Niższą ratę warto zamienić w oszczędności
Spłacający i ubiegający się o kredyt hipoteczny nie powinni koncentrować swoich finansów wyłącznie na spłacie rat. Według Expandera to właśnie kredytobiorcy powinni szczególnie dbać o oszczędzanie, bo zapewnia ono poduszkę finansową na wypadek nieprzewidzianych kłopotów finansowych.
Obecnie powinno to być łatwiejsze, bo rata kredytu jest średnio o 270 zł niższa niż jeszcze pół roku temu, a wszystko dzięki obniżkom stóp procentowych.
Kredytobiorcy mogą mieć obecnie powody do zadowolenia. Dzięki piątej obniżce stóp procentowych mają oni dodatkowe kilkaset złotych w kieszeni co miesiąc. Z wyliczeń Expandera wynika bowiem, że rata spłacanego kredytu na kwotę 300 000 zł na 30 lat z marżą wynoszącą 1,5 proc. w okresie ostatnich sześciu miesięcy spadła o blisko 270 zł. Według ekspertów tę zaoszczędzoną kwotę warto odkładać z myślą o zabezpieczeniu własnych finansów na przyszłość. Zaoszczędzone pieniądze będą bardzo pomocne, gdyby w przyszłości pojawiły się nieprzewidziane problemy.
Problem nieterminowego spłacania długów nie jest bowiem jednostkowy i w czasach spowolnienia dotyka ogromne rzesze osób, które nie radzą sobie ze spłacaniem zobowiązań. Z danych InfoMonitora wynika, że na koniec 2012 roku zaległe zadłużenie Polaków wynosiło 38,29 mld zł. Według wielu ekspertów, z powodu wyhamowania naszej gospodarki, dłużników może nawet przybywać. Okazuje się jednak, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego jak duże kłopoty mogą je spotkać, gdy spóźnią się ze spłatą rat.
Co więc dzieje się, gdy przestaniemy spłacać zobowiązania w terminie? - Przede wszystkim drastycznie rośnie oprocentowanie przeterminowanego długu. Zwykle w takim przypadku stosowana jest najwyższa dopuszczalna przez prawo stawka, czyli czterokrotność stopy lombardowej.
Obecnie stopa ta wynosi 4,75 proc., czyli oprocentowanie od niespłaconego w terminie zadłużenia wynosi 19 proc. w skali roku - mówi Jarosław Sadowski, Główny Analityk firmy Expander. - Te wysokie odsetki to jednak nie jedyny koszt związany z przeterminowanym długiem. Gdy nie dokonujemy spłaty w terminie banki wykonują monity telefoniczne i listowne. Te pierwsze kosztują zwykle kilka złotych, ale pisemne już kilkadziesiąt. Najdroższe są tzw. wizyty terenowe, za które trzeba zapłacić nawet ponad 100 zł - dodaje Jarosław Sadowski.
Jednak na tym nie koniec problemów dłużnika. Jeśli działania windykacyjne banku nie poskutkują, to koszty zaczynają lawinowo rosnąć. Bank może bowiem zlecić ściągnięcie długu windykatorowi, co jest bardzo drogie - kosztuje średnio od kilkuset nawet do kilku tysięcy złotych. - Kolejne kwoty idące w tysiące złotych pojawią się, gdy wszczęte zostanie postępowanie sądowe oraz przy wycenie i licytacji ewentualnego zabezpieczenia kredytu. Ponieważ cały proces windykacji trwa bardzo długo, to łączne koszty i odsetki karne istotnie powiększają początkowy dług, co pogłębia spiralę zadłużenia - mówi Jarosław Sadowski z firmy Expander.
Warto więc przeznaczyć nadwyżki, które zostają nam w portfelu dzięki obniżonym stopom procentowym i odłożyć je na "czarną godzinę". Według Expandera niezbędnym minimum, które należy zaoszczędzić to kwota, która pozwoli się utrzymać i spłacić raty kredytu przez m.in. 3 miesiące. Średnio bowiem tyle szukamy pracy po jej utracie. W przypadku wysokich kwot kredytu warto jednak odkładać więcej. Konieczna sprzedaż mieszkania w czasie kryzysu trwa niestety dłużej niż trzy miesiące.
Sprawdź: PROGRAM PIT 2012