Papier też może mieć wielką wartość
Międzynarodowy rynek grafiki wygenerował w 2013 r. obroty na poziomie 260 mln dol., co stanowi 2,17 proc. całego rynku sztuki i jest najlepszym wynikiem w historii - wynika z kompleksowego raportu Artprice.
Segment prac na papierze jest atrakcyjny, w szczególności dla tych, którzy nie chcą przeznaczać jednorazowo wysokich kwot na dzieło sztuki. Do tej kategorii, oprócz grafiki, należą również rysunki, pastele czy gwasze. O czym trzeba pamiętać zanim zdecydujemy się na taki zakup, na jakie nazwiska zwrócić uwagę oraz jak przechowywać te delikatne obiekty?
Raporty stanowiące soczewkę rynku sztuki w Polsce i za granicą są zgodne co do niezagrożonej pozycji malarstwa - to wciąż najbardziej popularna technika, za którą kolekcjonerzy są w stanie zapłacić rekordowe kwoty. Mimo to, wielu ekspertów uważa, że prace na papierze mają taki sam potencjał inwestycyjny.
Początkujących kolekcjonerów przyciągają atrakcyjne ceny. - Zarówno prace powstałe przed wojną, jak i powojenne pojawiają się na aukcjach w cenach poniżej tysiąca złotych. W przypadku większych formatów dzieł cenionych artystów, czy nazwisk bardzo rzadko spotykających się na rynku, trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu od kilku do kilkunastu tysięcy złotych - mówi Małgorzata Słomska, koordynator aukcji prac na papierze w DESA Unicum. - Ryzyko finansowe jest stosunkowo niskie, ale różnorodność technik sprawia, że prace na papierze wymagają o wiele większej wiedzy, by swobodnie się w tej kategorii poruszać - dodaje Konrad Szukalski, wiceprezes domu aukcyjnego Agra-Art.
Należy wziąć pod uwagę, że bardzo wiele obiektów tej kategorii ma jedynie wartość dekoracyjną, nie kolekcjonerską, w związku z czym służyć będzie jedynie wystrojowi wnętrza. Odpowiednio dobrane prace na papierze mogą jednak tworzyć oryginalną i cenną kolekcję, której wartość urośnie w czasie. Jak sprawnie poruszać się po mnogości technik, nauczyć się ich wstępnej oceny - zarówno w sferze wartości artystycznej, jak i rynkowej? Teoria jest tu tak samo ważna jak praktyka. - Po pierwsze trzeba czytać, oglądać i kupować - konstatuje Adam Chełstowski, właściciel firmy Ad-Arte, zajmującej się niezależnym doradztwem na rynku sztuki. - I najlepiej zawęzić na początek pole poszukiwań, łatwiej wtedy zgłębić wybrany obszar zainteresowań - dodaje.
Mimo niewielkiej popularności i niskich cen, rynek dzieł sztuki na papierze nie jest wolny od bezwartościowych kopii. - Na potencjalnego nabywcę mogą czyhać takie same pułapki, jak na wielbiciela prac wykonanych na płótnie - ostrzega Małgorzata Słomska. Jeżeli nie mamy pewności co do autentyczności obiektu, który chcemy zakupić i jeszcze wiąże się to z dużym wydatkiem, trzeba skonsultować się ze specjalistą. Szczególne wątpliwości powinny wzbudzać prace uznanych artystów w bardzo okazyjnych cenach. - Z fałszerstwami tychże spotykam się w swojej pracy najczęściej - mówi Słomska.
- Warto mieć na względzie, że proste rysunki łatwo jest podrobić - dodaje Konrad Szukalski. - Niestety w ostatnich latach pojawia się na rynku wiele falsyfikatów wykonanych cyfrowo: są kiepskiej jakości, stworzone często na podstawie słabych zdjęć znalezionych w internecie. To wbrew pozorom poważne zagrożenie dla początkujących kolekcjonerów - mówi. Zdarza się także, że przebarwienia papieru, zabrudzenia, ślady zacieków czy załamania, powstają w celu wprowadzenia w błąd kupującego. Sztuczne postarzenie pracy ma zwiększyć jej wiarygodność.
Znacznie trudniej jest ocenić techniki papierowe na podstawie elektronicznej reprodukcji, niż ma to miejsce w przypadku prac olejnych. Dlatego przed decyzją o zakupie warto podjąć wysiłek obejrzenia pracy na żywo.
Dodatkowa trudność związana ze specyfiką prac graficznych, a która wpływa na wartość dzieł, to nieścisłości związane z ich wykonaniem i nakładem. Często zdarza się, że twórcy udzielają licencji domom wydawniczym na edycję konkretnej grafiki lub motywu, a ich zaangażowanie ogranicza się do podpisania każdego egzemplarza. Zdarza się również, że odbitki wydają spadkobiercy praw autorskich już po śmierci artysty - rzecz jasna bez jego oryginalnego podpisu i w wysokich nakładach. Takie egzemplarze są najtańsze, ale i najmniej wartościowe pod względem kolekcjonerskim.
W całej rozciągłości oferty prac na podłożu papierowym znajdziemy ogromną liczbę dzieł niewykończonych lub będących jedynie modelunkiem - wprawką do docelowego dzieła. Trudno ich jednak nie docenić: mogą charakteryzować się szczególnymi walorami artystycznymi, czy stanowić swoiste świadectwo drogi twórczej lub istotny punkt w procesie powstawania dzieła. Często to właśnie skromny szkic do obrazu świadczy o wrażliwości, warsztacie i sprawności artysty. - Lepiej jest kolekcjonować skończone prace, ale skoro ich nie ma, albo są poza naszym zasięgiem - warto mieć choć szkic wybitnego artysty - radzi Konrad Szukalski. Z tego powodu na aukcjach dzieł sztuki da się zaobserwować urodzaj rysunków i studiów najlepiej sprzedających się polskich malarzy. Dla przykładu, prace olejne Jana Matejki pojawiają się w ofercie rynkowej raz na kilka lat z ceną siedmiocyfrową; kolekcjoner nie powinien mieć jednak problemu ze znalezieniem jego nieporównanie tańszych rysunków.
Tym, którzy liczą na dobrą inwestycję idącą w parze z wartością estetyczną, specjaliści radzą, obok jakich prac nie należy przechodzić obojętnie. - Spośród obiektów współczesnych warto wyróżnić prace Jerzego Tchórzewskiego, Jana Lebensteina, szkice Tadeusza Kantora, akwarele Jana Tarasina, obiekty Jana Berdyszaka czy szkice Jerzego Nowosielskiego - wymienia jednym tchem Piotr Posiadała z Artinfo.pl. - Dobrą inwestycję stanowić będą również prace takich twórców, jak Wojciech Fangor, czy klasyka awangardy - Władysława Strzemińskiego - dodaje Małgorzata Słomska. - Ciekawą perspektywą są także pojawiające się od niedawna prace artystów reprezentujących nurt op-art, których popularność i ceny zarówno na aukcjach zagranicznych jak i polskich stale rosną. Inwestycja w stosunkowo niedrogą grafikę Victora Vasarely'ego może się wkrótce zwrócić nabywcy z dużą korzyścią - zdradza. Wśród tzw. mocnych nazwisk eksperci zgodnie wymieniają przedstawicieli École de Paris. Wartość ich dzieł utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie. Dobrym, choć stosunkowo kosztownym wyborem będą rysunki Jana Matejki, Jacka Malczewskiego, Jana Gotarda, Teodora Axentowicza, Stanisława Ignacego Witkiewicza czy Witolda Wojtkiewicza. - Niezwykle istotną rolę w historii malarstwa polskiego grają prace na papierze Leona Wyczółkowskiego - akwarele, grafiki oraz szkice wykonane węglem lub tuszem - listę uzupełnia Piotr Posiadała. - Ze znacznie większym wydatkiem musieliby liczyć się zainteresowani pastelami Stanisława Wyspiańskiego. Ceny najlepszych prac tego artysty na papierze osiągają nawet 1 mln zł. Wyspiański uczulony był na biel ołowiową, będącą składnikiem farb olejnych, w związku z czym na rynku antykwarycznym możemy znaleźć głównie pastele lub (mniej okazałe) rysunki kredką czy ołówkiem - wyjaśnia.
Kolekcjonowanie prac papierowych to jeszcze jeden zasadniczy problem, a mianowicie stan zachowania. Jeśli obiekt był przechowywany w niewłaściwy sposób, być może trzeba będzie uporać się z przebarwieniami, przedarciami czy obecnością mikroorganizmów. - Tego rodzaju proces degradacji bywa odwracalny, a podstawowe zabiegi konserwatorskie są stosunkowo niedrogie - zaznacza Słomska. Zniszczenia, które spowodowały utratę znacznej części kompozycji powodują niestety, że konserwacja jej nie przywróci.
Drobne braki sprawny konserwator jest jednak w stanie zrekonstruować. Wspomniane zniszczenia samego podłoża poddają się działaniom konserwatorskim, jednak papier bardzo kruchy, z rozległymi ubytkami i śladami mocnej degradacji przez pleśnie, nie powróci do swojej pierwotnej urody, nawet pomimo profesjonalnych zabiegów.
Jeśli stan zachowania dzieła budzi wątpliwości, warto je pokazać profesjonaliście. Zniszczenia jakie mogą powstać przy amatorskich reperacjach są często nieodwracalne. - Postępowanie konserwatorskie zależy od zakresu zniszczeń, ale i techniki w jakiej zostało wykonane dzieło - mówi Dorota Nowak z Pracowni Konserwacji Grafiki Muzeum Narodowego w Warszawie. - Konserwator dobiera indywidualny program prac do każdego obiektu. Do podstawowych zabiegów należy czyszczenie z kurzu i zabrudzeń, rozjaśnianie przebarwień papieru, usuwanie zacieków, plam, odkwaszanie i wzmacnianie papieru, prostowanie, retusz konserwatorski. Każdy fachowiec, któremu powierzamy dzieło, może przedstawić projekt prac uzasadniając zakres prac, a po zakończeniu zabiegów opisać je załączając dokumentację fotograficzną - dodaje.
O tym, że papier nie jest wcale tak kruchy, jakby się mogło wydawać, świadczą zabytki z początków historii tego podłoża. - Prędkość zachodzących zmian degradacyjnych w papierze zależy od technologii w jakiej został wykonany i warunków, w jakich przebywał. Im lepsze materiały, jak na przykład szmaty bawełniane w papierze czerpanym, tym jest on trwalszy - zaznacza konserwatorka. - Użycie we współczesnej produkcji papieru maszynowego ścieru drzewnego znacznie zmniejszyło koszty wytwarzania, ale jednocześnie obniżyło dramatycznie jego jakość. Dzieła na papierach słabych wymagają szczególnego traktowania - podkreśla.
I tak prace na podłożu papierowym są bardzo wrażliwe na działanie światła i mikroklimatu w jakim przebywają: istotne są tu temperatura i wilgotność powietrza. Długa ekspozycja powoduje widoczne zmiany w kolorze papieru, a także warstwy malarskiej (np. akwareli). Eksponowanie w świetle może prowadzić również do postępującej degradacji podłoża. Z kolei złe warunki klimatyczne mogą stać się przyczyną bardzo niebezpiecznego dla dzieła rozwoju mikroorganizmów, pofalowania czy powstawania zacieków. - Jeśli praca ma być eksponowana, warto znaleźć jej bezpieczne miejsce z daleka od bezpośredniego działania światła dziennego i grzejników - mówi Dorota Nowak. - Trzeba omijać ściany gorzej izolowane, które przejmują zmiany temperatury i wilgotności na zewnątrz budynku.
Właściwe oprawienie nie tylko dodaje dziełom blasku, ale też zabezpiecza. Te najcenniejsze wymagają zabezpieczenia szkłem muzealnym, które odcina większość szkodliwego promieniowania UV. Passe-partout powinno być wykonane z dobrego, niekwaśnego materiału, a praca w nim bezpiecznie zamontowana na podkładce przykrytej tekturą z "oknem". Nie należy przy tym używać do montażu taśm syntetycznych - dodaje. Kolekcjoner, który nie zamierza eksponować swoich zbiorów może korzystać z dostępnych na rynku lub wykonanych przez introligatora bezkwasowych tek, obwolut i przekładek.
Iwona Żelazna