Najłatwiej z naszej kieszeni

Kiedy w ubiegłym roku minister Zbigniew Religa przemawiał w Sejmie obietnic nie brakowało. W wielopunktowym programie działań, które miały naprawić sytuacje w ochronie zdrowia - nie od razu, ale w zdefiniowanej perspektywie czasowej - jeden punkt był szczególnie ważny.

Prof. Religa obiecywał przedstawienie programu reformy systemu ochrony zdrowia, która miała przynieść poprawę opieki zdrowotnej, a jednocześnie spowodować, że zacznie on działać w sposób racjonalny ekonomicznie i nie będzie marnotrawił pieniędzy. Jak do tej pory, propozycji reformy systemu nie doczekaliśmy się.

Ostatnio minister Religa przedstawił inną propozycję. Będziemy mogli za opłatą niezbyt dużej - trzeba przyznać, (7-10 zł miesięcznie) - składki korzystać w razie choroby korzystać z lepszych warunków leczenia. Składka miałaby być dobrowolna, ale gdyby skorzystało z tej możliwości 25 proc. Polaków, przyniosłoby to służbie zdrowia 5,5 mld zł. Nie jest to wprawdzie 20 mld zł, których zdaniem Zbigniewa Religi służbie zdrowia brakuje, ale... Jak widać, na poprawę ochrony zdrowia prof. Religa ma jedną metodę - sięganie ręką do naszych kieszeni.

Reklama

Jedna taka próba już nastąpiła. To obciążenie firm ubezpieczeniowych kosztami leczenia ofiar wypadków drogowych. Decyzji w tej sprawie wprawdzie jeszcze nie ma, ale starania o nią trwają. A ubezpieczyciele dość zgodnie mówią, że przyjęcie takiego rozwiązania spowoduje wzrost komunikacyjnej składki OC o 25-30%. Tak więc za leczenie ofiar wypadków drogowych de facto zapłaciliby wszyscy kierowcy, którzy muszą opłacać obowiązkowe ubezpieczenie OC.

Tymczasem wszelkie próby poprawy sytuacji w ochronie zdrowia jedynie przez zwiększanie kwot pieniędzy przeznaczanych na ten cel jest laniem wody do dziurawego garnka. Jeżeli strumień jest obfity to poziom na chwilę się podniesie, ale tylko na chwilę.

Jest tajemnicą poliszynela, że w służbie zdrowia marnotrawi się sporo pieniędzy. Zasadnicze powody takiego stanu rzeczy są dwa. Niedoskonały system ochrony zdrowia powodujący nadmierne obciążenie jej kosztownych, specjalistycznych sektorów - to raz. Dość często występujące złe zarządzanie tolerujące w niektórych placówkach przerosty zatrudnienia, powodujące zakupy niewykorzystywanego później sprzętu, niekonieczne inwestycje innego rodzaju itp. - to dwa.

Na temat medycyny rodzinnej, jej usytuowania w systemie ochrony zdrowia, biurokratycznych obciążeń lekarzy rodzinnych, którzy pracę administracyjną wykonują sami, pisałem na łamach "NŻG" kilkakrotnie. Medycyna rodzinna powinna być fundamentem dżwigającym cały gmach ochrony zdrowia, odciążającym lecznictwo zamknięte i specjalistyczne, ale by to osiągnąć trzeba zreformować system i stworzyć lekarzom rodzinnym optymalne warunki pracy.

A zarządzanie? Np. szpital powiatowy w Rykach został przed rokiem decyzją lokalnego samorządu został sprywatyzowany i obecnie jest niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej. Tak jak poprzednio swój budżet opiera na pieniądzach z NFZ, ale nastąpiła wyraźna obniżka kosztów działania, zostało zmniejszone zatrudnienie, są pieniądze na konieczne remonty itd. Podobne przykłady tego jak fachowe zarządzanie stawia na nogi podupadającą placówkę można by mnożyć.

Zamiast więc myśleć o szukaniu dla służby zdrowia dodatkowych pieniędzy trzeba rozwiązać podstawowe, systemowe problemy. Co nie oznacza, że zwiększanie środków na ochronę zdrowia jest niepotrzebne. Jeżeli mamy być lepiej leczeni, nakłady na ochronę zdrowia muszą rosnąć. Rzecz w tym, żeby były optymalnie wykorzystywane. Bo pieniędzy na opiekę medyczną przy nowych, drożejących sposobach leczenia nigdy nie będzie dość.

Stefan Ancerewicz

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | reformy | minister | Religa | kieszenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »