów. Komisje egzaminacyjne podpisują z nauczycielami umowy o dzieło zamiast o pracę.
Krakowscy nauczyciele, 5 polonistów i 10 anglistów będą w sądzie walczyć o wynagrodzenie za pracę przy tegorocznym maturalnym egzaminie ustnym. Pozwy w tej samej sprawie chcą też złożyć nauczyciele z Białegostoku, Lublina i Kolna. Okręgowe komisje egzaminacyjne twierdzą, że egzaminatorzy mogli podpisać umowę i otrzymać wynagrodzenie.
Za niskie stawki
Umowa, którą proponowało OKE, była nie do zaakceptowania - uważa Katarzyna Miezian, polonistka z VIII LO w Krakowie, autorka pozwu. Jej zdaniem komisja proponowała zbyt niskie stawki. Średnio egzaminator za godzinę pracy otrzymałby 12,60 zł brutto, ale tylko pod warunkiem, że jego tygodniowy wymiar pracy przekroczyłby 40 godzin. Nauczyciele dyplomowani za pracę w godzinach ponadwymiarowych od szkoły otrzymują 30 zł za godzinę.
Roman Dziedzic, dyrektor OKE w Jaworznie, tłumaczy, że stawkę ustalało Ministerstwo Edukacji. Jarosław Zieliński, były wiceminister edukacji, który je akceptował, dodaje, że w ubiegłym roku część nauczycieli w ogóle nie otrzymała wynagrodzenia, w tym dostaną wszyscy, którzy podpisali umowy. Jego zdaniem jest to sprawiedliwe rozwiązanie - na miarę możliwości budżetu państwa.
Kontrowersyjna umowa
- OKE proponowała podpisanie umowy o dzieło zobowiązującej nauczycieli do egzaminowania w dni robocze. Stworzyłoby to sytuację, w której mieliśmy w tym samym czasie świadczyć dwie różne prace, dla różnych pracodawców i za różne stawki - tłumaczy Katarzyna Miezian.
Nauczyciele chcieli być egzaminatorami, ale tylko w godzinach niekolidujących z ich zajęciami z klasami młodszymi. OKE w Krakowie wyjaśniło im, że umowy nie można negocjować.
Autorzy pozwu dodają, że umowa o dzieło przerzuca na nich odpowiedzialność za ewentualne wady tzw. dzieła, np. niesprawnego sprzętu na egzaminie, za co zdający mógł ich pozwać do sądu.
Benedykt Wojcieszak z gdańskiego Instytutu Edukacji Pedagogicznej, egzaminator z wiedzy o społeczeństwie, mówi, że nie wiadomo również, co miałoby być dziełem wykonanym przez egzaminatorów. Jego zdaniem OKE powinno zawierać z nauczycielami umowę o pracę, ponieważ uczestnicząc w egzaminie maturalnym - świadczą oni pracę na rzecz innego podmiotu i pod jego kierownictwem - w wyznaczonym miejscu i czasie.
Niejasny status egzaminu
Problem z egzaminem ustnym pojawił się już w ubiegłym roku - wtedy po raz pierwszy uczniowie zdawali nową maturę. Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej i sportu z dnia 7 września 2004 roku w sprawie m.in. przeprowadzania egzaminów (Dz.U. nr 199, poz. 2046, z późn. zm.) ustna matura ma charakter egzaminu wewnętrznego. Oznacza to, że główny ciężar zorganizowania go spada na szkołę. - W efekcie jesteśmy zobligowani do pracy przy nim w ramach umowy o pracę zawartą ze szkołą - tłumaczy Anna Sapielak, polonistka. Inaczej jest z egzaminem pisemnym, który jest traktowany jak egzamin zewnętrzny.
Egzaminatorów powołuje OKE, a dyrektor szkoły nie musi wiedzieć, który z jego pracowników będzie sprawdzał prace pisemne. Nauczyciele uczestniczą w nim dobrowolnie, a za odmowę nie grożą żadne konsekwencje. - My musieliśmy wziąć udział w egzaminie ustnym, ponieważ otrzymaliśmy takie polecenie od dyrektora szkoły - tłumaczą nauczyciele, którzy nie podpisali umów z OKE. Niektórzy z nich byli też oddelegowani przez swojego dyrektora do pracy w innej szkole.
Benedykt Wojcieszak twierdzi jednak, że ustawa o systemie oświaty stanowi, że za organizację zewnętrznego egzaminu maturalnego, i za część pisemną, i za ustną, odpowiadają Centralna Komisja Egzaminacyjna i komisje okręgowe. Nauczyciele mogą zatem odmówić dyrektorowi szkoły udziału w części ustnej. Dyrektor bowiem działa wówczas jako przedstawiciel OKE, z którym nie łączy ich stosunek pracy. Benedykt Wojcieszak, a także dyrektorzy szkół przyznają jednak, że przepisy budzą wiele wątpliwości i są trudne do zinterpretowania. Dlatego ministerstwo powinno jasno uregulować, kto odpowiada za organizację nowej matury.
Niektórzy już wygrali
W ubiegłym roku o wynagrodzenie za ustne matury walczyli w sądzie nauczyciele z Piły, Białegostoku, Lublina, Kolna i Krakowa. Tylko krakowski sąd oddalił pozew uznając, że praca przy egzaminie należy do zadań statutowych szkoły i jest rekompensowana przez dodatek motywacyjny, wypłacany przez samorządy prowadzące szkoły. Pozostałe sądy orzekały, że pracy tej nie można uznać za wykonywanie zadań statutowych szkoły, a godziny egzaminowania należy zaliczyć do dydaktycznych, a jeśli było ich więcej niż pensum, należy się za nie wynagrodzenie jak za godziny ponadwymiarowe. Niezależnie od wyroku sądy uznały, że za pracę przy maturze, organizowanej przez CKE i OKE, powinny zapłacić samorządy. Zdzisław Kusztal, dyrektor VIII LO w Krakowie, uważa, że matura jest egzaminem centralnym i nie powinna być finansowana z budżetów gmin.
OPINIA
Leszek Jawor
egzaminator, nauczyciel języka polskiego w V LO w Białymstoku
Wprowadzenie nowej matury wymaga stworzenia oddzielnego zawodu nauczyciela - egzaminatora. Jeżeli matura ma być obiektywna, to każdy egzamin, nie tylko pisemny, musi być oceniany przez niezależnych, zewnętrznych egzaminatorów opłacanych przez OKE. Obecnie jednak nie wiadomo, czym jest część ustna matury, ponieważ przeprowadza ją szkoła, w której uczyli się uczniowie, a nauczyciele są zmuszani do udziału w niej. Egzaminatorami na części ustnej mogliby być np. nauczyciele emeryci.
Jolanta Góra