Za prąd zapłacimy więcej? Ekspert o mrożeniu cen: To przedwyborczy prezent
Po odmrożeniu cen energii rachunki mogą wzrosnąć, choć nieznacznie, bowiem różnica pomiędzy "mrożonymi" a rynkowymi cenami nie jest już duża - uważa Michał Smoleń, eksperta z think-tanku Instrat, cytowany przez Money.pl. Jego zdaniem Polska może uniknąć wysokich cen energii dzięki systematycznemu odchodzeniu od paliw kopalnych oraz zwiększaniu udziału OZE w miksie energetycznym.
Do końca września br. ceny prądu będą zamrożone dla gospodarstw domowych, samorządów i podmiotów wrażliwych, jak szpitale czy szkoły. W przypadku mieszkań czy domów w rachunku za energię nie ma także uwzględnionej opłaty mocowej. Łącznie pomoc państwa ma kosztować około 5,6 mld zł. Niewykluczone, jak zapowiadał minister finansów Andrzej Domański, że okres obowiązywania obecnych zasad zostanie przedłużony do końca roku.
Money.pl powołuje się na opinię Michała Smolenia, eksperta z think-tanku Instrat, który wskazuje, że wysokość rachunku nie odzwierciedla jednak obecnej sytuacji rynkowej. Jego zdaniem mrożenie cen prądu było uzasadnione po wybuchu wojny w Ukrainie, która przyczyniła się do kryzysu energetycznego.
- Przedłużenie "mrożenia" cen na kolejne kwartały 2025 r. to po prostu przedwyborczy prezent. Polskie rodziny na pewno znajdą dobry sposób na wydanie tych kilkudziesięciu złotych miesięcznie, które dzięki temu mechanizmowi zostaną w ich portfelach. Nie rozwiązujemy jednak w ten sposób żadnych chronicznych problemów polskiej energetyki - wskazuje Smoleń w rozmowie z Money.pl.
Ekspert zaznacza, że w przypadku odmrożenia cen rachunki za energię mogą wzrosnąć, choć nieznacznie, bowiem różnica między cenami obowiązującymi a rynkowymi "nie jest duża". Tłumaczy, że receptą na rosnące ceny prądu jest zwiększanie udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym, bowiem dzięki temu zmaleje zależność od paliw kopalnych, a co za tym idzie - uprawnień do emisji w ramach systemu ETS2, który nałoży kolejne opłaty na gaz czy węgiel.
Dlatego też samo mrożenie cen, w opinii Smolenia, nie jest najlepszym sposobem na redukję ubóstwa energetycznego. Jako alternatywę wymienia tu zarówno kwestię wymiany źródła ciepła czy budowę energooszczędnych budynków.
- Te pięć i pół miliarda złotych, które kosztować będzie nas mrożenie cen, można byłoby po prostu wydać lepiej - podkreśla.