Wakacje się nie udały. Biuro podróży może nam za to zapłacić
Miał być piękny pokój z widokiem na morze, trzy baseny w hotelu, a na miejscu okazało się, że to puste obietnice. Takie wakacje możemy zareklamować. Mamy na to tylko 30 dni.
- Jeżeli po przybyciu na miejsce okazało się, że warunki są inne od tych, które nam obiecano w umowie możemy złożyć reklamacje. Możemy reklamować np. zakwaterowanie, czyli odległość od plaży, mniejszy standard hotelu, mniejszy pokój, brak balkonu, sprawy dotyczące wyżywienia. Jest szeroki zakres rzeczy, które możemy reklamować - mówi newsrm.tv Maciej Chmielowski, biuro prasowe Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Lepiej mieć dowody na poparcie swoich zarzutów. Może to być dokumentacja zdjęciowa wykonana na miejscu, można poprosić o oświadczenia innych uczestników imprezy. Dowodem mogą być także nagrane krótkie filmiki, które pokażą zgłaszane przez konsumenta uchybienia.
Czas na złożenie reklamacji jest ograniczony. Mamy na to 30 dni od chwili zakończenia wycieczki. Firma natomiast ma 30 dni na odpowiedź na nasze pismo. Jeżeli nie zrobi tego w tym terminie, to uznaje się, że nasza reklamacja została rozpatrzona pozytywnie.
Są też rzeczy, których zareklamować nam się nie uda. - Przepisy mówią o sile wyższej, czyli o rzeczach, na które organizator wycieczki nie miał wpływu i nie mógł ich przewidzieć. Może to być np. zmiana warunków atmosferycznych, rzeczy związane z sytuacją polityczną w kraju, czyli zamieszki, zamachy. Są to sytuacje, których nie można było przewidzieć w momencie zawierania umowy. W takich wypadkach organizator wycieczki może wyłączyć swoją odpowiedzialność - wyjaśnia Maciej Chmielowski.