Porozumienie kredytowe może się odbić Węgrom czkawką

- Rząd Węgier zawarł porozumienie z bankami, które umożliwia posiadaczom kredytów hipotecznych spłatę po stałym kursie wymiany aż do końca 2014 r. Jeśli po 2014 r. zostaną oni skonfrontowani z większym ciężarem obsługi zadłużenia, banki będą musiały spodziewać się więcej strat. Także finanse publiczne mogą być przez to dotknięte - mówi w wywiadzie dr Zsolt Darvas, ekspert ośrodka analitycznego BRUEGEL.

Obserwator Finansowy: Pod koniec maja rząd Węgier zawarł porozumienie z bankami, które umożliwia posiadaczom kredytów hipotecznych spłatę pożyczek po stałym kursie wymiany do końca 2014 r. Jak Pan ocenia te regulacje?

Zsolt Darvas: - Przede wszystkim należy zauważyć, że w dłuższej perspektywie porozumienie nie zmniejsza obciążenia zadłużeniem. Do 2014 r. miesięczne koszty obsługi zadłużenia będą rzeczywiście niższe w porównaniu do bieżących spłat, ale po tym terminie najprawdopodobniej będą wyższe lub też okres ich spłaty zostanie wydłużony. W żargonie ekonomistów mówimy w takich sytuacjach, że nie zmienia się bieżąca wartość netto długu.

Reklama

Pana zdaniem, zwykli Węgrzy nie skorzystają na tym porozumieniu? Według ministra gospodarki György Matolcsy'ego, przeciętni pożyczkobiorcy zaoszczędzą około 15 000 forintów miesięcznie (prawie 57 euro).

- Porozumienie może pomóc tym ludziom, którzy znaleźli lub znajdą się w najbliższych latach na skraju wypłacalności, zwłaszcza jeśli wzrost gospodarczy i płace na Węgrzech będą rosły wolniej niż się oczekuje. Ale istnieją również ryzyka. Osoby korzystające z tymczasowo niższych kosztów obsługi zadłużenia mogą - zamiast oszczędzać - poczuć się zachęcone do większej konsumpcji, co spowoduje pogorszenie ich zdolności kredytowej po 2014 r., kiedy miesięczna wielkość spłat prawdopodobnie wzrośnie powyżej poziomu sprzed porozumienia. Wiele oczywiście zależy od przyszłego rozwoju kursów wymiany frank szwajcarski/forint i euro/forint.

Jak może, pańskim zdaniem, kształtować się kurs węgierskiej waluty? Ostatnio agencja Fitch podwyższyła perspektywę ratingu Węgier z "negatywnej" do "stabilnej".

- W mojej ocenie nie dojdzie do jakiejś znaczącej deprecjacji forinta. Wydaje mi się również, że kurs franka szwajcarskiego w stosunku do euro spadnie z obecnie wysokiego poziomu do średniej historycznej, co powinno pomóc spłacającym kredyty Węgrom. Ale rynki walutowe są teraz nieprzewidywalne i ryzyko zmian w przeciwnym kierunku pozostaje wysokie.

Co się stanie, jeśli rynkowy kurs wymiany będzie znacząco wyższy od poziomu ustalonego przez rząd i banki?

- Teraz kurs wymiany jest sporo powyżej ustalonej stawki. W przypadku franka szwajcarskiego jest to około 215 ft wobec ustalonych 180 ft, zaś przy euro jest to około 265 przy kursie ustalonym na poziomie 250 ft. W takiej sytuacji różnica między kursami realnym a ustalonym w porozumieniu zostanie umieszczona na specjalnym koncie, która w 2014 r. będzie przekształcone w pożyczkę lub też zapadalność udzielonego już kredytu zostanie opóźniona, dzięki czemu bieżąca wartość netto kredytu pozostanie bez zmian.

Na ile porozumienie z rządem może wpłynąć na sytuację banków na Węgrzech? Czy już niełatwa pozycja tego sektora nie stanie się jeszcze trudniejsza?

- To porozumienia nie uderzy bezpośrednio w banki, bo jak już mówiłem bieżąca wartość netto pożyczek nie ulega zmianie. W perspektywie średnioterminowej może to przynieść zarówno pozytywne jak i negatywne skutki. Możliwy pozytywny efekt: jeśli wzrost gospodarczy i płace wzrosną do 2014 r. i forint nie ulegnie gwałtownej deprecjacji, więcej dłużników może zachować możliwość obsługi zadłużenia, a tym samym straty banków zostaną zredukowane.

Jakie są ewentualnie negatywne skutki dla banków?

- Jeśli po 2014 r. pożyczkobiorcy zostaną skonfrontowani ze znacząco większym ciężarem obsługi zadłużenia, banki będą musiały spodziewać się więcej strat. Z pewnością będą się wtedy przyglądać, na ile powiększy się skala złych kredytów, a to może sprawić, że zwiększy się ich ostrożność w udzielaniu nowych pożyczek, co z kolei będzie dodatkowo hamować wzrost gospodarczy na Węgrzech.

Dziś około 50 proc. kredytów gospodarstw domowych na Węgrzech denominowanych jest we frankach szwajcarskich. Na ile poważne jest ryzyko, że ta sytuacja może im zaszkodzić, a tym samym negatywnie wpłynąć na cały kraj?

- Z tym ryzykiem mamy już do czynienia od dwóch lat: znacząca deprecjacja forinta w stosunku do franka szwajcarskiego już zwiększa liczbę nieściągalnych pożyczek.

Jaki wpływ może mieć umowa między rządem a bankami na finanse publiczne Węgier?

- Bezpośredniego wpływu nie będzie miała, jednak pośrednio finanse publiczne mogą być dotknięte przez to porozumienie - chodzi o wspomniany ewentualny negatywny wpływ porozumienia na sytuację banków i rozwój sytuacji gospodarczej kraju.

Jak ocenia się dotychczasowe skutki polityki gospodarczej po pierwszym roku drugiego rządu Viktora Orbana? Czy nie są one bardziej pozytywne niż są w stanie przyznać krytycy tego gabinetu?

- To jest bardzo skomplikowana kwestia, na którą nie da się odpowiedzieć w kilku zdaniach.

W takim razie zapytam o obiecane przez rządzących ożywienie gospodarcze na Węgrzech.

- Ono już się zaczęło.

Skoro jest lepiej, ale nie jest jeszcze dobrze, to jakie powinny być dalsze decyzje węgierskich władz, które mogłyby poprawić sytuację finansową kraju?

- Należy wdrożyć zapowiadane fiskalne programy dostosowawcze i reformy strukturalne.

Czy kryzys zadłużeniowy w strefie euro może zagrozić Węgrom?

- Z pewnością sytuacja w strefie euro nie stanowi dla kraju większego ryzyka niż obecna fiskalna sytuacja kraju.

Rozmawiał Andrzej Godlewski

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: Węgier | porozumienia | kredytowe | finanse publiczne | Węgry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »