Oprocentowanie lokat w górę. Oszczędności płyną do banków
Gdy z ofert banków zaczęły znikać promile, to do okienek kasowych w bankach zaczęły się ustawiać kolejki. W ostatnim kwartale 2021 roku Polacy założyli lokaty w bankach na dodatkowe 9 mld zł, a to jeszcze nie koniec.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Wystarczyła niewielka podwyżka oprocentowania bankowych depozytów, aby rodacy zaczęli zanosić do tych instytucji miliardowe oszczędności - wynika z danych NBP. Już w październiku - pierwszym miesiącu podwyżek stóp procentowych - otworzyliśmy lokaty o wartości prawie 18 mld zł. Potem w listopadzie było to już ponad 20 mld zł, a w grudniu prawie 22 mld zł. Dla porównania wcześniej - w trzecim kwartale - co miesiąc otwieraliśmy w bankach nowe lokaty na kwoty rzędu 16-17 mld zł. W sumie w ostatnim kwartale 2021 roku banki przyjęły na lokaty o ponad 9 mld zł więcej naszych oszczędności niż kwartał wcześniej.
Liczby te sugerują, że na rynku depozytów trend zaczyna się odwracać. Przypomnijmy, że wraz z rozpoczęciem epidemii i cięciami stóp procentowych do bankowych lokat czuliśmy coraz większą awersję. W efekcie napływ nowych środków do bankowych lokat stopniał w trakcie epidemii nawet o 60-70 proc. W sumie trudno się dziwić. Oprocentowanie depozytów topniało wtedy w oczach. Dziś sytuacja się zmienia. Oprocentowanie lokat coraz częściej przestaje być liczone w promilach, co rodacy zdają się doceniać. Oczywiście jesteśmy dopiero na początku drogi, ale kierunek wydaje się jasny. Skoro Rada Polityki Pieniężnej podnosić będzie stopy procentowe, to i banki powinny dalej podnosić oprocentowanie depozytów. Historia uczy, że takie działania sprzyjają większemu zainteresowaniu lokatami ze strony inwestorów. Podobnie było w latach 2007-08, w roku 2011 czy nawet pod koniec roku 2018. Szczególnie w tym ostatnim przypadku wystarczyło, aby oprocentowanie dosłownie drgnęło w górę o kilka promili, a już miliardy zaoszczędzone przez rodaków popłynęły do banków.
O tym, że jesteśmy wciąż na początku drogi, świadczą dane na temat tego, ile łącznie pieniędzy Polacy trzymają na lokatach. Najnowsze dane mamy za grudzień 2021 roku. Wtedy na bankowych lokatach trzymaliśmy 164 mld zł. Jeszcze przed epidemią - na przykład w grudniu 2019 roku - saldo lokat bankowych opiewało na 297 mld zł - wynika z danych NBP.
Dziś Polacy powoli zaczynają rozważać trzymanie pieniędzy na bankowych lokatach, ponieważ instytucje te w końcu zaczęły podwyższać oprocentowanie. Jeszcze w lipcu 2021 przeciętny roczny depozyt był oprocentowany na 0,13 proc. w skali roku. Innymi słowy ktoś, kto powierzył bankowi 10 tys. zł na rok, mógł liczyć na niecałe 13 zł odsetek przed opodatkowaniem. Po potrąceniu podatku do portfela trafiało zaledwie 10-11 zł odsetek.
W grudniu natomiast przeciętne oprocentowanie lokaty wzrosło do 1,27 proc. To znaczy, że powierzając bankowi 10 tys. zł na rok możemy liczyć na prawie 103 zł odsetek po opodatkowaniu. Oferta ta jest więc prawie 10 razy lepsza niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Choć co prawda z ofert depozytów bankowych powoli znikają propozycje z oprocentowaniem liczonym w promilach, to jednak cały czas jest to za mało, by realnie zarobić. Wszystkiemu winna jest inflacja. Ta zgodnie z informacjami GUS wyniosła w styczniu 9,2 proc. Innymi słowy ceny w sklepach czy punktach usługowych wzrastają wielokrotnie szybciej aniżeli naliczane są odsetki na lokatach czy rachunkach oszczędnościowych. W całym 2022 roku zgodnie z prognozami banku Pekao inflacja wynieść ma około 7 proc. Tak więc proponowane przez instytucje finansowe stawki oprocentowania są zdecydowanie za małe, by pokonać wzrost cen.
I chociaż wśród ofert znajdziemy i takie depozyty, których oprocentowanie w skali roku wynosi 3-4 proc., to przy obecnej inflacji nawet te oferty wyglądają nieco mizernie. Ta ocena jest tym bardziej uzasadniona, że przecież od wypłacanych przez banki odsetek trzeba jeszcze uiścić tzw. podatek Belki w wysokości 19 proc. Ponadto, by skorzystać z najlepiej oprocentowanych lokat, trzeba jeszcze spełnić szereg dodatkowych warunków - przykładowo być nowym klientem i zasilać konto osobiste - a przy tym w ramach promocji z najwyższym oprocentowaniem często nie możemy ulokować zbyt dużych pieniędzy i to do tego jedynie na krótki okres.
Ochrony przed inflacją rodacy szukają też w detalicznych obligacjach skarbowych, choć w gronie tych papierów prawie nie ma co liczyć na to, że ochronią nas przed inflacją wyższą niż 2-4 proc. Pewnie też dlatego wciąż dużym zainteresowaniem cieszą się nieruchomości czy złoto, które mają udowodnioną historycznie zdolność do ochrony oszczędności przed utratą siły nabywczej.
Po wielu miesiącach bardzo słabych ofert lokat w 2021 roku nie ma się co dziwić, że przy obecnej poprawie warunków depozytowych Polacy chętniej zaczynają wpłacać oszczędności do banków. Powodem tego zachowania jest również poszukiwanie bezpieczeństwa oraz łatwy dostęp do środków trzymanych w bankach. Jak widać, dla wielu osób na plan dalszy schodzi fakt, czy realnie na tym działaniu tracą czy nie. Jeśli mowa o bezpieczeństwie, to trzeba podkreślić, że rodzime banki przez lata dowodziły, że można im zaufać. To dlatego zaufanie do nich może być wyższe niż do instytucji np. na Cyprze czy w Grecji, gdzie nie tylko dostęp do środków potrafił być okresowo blokowany, ale nawet oszczędności poddawano nacjonalizacji.
Oskar Sękowski, Bartosz Turek, analityk HRE Investments
***