Podzielone zdania w sprawie kredytów o stałej stopie

Z upowszechnieniem kredytów hipotecznych o stałym oprocentowaniu nie będzie jednak łatwo. Ze strony NBP i KNF entuzjazmu nie widać i nie należy się spodziewać zachęt czy ulg, które pozwoliłyby bankom na oferowanie je na bardziej atrakcyjnych warunkach niż jest to teraz możliwe.

- Niewątpliwie trzeba się zgodzić z tezą że, sytuacja w której niemal 100 proc. kredytów hipotecznych ma zmienne oprocentowanie jest nietypowa na tle innych krajów. Jednak nie ma podstaw do tego by faworyzować kredyty o stałej stopie poprzez działania regulacyjne- powiedział podczas Kongresu bankowego Marek Chrzanowski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.

Jak tłumaczył trzeba wziąć pod uwagę, że w przypadku tych kredytów faktycznie mamy na myśli okres obowiązywania stałej stopy nie dłuższy niż pięć, maksymalnie 10 lat. To niesie poważne implikacje. - Takie kredyty mogą rodzić ryzyko skokowego wzrostu oprocentowania, a jednocześnie obniżają efektywność polityki pieniężnej - argumentował Marek Chrzanowski.

Reklama

Jak tłumaczył, generalnie ryzyko kredytowe nie wynika z samej zmienności oprocentowania, ale z niewłaściwej oceny zdolności kredytowej przez banki.

Temat wzbudza coraz większe duże dyskusje, tym bardziej, że po długim okresie pojawiała się inflacja i pytania o to jak długo stopy procentowe mogą się utrzymać na rekordowo niskim poziomie i kiedy zaczną rosnąć, a wraz z nimi miesięczne raty kredytów.

Niedawno prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło zapowiedział, że kierowany przez niego bank w ciągu dwóch najbliższych kwartałów zaoferuje kredyty ze stałym oprocentowaniem. Wprawdzie kilka banków już je ma, ale klienci nie chcą ich zaciągać, bo są droższe od tych o zmiennym oprocentowaniu. Chodzi więc o to, żeby nie był to martwy produkt stojący "na bankowej półce", ale taki, który będzie realnie rozpatrywany przez osoby, które zaciągają kredyt na mieszkanie.

Nadzór nie chce regulacyjnych preferencji

W KNF trwają prace nad nowelizacją rekomendacji S, w której będą uwzględnione kredyty o stałej stopie. Na razie jednak nie padły deklaracje, kiedy poznamy jej ostateczną wersję.

Andrzej Reich, dyrektor departamentu regulacji bankowych KNF przyznaje, że w miarę postępu prac nad zaleceniami okazuje się, że jest to dużo bardziej skomplikowany produkt niż się to wydawało wcześniej. Zwraca uwagę też jak ważne jest w tym przypadku szczegółowa informacja.

- Nie można popełnić błędów jakie miały miejsce przy udzielaniu kredytów frankowych, gdy informacja na ich temat była niepełna lub niezrozumiała dla klienta. Dlatego w zmienionej rekomendacji S, wiele miejsca chcemy poświęcić elementom konsumenckim - podkreśla Andrzej Reich. Debata pokazała, że w samym środowisku bankowym nie ma na ten temat jednolitego poglądu.

Większość finansistów zabierających głos w tej sprawie jest jednak zdania, że bez dodatkowych bodźców i zachęt te kredyty nie są w stanie się upowszechnić, bo na dziś muszą być droższe od tych o zmiennej stopie. Wiadomo też, że zaoferowanie stałego oprocentowania na cały czas trwania kredytu nie jest możliwe, więc w grę wchodzi okres kilku lat, a potem byłoby odnawiane na nowych warunkach.

Stopa stała, ale tylko na 5-7 lat

- Z punktu widzenia konsumenta pewnie najlepiej byłoby zaoferować kredyt o stałej stopie obowiązującej przez 25 lat i możliwością wcześniejszej spłaty, ale to jest niewykonalne. Na dziś jesteśmy w stanie pozyskać odpowiednie finansowanie na 5-7 lat, bo na taki okres bank jest w stanie wyemitować listy zastawne - tłumaczy Rafał Kozłowski, prezes PKO Banku Hipotecznego.

Podobne zdanie ma Marcin Prell, członek zarządu BZ WBK. Jak zaznacza, bank oferuje już kredyty o stałym oprocentowaniu, ale podobnie jak u konkurentów taki produkt cieszy się dziś nikłym zainteresowaniem. - Potrzebna byłaby akcja informacyjna i promocyjna - dodaje Prell. Jednak kluczową kwestią jest koszt czyli o ile droższy będzie taki kredyty od opartego na zmiennej stopie.

- Nie można oczekiwać, żeby klienci sami podejmowali decyzje w kierunku zaciągania kredytów o stałej stopie. To zachęty regulacyjne determinują różnice pomiędzy poszczególnymi krajami, jeśli chodzi o popularność tych kredytów - uważa Paweł Preuss, partner zarządzający działem ryzyka finansowego E&Y.

- Możliwość wyboru kredytu o wydłużonym okresie stałego oprocentowania to jest wyraz naszego poczucia odpowiedzialności wobec klientów i jeśli uznajemy, że jest to odpowiedzialne społecznie, to potrzebne są regulacje np. niższe obciążenia kapitałowe - dodaje Rafał Kozłowski.

Trzeba mieć świadomość ryzyka

Jak zaznaczają bankowcy, chodzi o to, by oferta była dostępna, ale klient nie powinien być przymuszany, ale raczej wyedukowany, tak by dokonać świadomego wyboru.

- Ten produkt jest najbardziej potrzebny tym, którzy mają najwyższe wskaźniki DtI (obciążenie ratą w relacji do dochodów-red.), bo to oni są najmocniej narażeni na ryzyko wzrostu stóp- podkreśla Artur Adamczyk, wiceprezes BPS. Bankowcy są zgodni co do tego, że temat jest tak istotny, że po pierwsze konieczna jest dyskusja z regulatorami, a po drugie skuteczna edukacja klientów.

- Potrzebne jest wypracowanie modelu - jak ten produkt powinien funkcjonować, tak żeby jego zasady były zrozumiałe - mówi Paweł Preuss. Do momentu, w którym przynajmniej część klientów nie będzie widziała dodatkowej wartości w tych produktach i nie będzie w pełni świadoma jego plusów i minusów, nie będzie skłonna po niego sięgnąć

Odmienne zdanie na temat potrzeby wprowadzenia kredytów, które miałyby oprocentowanie stałe w okresie kliku lat, ma natomiast prezes Millennium Joao Bras Jorge. Jego zdaniem to zmienne stopy są najlepszym rozwiązaniem, bo podążają w ślad za koniunkturą - gdy jest lepsza idą w górę, ale wówczas także sytuacja na rynku pracy jest dobra, a gdy gospodarka jest w słabszej kondycji stopy spadają i raty również.

Do tego tematu odniósł się też prezes NBP Adam Glapiński, zaznaczając, że dla przeciętnego odbiorcy są to kwestie skomplikowane.

- Podobnie jak kredyty frankowe i ten temat też może wywołać pewne nieporozumienia, bo może się pojawić pokusa, żeby pokazywać, że te kredyty są lepsze i zupełnie pozbawione ryzyk, a potem znów łatwo o masową falę protestów. Jako przedstawiciel regulatora uważam, że im więcej produktów tym lepiej i tego rodzaju kredyty są dobre, a w Polsce mają zbyt małą skalę. Jednak my ze swojej strony będziemy od początku informować szeroko i lepiej niż przy kredytach walutowych jakie okoliczności są z nimi związane - mówi Glapiński.

Monika Krześniak-Sajewicz

Sprawdź: PROGRAM PIT 2016

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »