Niedostępny, świąteczny kredyt

Polscy bankowcy coraz prężniej przygotowują się do zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Tylko, że świąteczne kredyty konsumenckie, których reklamy tradycyjnie zaczną zalewać rynek i klientów już od listopada tym razem mogą być znacznie trudniej dostępne.

Kredyt na święta, sprzedaż ratalna mebli czy sprzętów RTV i AGD już za tydzień zaczną kusić Polaków codziennie przemierzających alejki centrów handlowych. Ale zalew reklam i propozycji bankowych nie oznacza wcale, że o taki kredyt w tym roku będzie tak łatwo.

Zadyszka kredytowa

Z jednej strony banki są zobowiązane do bardziej skrupulatnej kontroli udzielanych kredytów przez rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego. Z drugiej klienci sektora bankowego w Polsce mają globalnie coraz mniejszą zdolność kredytową.

Raporty o zadłużeniu Polaków nie pozostawiają wątpliwości - recesja dała się we znaki klientom indywidualnym. Na tyle mocno, że coraz trudniej spłacać im kredyty i karty kredytowe. Zdarzają się również problemy z regulowaniem zwykłych należności wobec dostawców usług telekomunikacyjnych, czy energii elektrycznej.

Dobra opinia to za mało

Jak informuje Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor ostatnia edycja raportu o zadłużeniu pokazuje, że nie spłacone w terminie zadłużenie rośnie, podobnie jak przybywa ilość klientów podwyższonego ryzyka, czyli takich, którzy starając się o bankowy kredyt wcale nie są pewni, czy będą w stanie go spłacić.

Reklama

Po pierwszej połowie roku już ponad 5 proc. Polaków miało problemy z płatnościami, co przełożyło się na większą skrupulatność bankowców nad wyliczaniem i oceną zdolności kredytowej potencjalnych klientów. A to w prostej linii doprowadziło do odczuwalnego spadku ilości kredytów udzielanych przez banki. Ów spadek klienci odczują również w te święta.

O ile dwa lata temu do uzyskania kredytu bankowego, czy podpisania z bankiem umowy o kartę kredytową wystarczyła pozytywna historia kredytowa w Biurze Informacji Kredytowej, o tyle dzisiaj to może być zdecydowanie za mało.

Kredytowe demony przeszłości

Bankowcy coraz częściej i coraz chętniej kontaktują się z innymi, niż finansowe, firmami świadczącymi usługi dla klientów. Wystarczy jedno potknięcie w płatnościach i obecność na liście dłużników, a bank odmówi udzielenia kredytu. Nie bez powodu - powszechnie wiadomo, że w przypadku trudności finansowych klienci płacą w pierwszej kolejności rachunki bieżące, raty kredytu zostawiając na koniec.

Co więcej - na przeszkodzie w staraniach o kredyt świąteczny może stanąć również dawno nie zapłacony mandat za jazdę bez biletu miejskim autobusem, czy nie opłacenie miejsca do parkowania w centrum rodzinnego miasta.

Lichwiarze zacierają ręce

Zaostrzona polityka kredytowa banków nad Wisłą już dziś cieszy pozabankowe firmy pożyczkowe i instytucje działające na granicy szarej strefy, które słusznie przewidują, że święta w 2010 roku będą dla nich prawdziwie złotymi żniwami.

Umowy o pożyczki, w których lichwiarski procent jest na porządku dziennym znajdą jeszcze więcej niż dotychczas chętnych. I - podobnie, jak banki, które w ostatecznym rozrachunku radzą sobie świetnie z niespłaconymi kredytami - firmy będą wiedziały, jak odzyskać pożyczone klientom pieniądze i zarobić na tym krocie.

Ostrożność bankowa z pewnością da się zauważyć w wynikach za I kwartał przyszłego roku. Podobnie, jak da się zauważyć w budżetach domowych lwiej części Polaków.

Paweł Pietkun

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: kredyty konsumenckie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »