Wciąż brak wizji

Z Leszkiem Pawłowiczem, wiceprezesem IBnGR i dyrektorem Gdańskiej Akademii Bankowej, rozmawia Sławomir Lipiński

Z Leszkiem Pawłowiczem, wiceprezesem IBnGR i dyrektorem Gdańskiej Akademii Bankowej, rozmawia Sławomir Lipiński

- Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową i GAB prowadzą cykliczne badania trendów rozwojowych w bankowości i na rynkach finansowych. Czy ostatni raport ocenia perspektywy dla Polski jako optymistyczne, czy pesymistyczne i dlaczego?

- Badania dotyczące perspektyw rozwoju rynków finansowych oraz bankowości korporacyjnej i detalicznej prowadzimy systematycznie od roku 1996. W badaniach uczestniczy obecnie zespól 42 osób, pracowników i współpracowników IBnGR i GAB pracujących w bankach i ośrodkach akademickich. Badania sponsorują PKO BP SA, Bank Pekao SA, ING Bank Śląski SA, Bank Przemysłowo-Handlowy SA, Bank Gospodarki Żywnościowej SA i NBP.

Reklama

W ostatnim raporcie, przekazanym bankom sponsorującym badania w marcu br., przewidywaliśmy zaniechanie restrykcyjnej polityki pieniężnej od końca 2001 oraz jej dostosowanie do umiarkowanie restrykcyjnej polityki budżetowej. Przedstawiliśmy również scenariusz recesji w USA i Unii Europejskiej. Nasze prognozy były generalnie bardziej optymistyczne w zakresie wzrostu PKB. Dokładnie przewidzieliśmy natomiast saldo obrotów bieżących. Większe niż przewidywaliśmy osłabienie popytu krajowego, szybsze i głębsze załamanie koniunktury w USA i UE spowodowało, że sytuacja gospodarcza Polski stała się nieco inna. Generalnie większej stabilizacji makroekonomicznej towarzyszy zahamowanie tempa wzrostu. Wymaga to od banków istotnych dostosowań strukturalnych, szczególnie zaś większej troski o jakość aktywów, niż w okresie koniunktury gospodarczej. Nie oceniamy jednak szans rozwojowych banków krajowych pesymistycznie. Największe trudności w okresach dekoniunktury ma bankowość inwestycyjna, która w Polsce jest relatywnie słabo rozwinięta. Zmiana priorytetów niezbędna jest w klasycznej bankowości korporacyjnej. Najmniej problemów będzie z rozwojem bankowości detalicznej, chociaż w średnim horyzoncie czasu zmienić się może istotnie sytuacja na rynku depozytowym.

Spotyka się opinię, że pogorszenie jakości portfela kredytowego banków doprowadzi system bankowy do sytuacji jaka miała miejsce w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Skala kredytów nieregularnych (ok. 19 proc. portfela) świadczy o niedostatkach w zakresie zarządzania, jednak ryzyko destablilizacji systemu bankowego jest nieporównywalnie niższe niż w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, m. in. dlatego że obecnie nieregularne kredyty mają zabezpieczenie w rezerwach celowych, a na początku lat dziewięćdziesiątych nie miały.

Dla dobrze zarządzanych banków okres dekoniunktury gospodarczej nie powinien być zaskoczeniem. Wahania koniunkturalne stanowią bowiem immanentną cechę gospodarki rynkowej.

Recesja w USA i krajach UE, a także nasza nieudolna polityka gospodarcza mogą spowodować kilkuletnie ograniczenie tempa wzrostu gospodarczego w Polsce, co zaowocuje ograniczeniem przyrostu kredytów, silniejszym obniżeniem marży odsetkowej i spadkiem rentowności banków, a także zaostrzeniem konkurencji na rynku usług finansowych. Wzmocnią się działania banków na rzecz redukcji kosztów oraz nasilą się procesy konsolidacyjne. Nie można jednak wykluczyć, że priorytetem polityki gospodarczej rządu będzie wzrost atrakcyjności inwestycyjnej kraju, a wówczas ograniczenie tempa wzrostu gospodarczego może okazać się krótkotrwałe.

- Czy grożą nam i naszym bankowcom jakieś szoki przy okazji ostatecznej liberalizacji prawa dewizowego, swobody lokowania depozytów i zaciągania kredytów za granicą? Czy szokiem dla sektora finansowego byłaby akcesja do UE w 2004?

- Tendencje zmian w bankowości będą podobne jak w Europie, a więc wynikające z połączenia liberalizacji rynków finansowych z możliwościami, które daje nowoczesna technologia telekomunikacyjna i informatyczna. Rynki finansowe będą zbliżały się do modelu konkurencji doskonałej, uwzględniającego nowe regulacje ostrożnościowe, oparte na wytycznych Komitetu Bazylejskiego. Wejdą one w życie prawdopodobnie w roku 2005. Nie sądzę, aby szokiem dla krajowego sektora finansowego była natomiast ostateczna liberalizacja prawa dewizowego (swoboda lokowania depozytów) czy też akcesja do UE w roku 2004. Perspektywa członkostwa w UE uważana jest za najważniejszy czynnik stymulujący wzrost wartości krajowych banków komercyjnych.

- Czy dominacja inwestorów zagranicznych w polskiej bankowości - co ciągle jest krytykowane przez wielu polityków - okazuje się korzystna dla Polski?

- Nie zgadzam się i nigdy nie zgadzałem się z prostym rozróżnieniem inwestorów.

Nie jest dla mnie inwestorem zagranicznym instytucja czy osoba, która płaci w Polsce podatki, zatrudnia polskich obywateli i wzmacnia stabilność polskiego systemu finansowego. Istotne jest, czy inwestor strategiczny jest renomowany i uczciwy, czy działa na rzecz wzrostu wartości kraju, w którym żyjemy, czy też odwrotnie. Pytaniem zasadniczym jest, czy polska polityka gospodarcza sprzyja pozyskiwaniu takich inwestorów? Generalnie polskie banki będące pod kontrolą renomowanego inwestora strategicznego posiadają większą odporność na naciski polityczne, większe zaufanie klientów i wyższą wiarygodność na rynkach międzynarodowych. Korzystają z doświadczeń zagranicznego partnera i szybko poprawiają jakość usług. Czy można sobie wyobrazić sprawnie działający polski bank z rozproszonym krajowym akcjonariatem, np. PKO BP SA lub BGŻ SA? Sądzę, że tak. Warunkiem koniecznym jest jednak odpolitycznienie banku. Zarząd powinien być oceniany przez skarb państwa wyłącznie za wzrost wartości banku.

Czy jednak jest to możliwe? Wątpię. Jeśli miałoby być tak jak dotychczas, to wówczas taki bank niszczyłby wartość krajowych akcjonariuszy, a prawdopodobnie działałby również na szkodę podatników.

- A czy ta dominacja zagranicznego kapitału ma jakieś negatywne strony? Czy nie objawią się one w przyszłości?

- Nie sądzę, aby renomowani i uczciwi inwestorzy, bez względu na to, czy zagraniczni czy krajowi, stanowili teraz i w przyszłości jakiekolwiek zagrożenie.

- Czy jednak nie sprawdza się to, przed czym ostrzegał Pan już kilka lat temu, że w polskim sektorze finansowym ubywa miejsc pracy dla menedżerów wyższego szczebla i dla analityków, bo decyzje podejmowane są w centralach korporacji, a w Polsce zostają tylko struktury wykonawcze?

- Niestety, sprawdza się. Trudno się dziwić. Współczesne technologie telekomunikacyjne i informatyczne umożliwiają sprawne zarządzanie instytucjami globalnymi. Ze względu na rozpiętość zarządzania konieczna jest daleko idąca standaryzacja i unifikacja.

Unifikacja jest wrogiem kreatywności w skali lokalnej. Całe szczęście, że wszystkiego nie da się zunifikować i ciągle istnieje zapotrzebowanie na kompetentnych menedżerów w spółkach zależnych. Czasem okazuje się, że niektóre spółki zależne są w pewnych dziedzinach lepsze niż spółki-matki. Są takie przypadki w polskim systemie bankowym. Wówczas między spółką zależną a spółką-matką tworzą się stosunki partnerskie, a proces zarządzania podlega internacjonalizacji. Również coraz więcej polskich menedżerów zajmuje eksponowane stanowiska w centralach inwestorów strategicznych i międzynarodowych instytucjach finansowych. Pracowici i ambitni młodzi ludzie po studiach coraz częściej znajdują atrakcyjną pracę poza granicami kraju. Czy to źle czy dobrze, trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Osobiście wolałbym, aby mogli realizować swoje ambicje w kraju. Sadzę, że każdy kraj powinien przeciwdziałać emigracji ludzi zdolnych i wykształconych. Czy Polska przeciwdziała? Czy stwarza preferencje dla inwestorów tworzących miejsca pracy dla ludzi o wysokich kwalifikacjach? Czy też o atrakcyjności inwestycyjnej Polski ciągle decyduje tania siła robocza i duży rynek zbytu, jak to pokazują badania Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych.

- Co można doradzać wahającemu się teraz ministrowi skarbu w sprawie PKO BP SA, BGŻ SA i PZU SA ? jako ostatnich instytucji z dominacją kapitału krajowego ?

- W przypadku prywatyzacji PKO BP SA warto rozważyć model węgierskiego OTP, w którym akcjonariat rozproszony jest między inwestorów portfelowych, a prawa wykonywania głosów ograniczone są statutowo do 5 proc. akcji. Warto w tym miejscu przypomnieć, że inwestorzy portfelowi stwarzają większą presję niż inwestorzy strategiczni na stopę zwrotu z kapitału własnego. W przypadku BGŻ SA sprawa jest bardziej skomplikowana i wymaga konsultacji i współpracy Ministerstwa Skarbu Państwa z mniejszościowymi akcjonariuszami, a także z KNB. Dobrym rozwiązaniem byłaby konsolidacja BGŻ SA z innym uniwersalnym bankiem krajowym, który posiada nadwyżkę kapitałów własnych. Wydaje się, że szanse na wzmocnienie przez BGŻ SA sektora banków spółdzielczych zostały już zaprzepaszczone. Alternatywnym rozwiązaniem jest BGŻ SA jako bank specjalistyczny. Pewne jest, że odwlekanie decyzji przez Ministerstwo Skarbu Państwa będzie powodowało stopniową utratę wartości obu banków. Jeśli chodzi o PZU SA ? nie czuję się kompetentny do wypowiadania się o przyszłości tej firmy.

- IBnGR poświęca ostatnio sporo uwagi kwestiom corporate governance. Jaki jest w praktyce model władztwa w instytucjach finansowych w Polsce i jak się powinien zmieniać?

- W Polsce nie mamy dobrego rozeznania, jaki jest corporate governance w ogóle, a nie tylko w instytucjach finansowych. Wydaje się, że w instytucjach finansowych, a w szczególności w bankach, ogólny poziom corporate governance jest wyższy niż w instytucjach niefinansowych. Wynika to głównie z regulacji ostrożnościowych i nadzoru bankowego, który reprezentuje głównie interesy deponentów, a nie właścicieli. Instytucje finansowe są również bardziej przejrzyste, a relacje z inwestorami mniejszościowymi wydają się bardziej poprawne. Status instytucji zaufania publicznego stwarza również moralną presję na doskonalenie corporate governance w instytucjach finansowych.

- Jak polski sektor finansowy będzie wyglądał w najbliższych latach na tle innych krajów regionu? Czy nie grozi nam zepchnięcie na europejskie peryferie, w tym uwiąd lokalnego rynku kapitałowego, zanik warszawskiej giełdy itp.?

- Odpowiem krótko ? sektor finansowy pełni służebną rolę wobec gospodarki, usprawnia alokację kapitału, mobilizuje oszczędności. W Polsce nie mamy strategicznej wizji rozwoju sektora finansowego ani wizji rozwoju poszczególnych rynków, w tym rynku kapitałowego. Co gorsza, czołowi politycy kwestionują potrzebę niezależności banku centralnego. Na pytanie czy grozi nam zepchnięcie na peryferie odpowiadam: tak, grozi.

Leszek Pawłowicz, od początku pracy zawodowej jest wykładowcą, a od 1993 r. profesorem Uniwersytetu Gdańskiego. Od 1990 r. jest również wiceprezesem zarządu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową i dyrektorem będącej jego częścią Gdańskiej Akademii Bankowej. Był przewodniczącym rady Banku Gdańskiego, a od początku.1998 r. jest członkiem rady Banku Pekao SA

Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »