Odszkodowanie za kosmiczne śmieci Muska w Wielkopolsce. Polska przetrze szlaki
W środę, 19 lutego na terytorium Polski spadły fragmenty rakiety Falcon SpaceX. Jeden z kosmicznych śmieci upadł na pole, które dzierżawi pan Marek. W rozmowie z "Faktem" wyraził on zainteresowanie ewentualnym odszkodowaniem w związku z tą sytuacją. Z przepisów "Konwencji o odpowiedzialności kosmicznej" wynika, że to nie Elon Musk ma je wypłacić.
Z informacji z piątku, 21 lutego wynika, że na terytorium Polski spadły cztery fragmenty należącej do SpaceX rakiety Falcon. Wszystkie znaleziono na terenie Wielkopolski: w Komornikach, Wirach, Śliwnie pod Nowym Tomyślem oraz miejscowości Sędziny pod Szamotułami. Z kolei w czwartek niezidentyfikowany obiekt miał spaść do stawu w Będźmierowicach na Pomorzu. Nie wiadomo jednak, czy był to kosmiczny śmieć.
Falcon powinien w całości ulec spaleniu podczas deorbitacji, ale z jakiegoś powodu tak się nie stało. Dokładna przyczyna będzie znana dopiero po zakończeniu śledztwa. Dochodzenie ws. "bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, poprzez nieprawidłowe kontrolowanie fazy wchodzenia w atmosferę ziemską obiektów mogących stanowić elementy rakiety kosmicznej, w wyniku czego obiekty te spadły na tereny województwa wielkopolskiego [...]" nadzoruje wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jeden z fragmentów Falcona spadł na pole, które w Śliwnie dzierżawi pan Marek. "Dobrze, że to spadło zimą i straty nie są tak duże. Późną wiosną albo jakby było bardzo mokro, to nawet samochodom ciężko byłoby tam dojechać. I straty w plonach by były" - powiedział w rozmowie z "Faktem" rolnik. Wyraził również zainteresowanie ewentualnym odszkodowaniem.
"Słyszałem, że za szkody powinien zapłacić kraj, który wystrzelił taką rakietę, a pieniądze by się przydały. W końcu to nie meteoryt, tylko prywatna własność. Ale nie wiadomo w ogóle, jak taka procedura wygląda" - stwierdził.
Czytaj także: Odszkodowanie za wypadek przy pracy. Kto i kiedy może je otrzymać?
Wsparcie w tym zakresie ma zapewnić MON. Tak przynajmniej wynika z deklaracji szefa resortu wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Mogę zadeklarować jedno: udzielimy wszelkiej pomocy. Tam na miejscu była policja, żandarmeria wojskowa, ale naszą rolą, rolą państwa polskiego, jest dbanie o wszystkich obywateli. Również tych, którzy doświadczają tego typu zdarzeń" - zapewnił podczas konferencji prasowej szef MON.
"Tak było w różnych przypadkach dotyczących czasem uszkodzenia posesji, wynikających z działania różnych czynników wewnętrznych. My jesteśmy do dyspozycji, polecę zaraz, żeby ze wszystkimi osobami, które doświadczyły tego zdarzenia, nawiązać kontakt, zaprosić je i porozmawiać, co można zrobić i jaką ścieżkę przyjąć. To wymaga głębszej analizy tego, kto ponosi i wobec kogo można oczekiwać odpowiedzialności" - dodał wicepremier.
Jeśli Polska zdecyduje się o wystąpienie o odszkodowanie, będzie to pierwsza taka sprawa poza Stanami Zjednoczonymi. Z informacji zamieszczonych przez australijski kwartalnik prawniczy "Law Society Journal" wynika, że w samych USA odnotowano jeden przypadek wnioskowania o odszkodowanie za straty wyrządzone przez kosmiczny śmieć. Chodzi o sprawę mieszkającego w Naples na Florydzie Alejandro Otero.
W marcu 2024 roku na dom Amerykanina spadł fragment 2,9-tonowej palety zużytych baterii wyrzuconych z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Odłamek przebił dach domu i uszkodził podłogę w czasie, gdy w środku byli domownicy. Cudem nikt nie ucierpiał. Rodzina Otero była ubezpieczona i pieniądze, które otrzymali, pokryły straty, ale prawniczka wystąpiła w ich imieniu do NASA o 80 tys. dolarów odszkodowania (około 318 tys. zł).
"Gdyby incydent wydarzył się za granicą i ktoś w innym kraju ucierpiałby z powodu tych samych kosmicznych śmieci, co państwo Otero, Stany Zjednoczone byłyby w pełni zobowiązane do zapłaty odszkodowania na mocy Konwencji o międzynarodowej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne, znanej również jako «Konwencja o odpowiedzialności kosmiczne»" - tłumaczyła w wydanym wówczas oświadczeniu prawniczka rodziny Mica Nguyen Worthy.
"Tutaj rząd USA, za pośrednictwem NASA, ma okazję ustalić standard lub ustanowić precedens dotyczący tego, jak powinny wyglądać odpowiedzialne, bezpieczne i zrównoważone operacje kosmiczne. Gdyby NASA zajęła stanowisko, że roszczenia Otero powinny zostać w całości wypłacone, wysłałoby to silny sygnał zarówno innym rządom, jak i prywatnym przedsiębiorstwom, że takie ofiary powinny otrzymać odszkodowanie niezależnie od winy" - dodano w oświadczeniu. Nie wiadomo, jak finalnie się zakończyła ta sprawa. W mediach zagranicznych nie ma na ten temat informacji. Być może NASA uznała roszczenia mieszkańca Florydy lub strony zawarły ugodę.
Konwencja, o której wspominała w Worthy, obowiązuje od 1972 roku. Artykuł 2 tego aktu stanowi, że "państwo wypuszczające jest bezwzględnie zobowiązane do zapłacenia odszkodowania za szkodę, którą wypuszczony przez nie obiekt kosmiczny wyrządził na powierzchni ziemi lub statkowi powietrznemu podczas lotu". Z kolei paragrafy 2 i 3 artykuł 5 mówią:
§ 2. Państwo wypuszczające, które zapłaciło odszkodowanie za szkodę, ma prawo wystąpienia z roszczeniem o odszkodowanie zwrotne wobec innych uczestników wspólnego wypuszczenia. Uczestnicy wspólnego wypuszczenia mogą zawierać porozumienia w sprawie rozłożenia między sobą zobowiązań finansowych, w których zakresie ponoszą odpowiedzialność solidarną. Porozumienia takie nie naruszają prawa państwa, które poniosło szkodę, do dochodzenia pełnego odszkodowania należnego na podstawie niniejszej Konwencji od któregokolwiek lub od wszystkich państw wypuszczających, które ponoszą solidarną odpowiedzialność.
§ 3. Państwo, z którego terytorium lub urządzeń wypuszczono obiekt kosmiczny, będzie uważane za uczestniczące we wspólnym wypuszczeniu.
Z przepisów tych wynika, że odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez Falcona ponosi nie Elon Musk, a rząd Stanów Zjednoczonych. Podobnie powyższe paragrafy interpretuje na łamach "Low Society Journal" prawniczka Samantha Pacchiarotta.
"Jeśli chodzi o odpowiedzialność w ramach międzynarodowych, gdy obiekt kosmiczny rozbije się i spowoduje szkody na Ziemi, państwo wysyłające ponosi całkowitą odpowiedzialność i nie ma potrzeby udowadniania winy. Państwo wysyłające musi zapłacić odszkodowanie za szkody spowodowane przez swój obiekt kosmiczny. Państwa odpowiadają również za działania organizacji prywatnych i osób fizycznych i mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności za szkody spowodowane przez obiekty kosmiczne należące do tych grup" - wyjaśniła ekspertka.