Polki rodzą coraz mniej dzieci. Dlaczego 500+ nie pomógł? W tle ekonomia i zaniechania systemowe

Najnowsze dane z "The World Factbook" wieszczą katastrofę demograficzną w Polsce. Polki przez całe swoje życie rodzą przeciętnie około 1,4 dziecka, co nie pozwala na odtworzenie liczby mieszkańców. A to oznacza, że Polaków będzie coraz mniej i będą coraz starsi.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Dr Tomasz Wyłuda, ekonomista z  Uniwersytetu Opolskiego, na Twitterze udostępnił dane dotyczące prognozy dzietności na 2022 rok. Dane opublikowane przez ekonomistę pochodzą z publikacji "The World Factbook" przygotowanej przez CIA. W dokumencie szczegółowo opisuje się każdy kraj na świecie pod względem geograficznym, demograficznym, politycznym, gospodarczym, komunikacyjnym i wojskowym. Według danych, w 2022 roku w Polsce wskaźnik dzietności będzie wynosił 1,4 dziecka w przeliczeniu na jedną kobietę, co sprawia, że nasz kraj znajduje się na dole rankingu.

Reklama

Czym jest współczynnik dzietności?

Czym jest właściwie ów współczynnik dzietności (płodności całkowitej, lub TFR)? Określa on przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15-49 lat) przy założeniu, że w poszczególnych fazach tego okresu rodziłaby z intensywnością obserwowaną wśród kobiet w badanym roku. Przyjmuje się, iż współczynnik dzietności między 2,10 a 2,15 jest wartością zapewniającą prostą zastępowalność pokoleń.

Trzeba jednak dodać, że TFR jest wskaźnikiem mocno teoretycznym i hipotetycznym. Okazuje się chociażby, że Polki na emigracji rodzą średnio znacznie więcej dzieci niż w kraju. Z biegiem czasu poziom płodności imigrantów staje się zbliżony do poziomów obserwowanych dla ludności rodzimej. To z kolei jest dowodem na to, że to warunki instytucjonalne w danym kraju są kluczowe dla rozwoju demograficznego jego populacji. - Okazało się, że wprowadzony kilka lat temu program 500+, choć bardzo potrzebny, na wzrost dzietności nie wpłynął w ogóle lub tylko w minimalnych stopniu, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę wielkość wydatkowanych środków. Nie ma prostych rozwiązań mogących poprawić sytuację demograficzną w Polsce. Do problemu trzeba podejść kompleksowo, biorąc pod uwagę przede wszystkim infrastrukturę, ułatwiającą kobietom łączenie obowiązków macierzyńskich z zawodowymi - ocenia Ewa Kumorek-Fedor, prezes Klubu Inwestorek Indywidualnych.

A może jest jeszcze gorzej?

Użytkownik Twittera Birth Gauge systematycznie zbiera informacje nt. dzietności na świecie. Z najnowszych udostępnionych przez niego danych wynika, że dzietność w Polsce w 2022 roku wyniesie jedynie 1,34. Prognoza została opracowana na podstawie danych nt. liczby urodzeń z pierwszych czterech miesięcy tego roku. Wyższą dzietność niż w Polsce odnotowano w większości państw UE. Lepszy rezultat uzyskała nawet Rosja. Dzietność w Rosji po kwietniu wyniosła 1,45. Prognoza na 2022 dla Polski to znacznie mniej niż w 2015 roku (1,44). Po wprowadzeniu 500+ współczynnik dzietności wzrósł, ale po 2017 roku zaczął spadać. Mimo to jeszcze w 2020 roku wynosił on 1,52. 

- Prognozy dzietności Polek są szokująco niskie, a jednak chyba nikogo nie dziwią. Podejmując decyzję o posiadaniu dzieci, bierzemy na siebie nie tylko ogromną odpowiedzialność wychowawczą, ale także konieczność zapewnienia dzieciom jak najlepszych warunków życia. Jako matka dwójki dzieci, chociaż w uprzywilejowanej pozycji, zdaję sobie z tego sprawę każdego dnia - dodaje Daria Gosek-Popiołek, posłanka na Sejm IX kadencji, Partia Razem.

Tymczasem jednak Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej podaje w wątpliwość wspomniane dane. - CIA nie jest wiarygodnym źródłem danych, czy też założeń dotyczących dzietności. CIA nie podaje metod dokonywania swoich szacunków ani źródeł tych danych, jeśli korzysta z danych obliczeń zewnętrznych. Prawidłowe metodycznie projekcje, oparte o metody statystyczne, przygotowują organizacje typu ONZ, Eurostat czy krajowe urzędy statystyczne - zauważa Dagmara Wilk z ministerstwa rodziny. W jej opinii te szacunki istotnie odbiegają zarówno od szacunków innych wspomnianych organizacji, jak i od faktycznej dzietności. - Prezentacja szacunków dzietności nie należy do głównego przedmiotu działalności CIA, a jest elementem komunikacyjnym i promocyjnym, zatem łączenie wiarygodności CIA jako agencji wywiadowczej z wiarygodnością podanych danych nie jest uzasadnione - dodaje przedstawicielka resortu.

Zgodnie z danymi Eurostatu, jedna kobieta w Polsce w ciągu swojego życia urodzi średnio 1,44 dziecka (dane z 2019 r.). 

Co można zrobić?

Nie da się jednak ukryć, że polskie kobiety są coraz bardziej wykształcone i mają coraz większe ambicje zawodowe, biorąc pod uwagę całą populację, więc zaczynają pod tym względem wyprzedzać mężczyzn. - To zjawisko, wraz z rosnącym dążeniem do równouprawnienia, doprowadziło do przyjęcia rozwiązań umożliwiających mężczyznom opiekę nad potomstwem. Teoretycznie udogodnień jest sporo ale są one wciąż mało skuteczne w kwestii zwiększenia dzietności - ocenia Ewa Kumorek-Fedor. Dlatego, jej zdaniem, konieczne są działania systemowe, tym bardziej, że narastające niekorzystne tendencje demograficzne będą wkrótce negatywnie oddziaływać na potencjał rozwojowy polskiej gospodarki. - Jeśli chcemy uniknąć katastrofy demograficznej i wspomóc polskie rodziny, potrzebujemy dobrej jakościowo ochrony zdrowia, zapewnienia mieszkań i pracy, a także systemowego wsparcia w opiece nad dziećmi - dodaje posłanka Partii Razem. Jej zdaniem jednak, trudno w dzisiejszej sytuacji o optymizm - w Polsce wciąż nie udało się wprowadzić unijnej dyrektywy work-life balance, której celem było wsparcie rodziców łączących obowiązki rodzinne z zawodowymi.

- W XXI w. wskaźnik dzietności w Polsce utrzymuje się w granicach 1,2-1,5 (przy średniej 1,34), co oznacza, że ostatnie pokolenia dzieci są o jedną trzecią mniej liczne niż generacje ich rodziców. Będzie to mieć wpływ na bardzo wiele elementów gospodarki: od poziomu PKB, poprzez konkurencyjność międzynarodową, aż po finanse publiczne (także ze względu na zaburzenia stabilności systemu emerytalnego i opieki zdrowotnej). Z perspektywy ekonomicznej można już także stwierdzić, że program 500+, w założeniach pronatalny, miał właściwie charakter wyłącznie socjalny i redystrybucyjny. Co więcej, zapewne takie były jego prawdziwe założenia, czyli świadome wsparcie biedniejszych rodzin wielodzietnych. Jeżeli ówczesne Ministerstwo Rodziny planowało zwiększyć dzietność także w innych grupach społecznych, to plan ten raczej nie wypalił - mówi dr Stanisław Kluza, twórca nadzoru KNF i były minister finansów.

Krzysztof Maciejewski

Zobacz również:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »