Rząd swoje, Eureko swoje - już rozwód czy separacja

Spór o kontrolę nad największą polską firmą ubezpieczeniową, PZU S.A. wchodzi w kolejną fazę. Konflikt pomiędzy Eureko NV, inwestorem, który dwa lata temu, wraz z BIG Bank Gdański, kupił 30 procent akcji PZU SA, a resortem Skarbu Państwa reprezentowanym przez ministra Kaczmarka zatacza coraz szersze kręgi.

Spór o kontrolę nad największą polską firmą ubezpieczeniową, PZU S.A. wchodzi w kolejną fazę. Konflikt pomiędzy Eureko NV, inwestorem, który dwa lata temu, wraz z BIG Bank Gdański, kupił 30 procent akcji PZU SA, a resortem Skarbu Państwa reprezentowanym przez ministra Kaczmarka zatacza coraz szersze kręgi.

Kolejne, mniej lub bardziej formalne, tury rozmów nie zbliżają stanowisk, wręcz przeciwnie, przyczyniają się do ich usztywnienia. Zapewne to skłoniło premiera Millera do złożenia w ubiegłym tygodniu deklaracji "że rząd wysłucha informacji ministra skarbu i podejmie w tej sprawie decyzję". Rząd będzie słuchał i podejmował decyzję właśnie dzisiaj. By mu to ułatwić i byśmy i my wiedzieli o co chodzi, zestawmy argumenty.

Szef resortu skarbu nie kwestionuje pierwszej, podpisanej dwa lata temu, umowy prywatyzacyjnej. Jednak już dwie kolejne, zawarte przez jego poprzedniczkę w roku ubiegłym, budzą jego poważne zastrzeżenia. Podpisana jesienią ub.r., przez minister Aldonę Kamelę-Sowińską umowa, na pięć minut przed sprzątnięciem gabinetu po pani minister, dotyczyła sprzedaży 21 proc. akcji PZU. Taki pakiet, razem z zakupionymi wcześniej udziałami, dawałby konsorcjum Eureko BIG BG pełną kontrolę nad polskim ubezpieczycielem. Do tego nie chce dopuścić minister Kaczmarek i oczekuje ograniczenia wykonywania praw z akcji przez Eureko do, co najwyżej, 50 proc. oraz pozostawienia sobie wpływu na strategiczne decyzje spółki, przede wszystkim dotyczące inwestowania ponad 25 miliardów złotych, będących pieniędzmi klientów grupy.

Reklama

To z kolei budzi święte oburzenie kierownictwa holenderskiej firmy ubezpieczeniowej i rozliczne oskarżenia pod adresem polskiego rządu. W tej sprawie rozmowy z ministrem Kaczmarkiem prowadziła już pani wicepremier rządu Holandii, zabierał na ten temat głos europejski komisarz Verheugen, wreszcie w ubiegłym tygodniu Rada Unii Europejskiej, na wniosek Holandii, zapowiedziała "ścisły nadzór nad sposobem w jaki Polska traktuje inwestorów zagranicznych w procesach prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych". Ten monitoring zakończy się złożeniem, do końca maja, specjalnego raportu. Trzeba w tym miejscu dodać, że mimo interwencji Rady UE, w tym samym czasie zamknęliśmy rozdział negocjacyjny o swobodnym przepływie kapitału. Nieoficjalnie mówi się również, że przedstawiciele Unii są już zmęczeni nieustannymi skargami Eureko i eskalacją konfliktu.

Niezależnie od stopnia szczegółowości decyzji co do dalszych losów umowy z Eureko, jakie na dzisiejszym posiedzeniu podejmie rząd, jej realizacja jest coraz mniej prawdopodobna. Dlaczego? Rząd to, w przeważającej mierze politycy, mniej ekonomiści. Jako "bardziej politycy" muszą liczyć się z opinią publiczną, która (jak wykazały przeprowadzone przez PBS, na zlecenie "Rzeczpospolitej", badania) ma większe zaufanie do państwa jako instytucji decydującej o inwestowaniu pieniędzy klientów PZU. Po szybkiej prywatyzacji sektora bankowego, i zjawiskach w nim występujących, taka opinia dziwi znacznie mniej niż jeszcze kilka lat temu.

Jako "mniej ekonomiści" muszą liczyć się z możliwymi konsekwencjami nie dotrzymania podpisanej przez ich poprzedników umowy, konsekwencjami prawnymi, finansowymi i politycznymi na arenie międzynarodowej. Ale i tak te koszty mogą okazać się mniejsze od tych jakie wystąpiłyby w przypadku bezwzględnego respektowania wszystkich zapisów. Wiele bowiem o podpisanych w pośpiechu umowach dotyczących prywatyzacji PZU można powiedzieć, ale to, że należycie zabezpieczają interesy strony polskiej, to chyba trudno. Oczywiście strony polskiej pojmowanej jako Skarb Państwa, bo o interesach poszczególnych sygnatariuszy tych umów się nie wypowiadam.

Nie bez znaczenia pozostaje wreszcie wątek emocjonalny. Eureko nie ma dobrej marki ani na rynku ubezpieczeniowym, ani bankowym, nie cieszy się również szacunkiem wśród naszych decydentów. Opinie kierownictwa Eureko o polskim rządzie, z którym konflikty zaczęły się w kilka dni po podpisaniu pierwszej umowy prywatyzacyjnej, znamy z licznych wypowiedzi prasowych. Padło zbyt wiele słów, towarzyszyło temu zbyt wiele emocji. Z tego mariażu, mimo silnego lobbingu i możnych swatów, z pewnością nic nie będzie. Bo w tym cały jest ambaras żeby dwoje chciało naraz.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | separacja | minister | skarbu | Eureko | rozwód | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »