Nowe warunki w programie "Mój Prąd". Trzeba będzie mieć magazyn energii
Musimy teraz skupić się na magazynach energii, żeby jej nie wytracać, bo ona jest de facto darmowa, czysta, zielona - powiedziała wiceminister klimatu i środowiska Urszula Zielińska, odnosząc się do nowych założeń programu "Mój Prąd". Dofinansowanie do mikroinstalacji fotowoltaicznych tym razem będzie można uzyskać tylko wtedy, gdy jednocześnie będzie zainstalowany magazyn energii.
Jak pisaliśmy w Interii resort klimatu opublikował nowe założenia dla programu "Mój Prąd". Tym razem dofinansowanie będzie można uzyskać tylko wtedy, gdy mikroinstalacjom fotowoltaicznym będzie towarzyszył magazyn energii.
Wiceminister klimatu Urszula Zielińska na antenie radiowej Jedynki wyjaśniła, że na realizację programu przeznaczono 400 mln zł.
- Na gospodarstwo domowe to jest do 7000 zł dofinansowania z obowiązkiem zabezpieczenia tej energii, którą produkujemy przed stratami, które dzisiaj ponosimy, czyli magazynu energii lub bojlera energetycznego, na które są również dopłaty w ramach programu. To jest 16 tys. zł do magazynu energii lub 5 tys. zł do bojlera elektrycznego, bo bojlery są tańsze. To ma służyć temu, żebyśmy nie tracili tej energii, którą produkujemy, bo niestety dziś mamy spore straty energii własnej konsumenckiej - powiedziała wiceszefowa resortu.
Zielińska wyjaśniła, że taki stan rzeczy wynika z faktu, że "nie przewidziano, że w Polsce będzie dzisiaj tyle energii odnawialnej".
- Nie dostosowano do tego na czas infrastruktury sieciowej. Niestety dzisiaj mamy straty - podkreśliła.
Jej zdaniem umożliwienie magazynowania energii spowoduje wypłaszczenie krzywej wykorzystania energii w ciągu dnia i zmniejszy skoki nagłego zapotrzebowania.
- Jeżeli rano produkcja (energii - red.) ze Słońca jest, to możemy z niej skorzystać z tej energii skumulowanej później wieczorem, z naszego własnego magazynu. Do tej pory te nadwyżki energii, które produkowaliśmy w ciągu dnia, były "przechowywane w sieci". To powoduje różne problemy; wieczorem, kiedy wracamy do domu (...) jest szczyt poboru, a wtedy słońce zachodzi i nie ma takiej dużej produkcji, więc sobie tę energię odbieramy z własnego magazynu zamiast z sieci. Chodzi o to żebyśmy tę produkcję energii ze słońca czy wiatru stabilizowali i nie wytracali jej, tak jak ma to miejsce dzisiaj - wskazała.
Dodała, że Polacy zamontowali niemal półtora miliona małych instalacji fotowoltaicznych na dachach, a jednocześnie "rząd nie nadążył z dostosowaniem infrastruktury".
- Pojawiły się "wąskie gardła", więc musimy teraz skupić się na tych magazynach, żeby po prostu nie wytracać tej energii, bo ona jest de facto darmowa, czysta, zielona - zwróciła uwagę.
Wiceminister odniosła się do finansowania pomp ciepła. Podkreśliła, że w tym przypadku źródłem pomocy finansowej jest program Czyste Powietrze. Przyznała, że na przełomie roku resort spotkał się tu z dużym wyzwaniem.
- Okazało się, że program Czyste Powietrze był praktycznie zbankrutowany. Poprzednicy od lipca zeszłego roku pozwalali na zawieranie nowych umów na dopłaty z gospodarstwami domowymi bez pokrycia w funduszach na to. Trzeba było dofinansowanie udrożnić. Na szczęście już wtedy pod koniec grudnia nowy rząd odblokował Krajowy Plan Odbudowy, popłynęła pierwsza transza 20 miliardów złotych i z tej transzy udało się odblokować ten program. Ale ponieważ tam powstała dziura budżetowa przez te ponad 7 miesięcy kompletnego niedofinansowania, to wiadomo, że to odblokowanie spowodowało na początku roku opóźnienia, ale teraz to już płynie i dzięki europejskim funduszom program działa, jest usprawniany - powiedziała Zielińska.
Wskazała, że w programie dofinansowywano kotły węglowe, co już nie jest praktykowane. Zwróciła uwagę, że kolejnym problemem było także dofinansowywanie złej jakości urządzeń.
- Nie było porządnego zabezpieczenia przed tym, żeby jakieś firmy krzaki na program Czyste Powietrze montowały urządzenia wątpliwej jakości, które miały być pompą ciepła, a bardziej przypominały wentylator i ciągnęły bardzo dużo prądu. Ten program nie był na taki proceder zabezpieczony - wskazała. Przypomniała, że obecnie obowiązuje lista urządzeń atestowanych na które można dostać dofinansowywanie.
Zielińska zwróciła uwagę również na problem montowania pomp ciepła niskiej jakości w niedocieplonych domach, co przyczyniało się do "skazywania na bardzo wysokie ceny prądu".
- Dostrzegając ten problem w ustawie o cenach energii, która weszła w życie od 1 lipca, wprowadziliśmy bon energetyczny dla użytkowników pomp ciepła, którzy się ogrzewają prądem. Ten bon jest podwójnej wysokości (...) właśnie dlatego, żeby zrekompensować takim gospodarstwom domowym potencjalny skok ceny prądu - podkreśliła.