Tylko Tauron ma zielone światło na podwyżkę cen energii

Szef URE zatwierdził jedynie taryfę na sprzedaż energii Tauronowi Sprzedaż, odmawiając zatwierdzenia taryf PGE, Energi i Enei. Przedsiębiorstwa te będą mogły korygować swoje wnioski lub przedłożyć nowe. Nawet gdyby jednak się pospieszyły, nie zdążą wprowadzić nowego cennika od stycznia 2020 r.

Szef Urzędu zatwierdził taryfy dystrybucyjne, czyli za przesył energii, te bowiem nie budziły kontrowersji. - Jeśli chodzi o dystrybucję, zmiana na rachunku dla przeciętnego odbiorcy wyniesie od 60 gr do 1,8 zł miesięcznie - poinformował prezes URE Rafał Gawin.

Jednak w przypadku obrotu energią elektryczną zadanie było trudniejsze. - Poinformowaliśmy firmy o zakończeniu postępowań, ale tylko w przypadku jednego przedsiębiorstwa uznaliśmy przedstawione koszty za uzasadnione. To Tauron Sprzedaż - powiedział prezes.

Dla odbiorców taryfy G11 tego przedsiębiorstwa przeciętny wzrost rachunku wyniesie ok. 7 zł, czyli łącznie z dystrybucją będzie to ok. 9 zł miesięcznie. Procentowy wzrost cen na rachunku klientów Tauronu wyniesie w sumie ok. 12 proc., a jeśli chodzi o same ceny energii - ok. 20 proc. Tauron odpowiada za 30 proc. rynku w grupie G.

Reklama

URE nie uznał kosztów za uzasadnione

- W przypadku pozostałych trzech przedsiębiorstw nie możemy uznać taryf. Nie możemy uznać przedstawionych kosztów za uzasadnione - ocenia prezes. - Przedsiębiorstwa mają jeszcze kilkanaście dni na przesłanie nowego wniosku taryfowego. Od 1 stycznia nie będą mogły jednak wprowadzić nowej taryfy, co oznacza, że rozliczenie na początku roku nastąpi w oparciu o taryfę z 2018 r. - dodaje. Zauważa, że oznacza to de facto zamrożenie cen.

Na pytanie, które elementy wzrostu kosztów przedstawione przez spółki wzbudziły wątpliwości URE, odpowiedział: "Koszty własne, koszty zakupu świadectw i zakupu energii elektrycznej".

Nie można jednak oczekiwać, że ceny z 2018 roku będą obowiązywać przez cały 2020 rok. Przedsiębiorcy mają prawo przejrzeć materiał dowodowy i korygować wnioski lub przedłożyć nowe. Mogą to zrobić jeszcze w tym roku, ale też w trakcie 2020 roku. Decyzja należy do firm. - Taki wniosek będziemy oceniali w świetle bieżącej sytuacji. Jeśli za miesiąc czy dwa będziemy analizowali wnioski, być może ocena aktualnej sytuacji będzie inna - mówił Gawin.

W tym rozdaniu wnioski były oceniane około miesiąca. Jak wskazują przedstawiciele Urzędu, z takim terminem trzeba się będzie liczyć również przy składaniu kolejnych.

Inni chcieli więcej

Prezes nie chciał podać, jakiej skali wzrostu taryfy sprzedażowej oczekiwały pozostałe firmy. Poinformował jedynie, że oczekiwania były wyższe niż zatwierdzony w przypadku Tauronu wzrost o 20 proc.

Podkreślił, że Urząd ocenia, czy koszty są uzasadnione, czy nie. Nie zajmuje się kalkulacją cen, a kosztów. - Kierujemy się równoważeniem interesów firm energetycznych i odbiorców. Oceniamy, podejmując decyzję, sposób funkcjonowania przedsiębiorstwa, otoczenie rynkowe i sytuację ekonomiczną przedsiębiorstw. Zbieramy dużo informacji, prowadzimy dialog z przedsiębiorcami - powiedział.

Zapewnił, że URE stara się wszystkie przedsiębiorstwa traktować w taki sam sposób. - Mogą być indywidualne uwarunkowania, ale nie spodziewałbym się dużych różnic jeśli chodzi o poziom kosztów uzasadnionych. Taryfa powinna być na zbliżonym poziomie - powiedział.

Do niedawna ceny prądu były stabilne

Adam Dobrowolski, dyr. Departamentu Rynków Energii Elektrycznej i Ciepła, informował, że do 2018 roku ceny energii w Polsce właściwie się nie zmieniały. - Tak było od kilku lat, od 2009 r. zmiany były niewielkie. Natomiast w 2019 r. spotkaliśmy się z dwoma zjawiskami - bardzo szybkim wzrostem kosztów uprawnień do emisji CO2 i zmianą kosztów węgla, co musiało znaleźć odzwierciedlenie w cenach energii - powiedział dyrektor.

Prezes pytany o ceny energii dla firm i samorządów odpowiedział, że w grupach C, B oraz A obowiązują zasady wolnego rynku. - W tym przypadku przedsiębiorstwa negocjują ceny ze swoimi odbiorcami - poinformował. - To są negocjacje między dwiema stronami. Jeśli jedna z nich dojdzie do wniosku, że warunki umowy nie odpowiadają temu, co dzieje się na rynku, ma prawo renegocjować umowę - dodał Dobrowolski.

Monika Borkowska, Interia

Tauron utworzy w IV kw. rezerwę w szac. wys. 230-280 mln zł na umowy rodzące obciążenia w segmencie sprzedaży

Tauron utworzy w czwartym kwartale 2019 r. rezerwę w szacunkowej wysokości 230-280 mln zł na umowy rodzące obciążenia w segmencie sprzedaży - poinformował Tauron w komunikacie. "Biorąc pod uwagę zatwierdzoną cenę sprzedaży energii elektrycznej oraz działając zgodnie z MSR 37 (Rezerwy, zobowiązania warunkowe i aktywa warunkowe), emitent zidentyfikował konieczność utworzenia w czwartym kwartale 2019 r. rezerwy na umowy rodzące obciążenia w Segmencie Sprzedaży, która została wstępnie oszacowana na poziomie od 230 mln zł do 280 mln zł" - napisano. Tauron podał, że wartość rezerwy może ulec zmianie, a jej ostateczna wartość zostanie ujęta w sprawozdaniu finansowym grupy za 2019 r. We wtorek prezes URE zatwierdził cenę sprzedaży energii elektrycznej dla odbiorców w grupach taryfowych G dla spółki Tauron Sprzedaż na poziomie średnio 289,37 zł za MWh. Taryfa G będzie obowiązywała do 31 grudnia 2020 r. Odbiorcami w grupach taryfowych G są przede wszystkim gospodarstwa domowe. (PAP)

- - - - - -

URE: Taryfy dystrybucyjne w 2020 r. średnio o 3,1 proc. w górę

Taryfy pięciu dystrybutorów energii elektrycznej wzrosną w 2020 r. średnio o 3,1 proc. URE szacuje, że w gospodarstwach domowych miesięczne rachunki z tego tytułu wzrosną maksymalnie o 1,82 lub 3,93 zł, w zależności od grupy taryfowej.

Prezes URE zatwierdził we wtorek wniosku taryfowe pięciu OSD (Operatorów Systemu Dystrybucyjnego). Najwyższy wzrost stawki za dystrybucję przypadł Enei Operator - wyniesie 4,6 proc. Najmniejszy wzrost odczują klienci innogy Stoen Operator - 2,2 proc. Średnio w dystrybucji ogółem stawki pójdą od 1 stycznia 2020 r. w górę o 3,1 proc.

Wzrost średniej stawki w dystrybucji dla odbiorców z grup G (gospodarstwa domowe) wyniesie w 2020 r. od 4,3 proc. w przypadku Energi Operator, do 2 proc. w przypadku innogy Stoen Operator.

W najpopularniejszej grupie G11 wzrost stawek dystrybucji najbardziej odczują klienci Energi Operator. Zgodnie z szacunkami URE ich rachunki wzrosną o 1,82 zł miesięcznie. Najmniejszy wzrost - 0,56 zł miesięcznie - dotyczyć będzie klientów innogy Stoen Operator.

W grupie G12 klienci Energi Operator zapłacą o 2,80 zł miesięcznie więcej. Największy wzrost mogą odczuć jednak niektórzy odbiorcy w sieci PGE Dystrybucja, gdzie wzrosty będą między 1,31 a 3,93 zł miesięcznie - z powodu zróżnicowania stawek w poszczególnych obszarach. Najmniejszy wzrost - 0,83 zł - dotyczyć będzie odbiorców w sieci innogy Stoen Operator. (PAP)

- - - - - -

9 grudnia informowaliśmy: Podwyżka cen prądu o 10 proc. boleśnie uderzy w Polaków

Podwyżka cen prądu o 10 proc. zwiększy wzrost inflacji o 0,4 pkt proc. i może "popchnąć" wskaźnik CPI powyżej 3,5 proc. na początku 2020 r. - prognozują ekonomiści banku Citi Handlowy.

"Podwyżka cen prądu o 10 proc. mogłaby dodać do inflacji około 0,4 pkt proc. (analogicznie podwyżka o 7 proc. mogłaby dodać 0,3 pkt proc.), popychając inflację w kierunku lub nawet powyżej 3,5 proc. na początku 2020 roku" - napisano w cotygodniowym biuletynie banku Citi Handlowy.

Jak wskazali ekonomiści, podwyżka o 10 proc. była sugerowana przez minister rozwoju Jadwigę Emilewicz w wywiadzie, którego udzieliła 4 grudnia portalowi Business Insider.

"Według minister rozwoju J. Emilewicz ceny energii elektrycznej mogą wzrosnąć w przyszłym roku o ok. 10 proc., a więc w skali zgodnej z naszymi założeniami prognostycznymi. Niemniej istnieje duża niepewność odnośnie wzrostu cen prądu, ponieważ kilka dni wcześniejsze przedstawiciele rządu sygnalizowali wzrost cen o 5-7 proc. URE (Urząd Regulacji Energetyki, PAP) ma podjąć decyzję o nowych taryfach ok. 17. grudnia" - dodano w biuletynie.

- - - - -

3 grudnia informowaliśmy: Rząd szykuje Polakom bardzo drogie święta; podwyżki cen prądu będą wyższe niż zapowiadane

- Rząd szykuje Polakom bardzo drogie święta. Podwyżki cen prądu będą wyższe niż zapowiadane 5-7 proc. - uważają politycy Koalicji Obywatelskiej. Zaapelowali też do rządu o ujawnienie realnych kosztów cen prądu.

- Wczoraj z ust pani minister Jadwigi Emilewicz Polacy dowiedzieli się, że rząd szykuje im podwyżki prądu. To ten rząd, który zapowiadał, że Polacy nie odczują wzrostu cen prądu, że firmy, przedsiębiorstwa nie odczują tego na własnej skórze - powiedziała na konferencji prasowej posłanka Marta Golbik.

Dodała, że rząd zapowiadał ustawę, która zamrozi ceny prądu, by Polacy nie byli nimi obciążeni, szczególnie w okresie świątecznym. Tymczasem - jak podkreśliła - rząd planuje podwyższyć ceny energii zarówno dla gospodarstw domowych, jak i firm.

Poseł Piotr Borys zaznaczył, że z obietnic PiS dotyczących utrzymania cen prądu zostało "jedno wielkie nic". - Na początku słyszeliśmy, że nie będzie podwyżek, potem, że będą tylko dla firm, a na końcu z ust pani Emilewicz dowiedzieliśmy się, że rząd planuje podwyżkę na poziomie 5-7 proc. - powiedział.

Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała w poniedziałek w rozmowie z portalem Gazeta.pl, że jeśli w przyszłym roku dojdzie do podwyżki cen energii elektrycznej, to nie będzie ona drastyczna. Jej zdaniem obawy, że wyniesie ona 30 proc. są nieuzasadnione. Zaznaczyła też, że trudno mówić o podwyżce, "jeżeli będzie to 5-7 proc.".

Posłowie KO uczestniczący w briefingu uważają, że rządowi nie uda się utrzymać zamrożonych cen prądu ze względu na koszty. Zaapelowali o ujawnienie realnych kosztów cen prądu. - Rząd musi to ujawnić. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki musi to pokazać - powiedział Borys.

Dodał zarazem, że w związku z tym, że nie ma prac nad ustawą kompensacyjną dla Polaków, to "rząd pod choinkę daje zapowiedź ogromnego wzrostu kosztów życia".

Z kolei poseł Paweł Poncyljusz zwrócił uwagę, że głównym powodem wzrostu cen energii są "certyfikaty, że produkcja pochodzi z węgla". Zaapelował do rządu, by zaangażował się w dyskusję o neutralności klimatycznej, bo - jak mówił - to praktycznie jedyna szansa na powstrzymanie dalszego wzrostu cen energii.

- Jeżeli przez te cztery lata zaczarowywało się branżę górniczą i opinię publiczną, że energia ma pochodzić tylko z węgla, to dziś konsekwencję tego ponoszą zwykli obywatele, a politycy mówią: "zapłacicie za to, bo myśmy przez cztery lata mówili, że węgiel jest naszym dobrem narodowym i z niego będzie produkowana energia" - wskazał Poncyljusz. Zaapelował do rządzących, by stanęli "po zielonej stronie mocy".

Natomist Golbik podsumowała, że mamy do czynienia z "galopującą" inflacją, a rząd PiS "szykuje bardzo drogie święta".

Pod koniec listopada szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk informował, że rząd jest zdeterminowany, aby nie było podwyżek cen prądu dla gospodarstw domowych w 2020 roku.

Minister Emilewicz powiedziała w rozmowie z portalem Gazeta.pl. że "powinniśmy być naprawdę spokojni jeśli chodzi o przyszły rok". - Jeśli to będzie podwyżka, to nie będzie ona drastyczną podwyżką (...) Jeżeli będzie to 5-7 proc., to trudno mówić o podwyżce. Jeżeli weźmiemy stopę inflacyjną, to tak naprawdę mieścimy się w cenach - stwierdziła minister. Dodała, że nie powinno to też skutkować wzrostem cen za towary i usługi.

Emilewicz zwróciła uwagę, że ma to związek m.in. z tym, iż koszt uprawnień do emisji CO2 "zdecydowanie wyhamował w ciągu roku". Podkreśliła, że oczekiwania spółek energetycznych w sprawie 30-proc. - jak donosiły media - wzrostu taryf, są nieuzasadnione.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »